10.11.2013 | Czytano: 2002

Niedokończony mecz(+zdjęcia)

Kobieta zmienna jest. Taką – już nie po raz pierwszy – tezę można wysnuć po potyczkach nowotarskich drużyn kobiecych w unihokejowej ekstraklasie. Zarówno Szarotka jak i Podhale w sobotę musiały przełknąć gorycz porażki, by nazajutrz pewnie ograć te same rywalki. Podhale nie dokończyło w sobotę meczu, po tym jak trener ujrzał czerwoną kartkę.

Zbąszyń miał osiem zawodniczek w polu i ograł w sobotę Szarotkę. Ta pierwsze półgodziny przespała. Grała bez ikry, oddając inicjatywę przyjezdnym. Co prawda po pierwszej tercji wynik był remisowy, ale potem M. Zapała trzy razy musiała wyjmować piłeczkę z siatki. Na postawie gospodyń zaważyła kontrowersyjna sytuacja. Najpierw sędzia nie odgwizdał karnego dla nowotarżanek, które mocno protestowały. Sędzia za moment podyktował karnego dla przyjezdnych. – Dotknęłam piłeczki – przysięgała się Joanna Chlebda, ale arbiter był niewzruszony. – Obrażalski. Pokazał kto tu rządzi – skwitowali kibice.

Nowotarżanki wróciły do gry jeszcze w tej samej części gry. Złapały kontakt i w ostatniej tercji miały wyśmienite sytuacje, by doprowadzić do wyrównania, a nawet przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Wystarczył jednak jeden błąd pod własną bramką i losy meczu zostały rozstrzygnięte.

- Przystąpiłyśmy do meczu sparaliżowane – tłumaczy Emilia Piekarczyk, wybrana najlepszą zawodniczką Szarotki. – Dałyśmy z siebie wszystko, ale byłyśmy nieskuteczne.

Nazajutrz góralki fajnie zagrały w pierwszej tercji, ale w drugiej dały się wodzić za nos Dutkiewicz. Żadna z nowotarżanek nie potrafiła jej odebrać piłeczki. Straciły dwie bramki. Na początku trzeciej tercji Kubowicz skorzystała z prezentu rywalek i miejscowe wróciły do gry. Ta sama zawodniczka jeszcze dwa razy pokonała bramkarkę rywalek. Osłabione rywalki w końcówce były już tylko tłem dla góralek.

- Nasze miały piorunujące 10 minut. Coś nieprawdopodobnego. Jak nic nie grały, tak nagle przeprowadzały akcje życia. Piłeczka wędrowała od kija do kija i zawodniczka finalizująca akcję umieszczała ażurowy przedmiot w pustej bramce – skomentował ekspert Sportowego Podhala, Ryszard Kaczmarczyk.

Podhale wybrało się pod Wawel. W sobotę mecz nie został dokończony, gdyż czerwoną kartkę ujrzał trener Podhala, za krytykowanie orzeczeń sędziowskich. Lasyk z kolei odwiedziła jeden z krakowskich szpitali, doznając kontuzji kolana.

- Spotkaniu towarzyszyły duże emocje. Sędzia wypaczył wynik. Gwizdał faule w jedną stronę. Krakowianki grały bardzo agresywnie pod bramką, biły kijami. Nie zauważył też, że rywalki grały w piątkę, gdy jedna z nich przebywała na ławce kar. Jedna zbiegła do boksu, gdy z kary wróciła koleżanka. Wtedy gospodynie wyrównany na 3:3 – tłumaczy Jacek Michalski.

Sobotnia sytuacja zeźliła góralki, które w nazajutrz pokazały krakowiankom jakie jest ich miejsce w szeregu. Unihokeistki spod Wawelu tylko w pierwszej tercji dotrzymywały kroku, potem z każdą minutą lepsze wyszkolenie nowotarżanek brało górę.


Worwa Szarotka Nowy Targ – PKS MOS Zbąszyń 3:5 (1:1, 2:3, 0:1) i 8:4 (2:2, 0:2, 6:0)
Bramki dla Szarotki: Kubowicz, A. Burdyn, Bujak (I mecz); Kubowicz 3, Chowaniec 2, E. Piekarczyk, Bujak, E. Burdyn (II mecz).

Worwa Szarotka: M. Zapała – Chlebda, Węgrzyn, Kubowicz, Bujak, Chowaniec – Leśniak, R. Zapala, E. Piekarczyk, Kaczmarczyk, A. Burdyn – Jaróg, Gruszczak, Dziubińska. Trener Lesław Ossowski.

- Nie był to nasz najlepszy występ – mówi trener nowotarżanek o sobotniej potyczce, Lesław Ossowski. – Statycznie zagraliśmy pół meczu. Dopiero od stanu 1:4 dziewczyny zaczęły walczyć, grać z większym zaangażowaniem i mecz inaczej wyglądał. Mieliśmy przewagę, ale nie potrafiliśmy jej udokumentować bramkami, mimo iż multum było ku temu okazji. Dobrze broniła bramkarka. W trzeciej tercji przeciwnik nie stwarzał sobie sytuacji, w końcówce miał jedną i straciliśmy łatwą bramkę. Przeciwnik to doświadczony rywal, miał łatwość gry piłką. Mniej biegał, grał bardzo ekonomicznie, a my goniliśmy. Jeszcze się uczymy.

- Dwie tercje zagraliśmy słabo. Pozwolimy na zbyt wiele Dutkiewicz – komentuje niedzielny wstęp trener Szarotki. – Od trzeciej tercji zagraliśmy wysokim pressingiem, odcinaliśmy ją od podań i stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji. Kiedy objęliśmy prowadzenie przyjezdne się otwarły i wtedy nasze kontry były zabójcze. Chciałbym, żeby zawsze dziewczyny walczyły tak jak w trzeciej tercji. Blokowały strzały, przyjmowały jej na ciało, „gryzły” parkiet. Cieszę się bardzo, bo w zespole rywalek większość zawodniczek w ubiegłym sezonie zdobyła mistrzostwo Polski z Absolwentem Siedlec.


Więcej zdjęć pod artykułem...


Multi 75 Killers Kraków – MMKS Podhale Nowy Targ 6:5 (1:1, 2:1, 3:3) mecz przerwany i 3:7 (1:1, 0:4, 2:2)
Bramki dla Podhala: Bryniarska 2, Fuła, Timek, Florczka (I mecz); Fuła, Krzystyniak, Bryniarska, Siuta, Podlipni, Florczak, Bryniarska (II mecz).

MMKS Podhale: Młynarczyk – Grynia, Bryniarska, Timek, Florczak, Fuła – S. Lech, Lasyk, Siuta, Krzystyniak, Mamak – Łojek, Florek, Podlipni, Skiba, Sopiarz. Trener Jacek Michalski. W niedziele nie grała Lasyk.

- Gra w takiej hali, na ruszających się klepkach parkietu, nie ma najmniejszego sensu. Mija się z celem. Nie można opanować piłeczki, bo ta podskakuje, podania nie znajdują adresata. A do tego sędziowskie pomyłki, które wypaczyły wynik. A rewanż? Było lepsze sędziowanie. Przegrywaliśmy 0:1 i wycofałam trzecią formację. Gra na dwie piątki przynosi efekt. Zespół wtedy funkcjonuje, widać jego ogromny potencjał. Trzecia formacja musi się jeszcze uczyć.

Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama