17.04.2014 | Czytano: 3741

Góralski i wiślacki dar serca(+zdjęcia)

Wizyta 13-krotnego mistrza Polski na Podhalu była nie lada gratką dla fanów futbolu. Potwierdziła to liczba fanów, która zebrała się na stadionie Dunajca w Ostrowsku. Krakowska Wisła oficjalnie po raz piąty (jedno spotkanie rozegrano nieoficjalne) zmierzyła się z reaktywowaną po latach reprezentacją Podhala. Prezes PPPN, Jan Kowalczyk zapowiada, że to nie ostatnie spotkanie. I tak trzymać.

- Pomysł rozegrania meczu zrodził się jesienią poprzedniego roku – mówi Tomasz Wróbel, inicjator sprowadzenia Wisły, mający dobre kontakty z trenerem „Białej gwiazdy”. – Franciszek Smuda zaproponował, że jeśli będzie prowadził ekstraklasowy zespół, to z nim zawita na Podhale. I dotrzymał słowa. Czy dojdzie do powtórki? Dlaczego nie. Wspólnie z Bartkiem Walczakiem powołaliśmy kadrę, podokręg przyłączył się do imprezy i myślę, że wypaliła. Na boisku nasi dali z siebie wszystko i na tle ekstraklasowego zespołu nie wypadli źle. Ponadto zebraliśmy pieniążki dla chorego dziecka na rehabilitację. Jak widać same plusy.

- Należy się tylko cieszyć, że powróciliśmy do inicjatywy sprzed lat, powołania kadry – mówi Bartłomiej Walczak.

Kadra, to zbyt dumne słowo. Bo w niej powinni być najlepsi, ale wybrano wariant, który był narzucony przez Franciszka Smudę. – Chcieliśmy spojrzeć na talenty z Podhala. Czy jest tutaj coś ciekawego. To był główny cel. Szukamy coś więcej, bo ekstraklasa to wyższy poziom – powiedział „Franz”.

– Chcieliśmy uhonorować wszystkie społeczności Podhala. Myślę, że to była dobra inicjatywa – twierdzi Bartłomiej Walczak.
Po raz pierwszy „Biała gwiazda” zmierzyła się z reprezentacją Podhala w 2002 roku, ostatni raz w 2005 roku. Nie trzeba dodawać, iż we wszystkich potyczkach górą byli krakowianie. Największe lanie sprawili gospodarzom w 2004 roku, ogrywając ich 0:7. „Biała gwiazda” po fatalnej serii ligowej takiego rezultatu nie powtórzyła. To, że przeżywa kryzys, można było zauważyć na boisku Dunajca. To, że będzie prowadziła grę, było jasne jak słońce. Opanowanie piłki, jej wymiana, mogła się podobać, ale do pewnego momentu. Im bliżej pola karnego było coraz gorzej. Wykańczaniem akcji Wisła nie mogła zachwycić fanów. Na pewno nie dlatego, że zabrakło kontuzjowanego snajpera Pawła Brożka. Bo ten w lidze od 881 minut nie potrafił trafić do siatki. Wisła wiosną nie wygrała w lidze meczu, a ostatnio na swoim boisku doznała trzech porażek z rzędu. Poprzednio taki niechlubny rekord odnotowała w sezonie 1991/92. A jeszcze nie tak dawno, po remisie z Legią (2:2), wymieniana była w gronie kandydatów do walki o mistrzostwo Polski. Kontuzje wyeliminowały podstawowych graczy (Arkadiusz Głowacki, Piotr Brożek). Były wiślak Andrzej Iwan o przyczynach kiepskiej formy tak mówi katowickiemu Sportowi: „Słynne powiedzenie Franciszka Smudy, że zajechać to można tylko konie, nie sprawdziło się w Wiśle”.

Kłopoty wiślaków nie przeszkodziły wielokrotnym mistrzom Polski w pokonaniu górali. Krakowianie zdecydowanie przewyższali rywali techniką i organizacją gry. Górale mogli im przeciwstawić tylko ogromną ambicję.

W kadrze Podhala znalazło się nowe pokolenie graczy. Poprzednie konfrontacje z Wisłą pamięta tylko dwóch piłkarzy w aktualnej ekipie Bartłomieja Walczaka - Rafał Waksmundzki i Sebastian Gąsiorek. Wychowanek Huraganu Waksmund w pierwszej potyczce zdobył honorową bramkę w 88 minucie. Strzelec został wtedy zauważony przez sztab szkoleniowy krakowskiego zespołu i „wylądował” w ich drużynie rezerw. Z kolei Sebastian Gąsiorek uczestniczył w ostatnim występie (2005 r.). Wtedy tak pisaliśmy o jego grze: „ Jedynie Gąsiorek w defensywie dał próbkę swoich dużych umiejętności i widać, że rok pobytu w trzecioligowej Kmicie dobrze mu zrobił. Nabrał pewności siebie, opanowania i przede wszystkim skuteczności w rozbijaniu akcji przeciwnika”. Aktualnie piłkarz NKP Podhale również trzymał reprezentacyjne tyły. Dyrygował nimi w pierwszej połowie, bo w drugiej wystąpiła inna jedenastka. Defensywa popełniła tylko jeden błąd, po stałym fragmencie gry. Štilić dośrodkował z rzutu rożnego, a niepokryty Uryga głową skierował piłkę do siatki.

- Rok 2005 i obecny, to dwa różne okresy – mówi Sebastian Gąsiorek. – Wówczas zaczynałem karierę po wyjeździe z Podhala, a teraz byłem w zespole jednym z bardziej doświadczonych piłkarzy. Czułem większą odpowiedzialność na sobie. Na te dwa spotkania patrzyłem przez inny pryzmat. Nie było przede wszystkim stresu, jak przez laty. W pierwszej połowie nie stworzyliśmy sobie sytuacji. Zagraliśmy głęboko, ale uniknęliśmy większych start. Potrafiliśmy się poruszać w defensywie.
Na drugą połowę Bartłomiej Walczak desygnował inną jedenastkę. I jak w pierwszych trzech kwadransach jego piłkarze nie stworzyli bramkowej sytuacji, tak w 49 minucie mieli wyborną okazję do skarcenia wiślaków. Po pięknej wymianie piłki na prawej flance, futbolówkę otrzymał Talarczyk i był dosłownie o włos posłania jej do siatki.

- Trochę mnie ta sytuacja zaskoczyła – twierdzi Marcin Talarczyk. – Nie spodziewałem się piłki, a jak już ją dostałem, to uderzyłem w krótki róg, a trzeba było bić po długim. Może weszłoby. Gdy wyszedłem na murawę była lekka trema, ale szybko minęła. Będę miał miłe wspominania z tego występu, chociaż kondycja jest do poprawy.

Za moment Wiercioch miał przed sobą niemal połowę odsłoniętej bramki, ale nie trafił. Za to Wisła dwa razy trafiła.

- To było dla nas przetarcie przed kolejnymi meczami ligowymi. Nie ukrywam, że po porażkach chcieliśmy poprawić nasze morale – mówi Dariusz Dudka. – Dla Podhalan to była przyjemność rozegrać taki mecz. Mogli się przekonać na jakim poziomie się znajdują.

– To był wspaniały prezent świąteczny dla widzów. Co do poziomu sportowego, to chyba nikt nie miał wątpliwości, że będzie różnica. Niemniej wynik jaki osiągnęliśmy jest bardzo dobry. Szkoda, że nie strzeliliśmy bramki. Mieliśmy dwie stuprocentowe okazje. Wtedy odbiór widowiska byłby inny. Dziękuję chłopakom, że zgodzili się zgrać – powiedział Bartłomiej Walczak.

- Typowy charytatywny mecz. Ważne, że nikt nie odniósł kontuzji. Było to dla nas dobre i potrzebne spotkanie. Trzeba się pokazywać swoim fanom w Małopolsce, a na Podhalu, jak zauważyłem, jest ich sporo – powiedział Franciszek Smuda.

Wszystkie dotychczasowe spotkania tych drużyn miały charakter charytatywny. Tradycji musiało stać się zadość. W trakcie meczu zbierano datki i przeprowadzono licytację koszulki oraz piłek z autografami zawodników pierwszej drużyny Wisły na rzecz chorego Frania Leśniowskiego, który dziękuje wszystkim za dar serca. Więcej o Franiu oraz jak mu pomagać można przeczytać na www.pomocdlafrania.pl. Zaś dochód z biletów ma wspomóc młodzież piłkarską z klubu Dunajec Ostrowsko.

Kadra Podhala – Wisła Kraków 0:3(0:1)
0:1 Uryga 8 głową
0:2 Sarki 48
0:3 Štilić 86

Sędziowali: Jan Pawlikowski – Łukasz Królczyk, Jan Chlipała. Sędzia techniczny: Marcin Niewiarowski.

Podhale: I połowa: Paszuda – Floryn, Gąsiorek, Gołdyn, Handzel, Mozdyniewicz, Pluta (33 Wiercioch), Misiura, Król, Wietrzyk (31 Zagata), Waksmundzki; II połowa: Nykaza – Milon (68 Bobak), Łojek, Czubiak, Kowalczyk, Wiercioch (61 Jandura), Kamiński, Mikoś, Karkula, Talarczyk (84 Chowaniec), Zagata (59 Kucek). Trener Bartłomiej Walczak.
Wisła: Miśkiewicz (46 M. Zając) – Bunoza, Dudka, Sarki, Stjepanović, Štilić, Burliga, Burdenski (46 Bartosz), Uryga (82 Czekaj), T. Zając (46 Szewczyk), Guerrier. Trener Franciszek Smuda.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 1

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Skałka Rogoźnik/Stare Bystre 6 10
2. Unia Naprawa 5 13
3. KS Luboń Skomielna Biała 6 12
4. Szarotka Rokiciny Podhalańskie 5 10
5. Skawianin Skawa 6 8
6. KS Lawina Spytkowice 6 8
7. Delta Pieniążkowice 6 7
8. Janosik Sieniawa 5 4
9. Podgórki Krauszów 6 3
10. Krokus Pyzówka 5 0
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama