13.01.2014 | Czytano: 1225

Wrócili z dalekiej podróży

Kolejna seria spotkań w Podhalańskiej Lidze Unihokeja sypnęła zaskakującymi rezultatami. Chupacabras ograli Misz Masz, a lider – Black Shadows – dopiero w karnych wykazał swoją wyższość nad Góralami. Wrócił z dalekiej podróży, bo przegrywał już 2:7.

Górale to solidna ekipa, z którą – jak twierdzą rywale - trudno się gra. Do tego jest nieobliczalna. „Czarne Cienie” męczyli się z nimi również w drugiej rundzie. Tym razem kibice też się nie nudzili. Zobaczyli dobry mecz w wykonaniu obu zespołów, zmienność sytuacji i ekscytująca końcówkę i karne. Twardą walkę, aż bandy trzeszczały, no i oczywiście sól każdego meczu – gole. Do tego bramki przedniej urody.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie to dla nas spacerek – mówi Rafał Sulka, gracz „Czarnych Cieni”. - Przeciwnik nie kwapił się do ataku, skoncentrował się na destrukcji, obronie własnej bramki i czyhał na nasz błąd, by nas skontrować. Ta taktyka zdawała egzamin i wydawało się, że przyniesie sukces przeciwnikowi, bo biliśmy głową w mur. Nie potrafiliśmy sobie wypracować dogodnej sytuacji bramkowej, a kiedy już taką mieliśmy, to strzał był bądź niecelny, bądź padał łupem dobrze usposobionego bramkarza. Górale przechwytywali piłeczkę i wyprowadzali zabójcze kontry. Na przerwę schodziliśmy z opuszczonymi głowami, przegrywając 1:5, ale też z nadzieją, że nasza gra po przerwie ulegnie zmianie. Nie traciliśmy wiary w końcowy sukces. Przemeblowaliśmy formację i w drugiej połowie nasza gra zupełnie inaczej zaczęła wyglądać, chociaż po błędzie obrońcy przegrywaliśmy już 2:7. Zapachniało sensacją. Jednak cierpliwość się opłaciła i 3 minuty przed końcem zdołaliśmy doprowadzić do wyrównania. Jeszcze w końcówce obydwie drużyny miały szanse na przechylenie szali na swoją stronę, ale wynik nie uległ zmianie. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były karne. Z naszej strony karne wykorzystał w pierwszej serii Pala (Burkat i Dzioboń nie trafili), u rywala trafił Stypuła (Ciapała i Kos nie trafili) i znów był remis. W drugiej serii z Górali spudłował Stypuła, a u nas Burkat nie pomylil się i dał nam dwupunktową zdobycz. Po wysokim zwycięstwie z Misz Maszem wydawało się nam, że teraz będzie łatwiej. Takie rozumowanie boisko szybko zweryfikowało. Zagraliśmy słaby mecz, popełniliśmy mnóstwo błędów w obronie, które rywal wykorzystał. To pokazuje jak wyrównana jest liga. W jednym tygodniu wygrywa się wysoko, a w drugim zwycięstwo z „gardła” wyrywa się rywalowi. Cieszą punkty, bo dalej mamy przewagę nad rywalami, którzy powolutku odrabiają do nas straty.

Black Shadows - Górale Amatorzy 7:7 (1:5) karne: 2:1
Bramki: Pala 3, Dzioboń 3, Vogel – Kos 3, Stypuła 2, Ciapała, B. Kalata.
Black Shadows: Guzik; Burkat, Niżnik, Pala, Dzioboń, R. Sulka, Vogel, Kwak, Hamrol, Babiak

Chupacabras -Misz Masz 8:5
Wataha - Aula 9:5

Tekst Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama