24.12.2013 | Czytano: 2453

Tworzymy negatywną historię

- Spadamy, spadamy, jesteśmy coraz niżej. Najgorsze, że brak nam zaplecza, a tym samym perspektyw na przyszłość. Nie ma przejrzystego programu pracy z młodzieżą. W ostatnich ośmiu latach na naszych oczach tworzymy negatywną historię - mówi Jacek Kubowicz, w kontekście nieudanych mistrzostw świata U20 w hokeju na lodzie.

Młodzieżowej reprezentacji kraju, która ma w przyszłości zastąpić obecnych seniorów, nie pomogły nawet własne ściany. W Sanoku nie odniosła zwycięstwa, zdobyła zaledwie jeden punkt, sześć goli w pięciu meczach i spadła do trzeciej ligi. Radość z ubiegłorocznego awansu nie trwała więc długo, bo też i nie ma stałych podstaw młodzieżowego hokeja w naszym kraju. To pokłosie tego, co od kilku lat dzieje się w polskim hokeju. Szkolenie młodzieży rozłożone jest na dwie łopatki. Działaczom bardziej opłaca się zatrudnić średniej klasy obcokrajowca przed sportową emeryturą, niźli stawiać na polską młodzież i szkolić ją. Dla działaczy i sponsorów liczy się wynik, tu i teraz, a potem… Potem może być potop. Z takim potopem mamy dzisiaj do czynienia.

- Sponsor płaci i wymaga, ale też przez to zabija nasz hokej – twierdzi Jacek Kubowicz. – Przecież sponsorzy są Polakami, w naszym kraju prowadzą firmy, klubami też zarządzają nasi ludzie, jedni bardziej, inni mniej związani z hokejem i powinni perspektywicznie patrzyć na dyscyplinę. Niestety tak nie jest i jest z nią bardzo kiepsko. Stacza się po równi pochyłej. Nieodległe to czasy, kiedy byliśmy w światowej elicie, a jeśli byliśmy w grupie B, to mistrzostwa kończyliśmy na pierwszych trzech miejscach. Nie chcę cofać się wspomnieniami 20 – 30 lat, bo dla niektórych to historia rodem z epoki Dinozaurów. W ostatnich ośmiu latach na naszych oczach tworzy się negatywna historia naszego hokeja. Uciekają nam wszystkie kraje, nawet te, z którymi kiedyś wygrywaliśmy na jednej nóżce, które od nas uczyły się grać w hokeja. Dzisiaj trudno nam z kimkolwiek nawiązać walkę. To jest bolesne.

Jeszcze nie tak dawno polska reprezentacja przypominała windę. Była za słaba na grupę A (tak wtedy nazywała się obecna elita TOP 16), za mocna na grupę B (obecnie Dywizja IA). Teraz nie jesteśmy nawet windą między grupą B, a C (czyli aktualnie Dywizją IB).

- Od kilku lat zadomowiliśmy się w trzeciej światowej lidze i coraz bardziej się do niej przyzwyczajamy. Obyśmy za moment nie musieli balansować na linie między trzecia, a czwartą ligą, bo to byłby już koniec tej pięknej dyscypliny w naszym kraju. A wcale to nie jest takie nierealne, skoro zaplecze ma u siebie problemy z wygraniem meczu. Przy takiej pracy w klubach z młodzieżą nie można tego wykluczyć. To byłaby już tragedia - martwi się Jacek Kubowicz. - Oglądałem trzy mecze naszej młodzieżówki i muszę powiedzieć, że nie wróży lepszych czasów. Nie chcę bronić zawodników, ale również wieszać na nich psów. Ci chłopacy zagrali przed mistrzostwami wspólnie 2-3 mecze. Gdzie mieli się zgrać, tym bardziej, iż sześciu zawodników było ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego, a pozostałych 14 z innych klubów, gdzie inaczej się trenuje, gra się innym systemem i stosuje odmienną taktykę. Sześciu zawodników z SMS! To powinno wielu dać dużo do myślenia. Czy w nazwie powinno widnieć słowo „Mistrzostwa”? Trzeba się zastanowić dlaczego do niej nie chcą uczęszczać najlepsi hokeiści. Pięciu graczy występowało w zagranicznych klubach, ale nic nie dali drużynie.

- Kogo byś wyróżnił?
- Bramkarza oraz zawodników z pierwszej formacji Wronka, Wielkiewicz, Fraszko. Ten atak robił najwięcej zamieszania, zdobył wszystkie gole. Gdzie były pozostałe formacje? Byliśmy słabi w ofensywie. Nie stwarzaliśmy sobie sytuacji, bo nam przeciwnik na to nie pozwalał. Większość meczów kończyła się dla nas w pierwszej tercji. Jedynie ze Słowenią prowadziliśmy 2:0, ale po karnych zjechaliśmy z lodu pokonani. Nie wiem czy pocieszeniem może być to, że połowa zawodników jeszcze w przyszłym roku może grać w tej reprezentacji.

- Czyli za rok awans, a potem dojdzie do wymiany graczy i trzeba będzie przełknąć kolejną gorzką pigułkę?
- Taki scenariusz jest prawdopodobny, bo u nas nie ma ciągłości szkolenia młodzieży. W dodatku jest nas straszliwie mało. Trenerzy 20 – osobową kadrę wybrali z 32 graczy! Jaka to selekcja? Młodzież nie granie się do hokeja, została ruchami działaczy mocno do niego zniechęcona. Niektórzy trenowali 11 lat, by zaliczyć krótki epizod w ekstraklasie i zawiesili sprzęt na kołku. Wybrali inny, bardziej opłacalny zawód. Druga para kaloszy, to obcokrajowcy, z którymi im przychodzi rywalizować i ją przegrywają. Z drugiej jednak strony ci zawodnicy, którzy reprezentowali nas na mistrzostwach świata, nie podnoszą poziomu. Oczywiście, że jest to kwestia nauki. Każdy trening, każdy mecz powinien być lekcją, z której wyciąga się wnioski. Obawiam się, że tak nie jest. Ilu z tych graczy zobaczymy w play off naszej ligi? Jeśli pięciu, to będzie rewelacyjnie. Dawniej młodzieżowcy wchodzili do drużyny i byli jej pełnoprawnymi członkami. Nie twierdzę, że grali pierwsze skrzypce, ale grali w trzecim ataku i nieraz rozstrzygali losy pojedynków.

- Szkoleniowcy?
- Rosyjska szkoła, ale trudno mi ich ocenić na odległość. Nie uczestniczyłem w zajęciach, odprawach przedmeczowych…

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama