Petycja mieszkańców w sprawie "ochrony terenu zielonego przy al. Kopernika" - uznana za bezprzedmiotową

NOWY TARG. Podczas dzisiejszego posiedzenia miejska Komisja Skarg, Wniosków i Petycji uznała, że wniesiona przez stowarzyszenie Nowy Targ dla Mieszkańców petycja, w której mieszkańcy "stanowczo sprzeciwiają się zabudowie skweru przy al. Kopernika" - została przez radnych odrzucona. Uzasadnienia dziś nie podano.
Sprawa jest jednym z elementów wokół sprzeciwu wobec wskazania skweru przy al. Kopernika jako miejsca, gdzie zbudowana zostanie siedziba Miejskiej Biblioteki Publicznej. Grupa mieszkańców podpisała się pod petycją, której celem - jak tłumaczy przedstawiciel stowarzyszenia Jan Sięka - jest ochrona terenu zielonego i sprawienie, by teren ten został w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego zmieniony z "usługi publiczne" na "tereny zielone", co zagwarantowałoby, że zieleniec tam pozostanie.

O samej petycji pisaliśmy w tekście Petycja w sprawie ochrony zieleńca przy al. Kopernika. "Jesteśmy głęboko zaniepokojeni antyekologiczną polityką miasta". Tam też publikujemy jej treść.

W trakcie dzisiejszego posiedzenia radni większością głosów (6-osobowa komisja: 4 - za, 2 przeciw) uznała, że wniosek w sprawie ochrony terenu zielonego przy Al. Kopernika przed zabudową oraz wycinką drzew jest bezprzedmiotowy.

Ludzie chcą zieleni

- Sprzeciwiamy się zabudowie skweru. Nowy Targ to miasto w którym jest bardzo duże zanieczyszczenie powietrza, więc eliminacja każdej zieleni jest niekorzystna z tego punktu widzenia. Inny argument to ochrona klimatu, czy tzw. "miejskiej wyspy ciepła", która wpływa na powstawanie burz, gwałtownych zjawisk atmosferycznych, czy obniżenia się lustra wody podziemnej. Wpływa to też na samopoczucie mieszkańców, teren ma walory estetyczne i sentymentalne. Kolejny argument to ekonomia - finansowanie budowy nowej biblioteki, nawet biorąc pod uwagę dofinansowanie - odsuwa inne inwestycje, jak np. te, związane z poprawą jakości powietrza - wyliczał Jan Sięka.

Przypomniał, że 750 mieszkańców zgłosiło swoje uwagi do mpzp i "należy wziąć pod uwagę, że tyle osób wyraziło sprzeciw wobec zabudowy tego terenu" - Chodzi o to, by ten teren pozostawić jako zielony, a na lokalizacje biblioteki publicznej wybrać miejsce alternatywne - mówił.

Kilkakrotnie odnoszono się do wczorajszego posiedzenia Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju z udziałem mieszkańców, podczas którego długo omawiano ten temat. (Relacja za spotkania: Mieszkańcy wciąż protestują.....)

Nie wiadomo, czy w ogóle powstanie tam biblioteka

- Żeby mówić o budowie, to trzeba mieć projekt budowlany i finansowanie, a my nie mamy ani jednego, ani drugiego - powtarzał Wojciech Watycha. Naczelnik Wydziału Rozwoju i Urbanistyki zauważył, że cały skwer objęty planem zagospodarowania - przeznaczony jest jako teren publiczny pod usługi publiczne. - Ten teren jest faktycznie zielony, zarośnięty, ale obok są inne tereny zielone i jest ich sporo. Co nie umniejsza oczywiście roli roli tego obszaru. Wstępne plany budowy biblioteki są takie, by jak najwięcej tej zieleni zachować. Temat biblioteki cały czas żyje, ale dopóki nie powstanie projekt - trudno mówić kiedy będzie zabudowa tego terenu i czy w ogóle będzie - tłumaczył i dodał: - To prawda, uwag do planu było dużo, ale sporo osób, które się podpisało pod uwagami nie są mieszkańcami Miasta.

Burmistrz Grzegorz Watycha przekonywał, że podpisana przez ok. 20 osób petycja jest przedwczesna, bo "temat jest otwarty, nie zostały podjęte działania polegające na przekształceniu żadnej cześć tego terenu.

- Jest ogólna zgoda na budowę biblioteki i ja optuję, żeby powstała ona na osiedlach mieszkaniowych wielorodzinnych,. Wiele mówiono, że w tej części Miasta mało się robi dla mieszkańców, a mieszka tam ich najwięcej i jak chcemy na tym terenie bibliotekę wybudować to musimy znaleźć kompromis, lokalizację najlepszą dla biblioteki. Myślę, że uda się takie miejsce wygospodarować. Ale ta petycja nie jest tutaj adekwatna do sytuacji, bo nawet koncepcja nie powstała - argumentował burmistrz.

Jest za wcześnie, nie jest za wcześnie

- Nie jest przedwczesna. Właśnie teraz, jak są prace nad zmianą mpzg - jest czas, by mieszkańcy mogli zgłaszać wnioski i petycje. Jak plan zostanie uchwalony i zostanie "tak jak jest", to jak doszłoby do inwestycji to pewnie bym usłyszał, że "plan już jest, nie da się nic zrobić, wcześniej był na to czas" - protestował Jan Sięka.

Poparł go Paweł Liszka. - Teraz jest czas na składanie wniosków i petycji, żeby urzędnicy mogli to uwzględnić i szukać innych rozwiązań. Ktoś już zauważył, że wygląda to tak, że obrana lokalizacja jest jedyna, słuszna i inna nie jest dopuszczana. Przed takimi dużymi inwestycjami powinna być dyskusja. Jak nam pokażecie 10 potencjalnych lokalizacji i mocnymi argumentami poprzecie, że się one nie nadają na bibliotekę, to kolejnym krokiem będzie szukanie miejsca pod budowę, ale nie wbrew mieszkańcom - dodał radny.

Powracał motyw, że trzeba znaleźć dla biblioteki miejsce "co do którego będzie zgoda", bo kilkaset osób zgłosiło swoje uwagi do planu i wszystkie one dotyczą właśnie zachowania tego terenu jako zielonego.

- Petycję rozpatrujemy dzisiaj i na ten moment jest ona bezprzedmiotowa, bo nikt nawet nie zaznaczył drzew do wycinki - zauważył burmistrz.

- Poszedłem tam i policzyłem drzewa z działki, którą wczoraj pan naczelnik pokazał na mapce. Może się mylę, ale tych drzew, które trzeba by było wyciąć jest ok. 20 - ładnych, dużych, zdrowych. Może się nie znam, może potrzebna by była ekspertyza, ale to jest 20 drzew - mówił radny Andrzej Swałtek.

Trzeba rozmawiać, szukać porozumienia

Lesław Mikołajski był ciekaw, czy koncepcja lokalizacji budowy była konsultowana z Radą Urbanizacji. - To ciało opiniotwórcze złożone z architektów i wytrawnych inżynierów. Widziałem to miejsce na Kopernika. Po zachodniej stronie jest pawilon i na przeciwko będzie kolejna ściana - to zrobi jakieś wrażenie tunelu, nie wiem czy to nie zaburza ładu, nie jestem architektem, nie znam się dlatego pytam - mówił radny.

W odpowiedzi usłyszał, że "nie będzie korytarza, bo odległość między budynkami wyniesie ponad 10 metrów", a "miejska komisja architektoniczna każdorazowo zobowiązana jest wydać opinię, ale ponieważ nie ma jeszcze koncepcji architektonicznej - to nie ma jeszcze i opinii".

Bartłomiej Garbacz zaapelował, by nie skupiać się - na szczegółach, które dzielą obie strony i zauważyć to, co jest wspólne. - Mam wrażenie, że państwo się wzajemnie nie słuchacie. Z wypowiedzi burmistrza wynika, że ta prośba Pawła Liszki o sporządzenie inwentaryzacji miejskich nieruchomości (celem wskazania możliwej siedziby dla biblioteki bez konieczności stawiania nowego budynku - przy. red.) zostanie rozpatrzona, czyli zostaną wskazane lokalizacje. Z kolei naczelnik mówi, że ten teren może będzie zabudowany, ale w dalekiej przyszłości, o ile w ogóle ta zabudowa się ziści. /.../ Naszą rola jest słuchać mieszkańców. Moje odczucie jest takie, że dopóki nie przeanalizujemy wszystkich innych możliwości, jeszcze innych terenów przeznaczonych na usługi publiczne i nawet jak żadna lokalizacja nie okaże się przydatna, to i tak się mamy spotkać z mieszkańcami. Proponuję uwzględnić tę petycję i podanie lokalizacji innych miejsc pod zabudowę biblioteki - wyjaśnił radny.

