27.10.2013 | Czytano: 1883

Mistrzowskie rozdanie(+zdjęcia)

Górale, jak przystało na mistrzów Polski, dwukrotnie rozprawili się z Absolwentem Siedlec. Tylko w chwilach „błogości” pozwolili rywalowi na zamaczanie palca w ich torcie. W obu przypadkach można mówić o mistrzowskim rozdaniu.

Szarotka miała coś do udowodnienia Zielonce. To ona w poprzednim sezonie stanęła im na drodze do finału. Liczono na rewanż 11-krotnych mistrzów Polski. Tymczasem w sobotę wylano na nowotarżan kubeł zimnej wody. Na szczęście zmobilizowali się na drugi dzień i zrewanżowali się wicemistrzom kraju.

W sobotę nie wyciągnęli lekcji z ubiegłorocznej przegranej w półfinale play off. Nadal grali „swoje”, tzn. statycznie i w nieskończoność rozgrywali piłeczkę. Goście nie bawili się w zawiłe kombinacje, długie wymiany piłeczki, lecz prostymi środkami dążyli do celu. Strzelali z każdej pozycji, a gospodarze grali metodą tysiąca podań, na strzały decydowali się rzadko. Inna rzecz, że trudno było góralom przygotować dogodną pozycję do strzału, bo rywal w obronie był bardzo ruchliwy i często przechwytywał piłeczkę i wprowadzał zabójcze kontry. To one „zabiły” miejscowych. Nowotarżanie jeśli już decydowali się na strzały, to było już za późno i z łatwością blokowane były przez rywala. Część, która przedarła się przez obronę, padała łupem dobrze usposobionego golkipera.

Nazajutrz prowadzili 2:0, ale na pierwszą przerwę schodzili z jednobramkowym mankiem. Czyżby miał się powtórzyć sobotni koszmar? Nie było powtórki. Kolejne odsłony to zacięta walka o każdą piłeczkę, o każdy skrawek boiska. Determinacja i chęć zrewanżowania się za blamaż w dniu poprzednim zaowocowała zwycięstwem.

- Ważny był to dla nas mecz w punktu widzenia psychologicznego. Potrafiliśmy się podnieść. Udowodniliśmy sobie, że jesteśmy ich w stanie pokonać – powiedział kapitan Lesław Ossowski.

Mistrzowie Polski – Górale – nie mieli problemów z wykazaniem swojej wyższości nad Absolwentem. W sobotę rywal tylko w pierwszej tercji nawiązał – jeśli tak można napisać – walkę z czempionem. W drugiej tercji został już rozbity. Gole padały po ładnych, szybkich akcjach. W sobotę najbardziej znaczący podpis pod okrutnym wyrokiem złożyli – Żuk i Kostela. Pierwszy zadał cztery ciosy, drugi – trzy.

W rewanżu nowotarżanie prowadzili już 5:1 i wtedy w ich szeregi wkradło się rozluźnienie. Nie chcieli się znęcać na rywalem i pozwolili mu zaistnieć na parkiecie. Jak za wysoko podniósł głowę, to szybko zmuszony został do jej spuszczenia.


Worwa Szarotka Nowy Targ – MUKS Zielonka 4:8 (1:2, 1:3, 2:3) i 6:4 (2:3, 4:1, 1:0)
Bramki dla Szarotki: Dziurdzik 2, Luberda, Leśniak (I mecz); Leśniak, Ryś, Kasperek, Dziurdzik, Augustyn, Ligas, Chlebda (II mecz).

Woarwa Szarotka: Karaś – Kasperek, Ligas, Ossowski, Wątorek, Hamrol – Dziurdzik, Ryś, Chlebda, Augustyn, Luberda – Barszczewski, Kwak, Leśniak, Kowalczuk, Jachymiak – Panek, Knapik, Leja. W drugim meczu bronił Tylecki, nie grali: Kwak i Barszczewski.

- Bardzo źle zagraliśmy – przytakuje kapitan Szarotki, Lesław Ossowski. – Nie przeprowadziliśmy akcji bramkowej z gry. Może raz lub dwa razy była akcja, w której wymieniliśmy piłeczkę i zakończyliśmy ją strzałem. Nie wiem w czym przyczyna. Nie chcę na gorąco oceniać. Nie biegamy. Rywal nie tylko bieganiem, ale także organizacją gry nas załatwił. Piłeczka mu się kleiła do kija, a nam skakała. Jemu też bardzo się chciało, a to przecież my mieliśmy im coś do udowodnienia. Że potrafimy coś ugrać, a zostaliśmy ograni zbyt łatwo. Mamy długą ławkę i powinniśmy to wykorzystać. Nie było zawodnika, który wyróżniałby się. Wynik odzwierciedla wszystko, a mogło być gorzej. Już w połowie meczu mogło być pozamiatane, bo rywal miał mnóstwo okazji. Musimy się wziąć w garść jeśli chcemy odegrać znaczącą rolę w czempionacie. Jeśli nie, to nie wykluczam, iż możemy zająć gorsze miejsce niż w zeszłym sezonie.

- W rewanżu pokazaliśmy charakter. Zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim walczyliśmy, nie przegrywaliśmy pojedynków jeden na jeden. Ważny był to dla nas mecz w punktu widzenia psychologicznego. Potrafiliśmy się podnieść. Udowodniliśmy sobie, że jesteśmy ich w stanie pokonać. Dawno nie pokonaliśmy Zielonki. Myślę, że możemy grać jeszcze lepiej, składniej w ataku. Walka i zaangażowanie były dzisiaj na dobrym poziomie. Graliśmy na trzy piątki, starczyło nam sił. Dobrze bronił Tylecki.


Więcej zdjęć pod artykułem...


KS Górale Nowy Targ – Absolwent Siedlec 10:3 (2:1, 5:1, 3:1) i 9:5 (1:1, 5:3, 3:1)
Bramki dla Górali: Żuk 4, Kostela 3, Siaśkiewicz, Pelczarski, Widurski (I mecz): Żuk 2, Kostela 2, Siaśkiewicz 2, Pelczarski, Podraza, Korczak, (II mecz).

Górale: Pawlik – Pelczarski, Gotkiewicz, Kostela, Podraza, Siaśkiewicz – Żuk, A. Tylka, Widurski, Fryźlewicz, Korczak – M. Tylka, Garb.

- Nie do końca poszło nam łatwo – twierdzi Piotr Kostela. – Pierwsza tercja była nerwowa. Przeciwnik dużo biegał, był ruchliwy z piłką i bez niej. Na szczęście przetrwaliśmy ten okres nawałnicy i zdobyliśmy dwa gole z kontrataków. Druga odsłona była najlepsza w naszym wykonaniu, a potem kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Z dobrej strony pokazał się Żuk, zdobywca czterech goli. Niektóre były przedniej urody. Na postawę Siedlca duży wpływ miał brak głównej siły napędowej - Koszeli, który skręcił kostkę. My zagraliśmy zespołowo i pewnie wygraliśmy.

- Nazajutrz nie rozegraliśmy dobrego meczu. Przystąpiliśmy do niego mało skoncentrowani i po 20 minutach był tylko remis. Dopiero w drugiej tercji odskoczyliśmy na kilka bramek, chociaż rywal więcej strzelał niż wczoraj i utrzymywał z nami dystans. W końcówce wyszło nasze doświadczenie i spokojnie kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku.

Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama