Podhale nie tylko jemu zaimponowało. Nie miało respektu dla mistrza kraju. Od pierwszego gwizdka rzuciło się do ataku. Akcje ofensywne „szarotek” były dynamiczne, składne i robiły sporo zamieszania w szeregach obronnych krakowian. Brakowało im jednak wykończenia. Inna rzecz, że świątyni „Pasów” strzegł nie byle kto. Najlepszy fachman na tej pozycji w kraju. Radziszewski kilkoma świetnymi interwencjami uratował zespół od utraty gola.
- Podhale zawiesiło nam wysoko poprzeczkę – mówi ostatnia instancja Cracovii. – Zagrało bardzo dobre spotkanie. Wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie, bo już w Oświęcimiu „szarotki” zasygnalizowały spore możliwości. Miałem sporo pracy.
Mimo świetnej postawy „szarotek” (nagrodzona została rzęsistymi brawami), to goście prowadzili 2:0 i 3:1, mimo iż to górale mieli więcej okazji do zdobycia gola. – To jest cwaniactwo i spryt, którego nam jeszcze brakuje. Oni nawet za sporą ilość błędów nie zostali ukarani. Jestem pełen podziwu dla chłopaków, za walkę, serce. Nie było dla nich straconych krążków – mówi fan „szarotek”.
Pierwsze dwa gole dla „Pasów” były autorstwa wychowanka Podhala, Michała Piotrowskiego. Zapunktował u trenera, bo nominował go do „Złotego kija”, ale już nie u fanów Podhala, którzy mieli mu za złe, że dwukrotnie zaatakował Niesłuchowskiego w polu bramkowym.
Nowotarżanie nie załamali się utratą goli. Nadal nacierali na bramkę Radziszewskiego i wreszcie go pokonali. Zagranie zza bramki M. Michalskiego sfinalizował Wielkiewicz. Drugi kontakt (3:2) miejscowi złapali po golu P. Michalskiego od zakrystii, jak mawiają hokeiści na gole po objechaniu bramki. – Czy miałem taki zamiar? Nie. Tak wszyło i wpadło. Na siłę wepchnąłem krążek pod parkanami Radziszewskiego – mówi.
Ten gol dodał wiary „szarotkom”, które rzuciły się do desperackich ataków. Było sporo okazji, by sprawić radość kibicom. – Szkoda, że nie udało nam się chociaż zremisować, bo były ku temu okazje. Wolałbym, żebyśmy wygrali ten mecz. Bardziej cieszyłbym się niż ze zdobytej bramki – mówi Przemek Michalski.
W Podhalu przez wiele lat ten kto zdobywał swoją pierwszą bramkę, albo zaliczał hat tricka, musiał postawić zgrzewką piwa. Czy ten zwyczaj będzie obowiązywał, gdy w zespole aż roi się od juniorów? – Nie mam pojęcia – przekonuje młodszy Michalski. – Trzeba o to zapytać „Łabiego”, bo on zna hokejowe tradycje.
Z jednej strony świetnymi interwencjami popisywał się „Dziura”, z drugiej Bartek Niesłuchowski. To drugi jego występ, który zaliczył na plus. Po kilku interwencjach należała mu się burza oklasków. Twierdzi jednak, że mógł zapobiec utracie każdej z bramek, nawet tej, która zdobyta została do pustej bramki w końcówce spotkania. – Mogłem nie zjeżdżać do boksu - śmieje się, bo rozkaz o opuszczeniu świątyni dostał od główno dowodzącego, Marka Ziętary. – Szkoda, że przegraliśmy, bo były okazje, by lepszy wynik ugrać. Chłopcy świetnie zagrali, wypracowali sobie mnóstwo sytuacji, ale zabrakło wykończenia.
- Zabrakło zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych – twierdzi drugi trener Podhala, Rafał Sroka. – Chłopcy zostawili serce na lodzie. Był to jeden z lepszych meczów w naszym wykonaniu. Zawodnicy zrealizowali założenia taktyczne, a trzeba wziąć poprawkę, że juniorzy grali z mistrzami Polski.
MMKS Podhale Nowy Targ – Cracovia 2:4 (0:1, 1:1, 1:2)
0:1 – Piotrowski – Rutkowski (13:25)
0:2 - Piotrowski – Rutkowski (24:38)
1:2 – Wielkiewicz – M. Michalski – Bryniczka (33:47)
1:3 – Słaboń - Chmielewski – A. Kowalówka (47:48)
2:3 – P. Michalski – Zarotyński (49:44)
2:4 – Fojtik (59:56 do pustej bramki)
Sędziowali: Radzik (Krynica) – Kaczmarek (Bytom), Adamoszek (Chorzów).
Kary: 2- 4 min.
Widzów 600.
Podhale: Niesłuchowski; Łabuz – Mrugała, K. Kapica – Landowski, Gaczoł – Wojdyła, Tomasik - Jaśkiewicz; Wielkiewicz – Bryniczka – M. Michalski, Ziętara – Wronka – P. Kmiecik, Zarotyński – Daniel Kapica (2) – Olchawski, M. Kmiecik – P. Michalski - Stypuła. Trener Marek Ziętara.
Cracovia: Radziszewski; Noworyta (2) – A. Kowalówka, Kłys – Žvatora, Galant – Lehman, Sznotala – Dąbkowski; S. Kowalówka – Słaboń – Chmielewski, Dvořak – Kostourek – Fojtik, D. Laszkiewicz (2) – Rutkowski – Piotrowski, Wiśniewski – Kozłowski – Cieślicki. Trener Rudolf Rohaček.
Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski