- Nie spodziewałem się takiego wyniku, bo odbyłem tylko dwa treningi na motocyklu SuperEnduro – mówi triumfator. – Zmieniliśmy ustawienia, nie było czasu, by wczuć się w maszynę. To dlatego, że jestem w trakcie sezonu EnduroCrossu. Rywalizacja była wyjątkowo trudna, wymagająca dobrego przygotowania fizycznego. Tor też nie sprzyjał szaleńczej jeździe, bo był wąski i do tego śliski. Jechałem płynnie, bez błędów i to przełożyło się na dobry wynik.
„Taddy” wraca na kontynent amerykański, a konkretnie do Las Vegas, gdzie dojdzie do decydującej rozgrywki o tytuł mistrza Ameryki. Polak ma ogromną chrapkę na sięgnie po raz piąty po to trofeum w EnduroCrossie. Po sześciu, z siedmiu zaplanowanych na sezon eliminacjach, Tadek otwiera punktację ex aequo z Mike’m Brown’em. Ten z nich, który zostanie wyżej sklasyfikowany w Las Vegas, zostanie mistrzem Ameryki.
Stefan Leśniowski