Znów wraca temat MCK

Pojawił się także wątek "przebudowy Miejskiego Centrum Kultury". Paweł Liszka zarzucił, że nie było dyskusji przed remontem ośrodka i "dzisiaj mamy problem z biblioteką". - Pamiętam jak szybko była podejmowana decyzja, bo trzeba się spieszyć, bo dofinansowanie itd. A potem słyszymy: "to przecież państwo radni podjęli taką decyzję". Mi brakuje takich rozmów i dyskusji - tłumaczył radny.

- Zanim głosowaliście państwo nad finansowaniem MCK to dyskusje, spotkania, konkurs, konferencje. Temat MOK-u żył wcześniej, zanim decydowaliście w głosowaniu o finansowaniu - zauważył naczelnik Watycha.

- Pamiętam, że radny Liszka miał tylko jeden wniosek: żeby tylko samą salę widowiskową wyremontować. Był pan przeciwny modernizacji całego budynku - powiedział Grzegorz Luberda. - To nieprawda - zaprzeczył radny Liszka.

- Możemy sprawdzić stenogramy. Że niby pan był za przebudową MOK? - zapytał przewodniczący RM. Temat się zakończył.

Chociaż obecny na posiedzeniu komisji Józef Żarnecki utyskiwał nad tym, że z MCK wyprowadzono bibliotekę, a jest miejsce na kawiarnię.

Zróbmy koncepcje - nie róbmy żadnej koncepcji

- Jako związana ze spółdzielnią mieszkaniową podjęłam ten temat, żeby podnająć od spółdzielni pomieszczenia. Był ze mną burmistrz. Chcieliśmy poprawić warunki filii biblioteki. Niestety nie udało się z powodów dla mnie znanych - bo gdyby to się udało to mielibyśmy porządną filię biblioteki - mówiła Stefania Drąg Iłęda .

- Wiemy z jakim bólem rodziło się miasteczko komunikacyjne, były spotkania, płacz "ile drzew wyciętych będzie". A teraz? Wszyscy z tego miejsca się cieszymy i nie wyobrażamy sobie, żeby go nie było. A teraz na Kopernika są wyrwane z chodnika płytki, na ławkach siedzą i piją piwo, tam nawet bezpiecznie jest da się przejść. A jak powstałaby biblioteka, to cały ten ciąg byłby uporządkowany i byłoby odczucie, że na tych terenach, "na blokach" o mieszkańcach się nie zapomina. Pod bibliotekę nie da się przeznaczyć byle jakiego lokalu prócz tego, który mieliśmy z burmistrzem na myśli - przekonywała.

Na koniec radna Drąg-Iłeda stwierdziła, że "cokolwiek się robi, to robi się dla mieszkańców i nie ma mowy, żeby iść pod prąd".

- Jeżeli będzie opór jeśli chodzi o to miejsce to rozważmy to i zróbmy koncepcję pod inne miejsce. Na przykład ta działka przy NTvK. Może jest wąska, ale nie jest kontrowersyjna. Zrobienie koncepcji kosztuje jakieś pieniądze... 70 tys. zł? No to żeby w tych pieniądzach zrobić dwie koncepcje i pokazać je ludziom., ale to miejsce na Kopernika jest optymalne na bibliotekę - powtarzała.

- Przeanalizujmy dostępne lokalizację, a później wydawajmy pieniądze na koncepcje. Z wydatkowaniem środków jeszcze zdążymy - studził zapał radnej - Bartłomiej Garbacz.

Ludzie protestują, a potem są zadowoleni...

Głos zabrał też Leszek Pustówka.

- Ja, jako nowotarżanin podzielę się obserwacją tego, co widzę w tym mieście. Był robiony Rynek, była rewitalizacja i wielkie protesty mieszkańców: "po co to robicie". Potem porządkowaliśmy Park Miejski i było: "po co wycinacie drzewa", a drzewa były stare, leciały ludziom na głowę. Podobnie było z cmentarzem, też było 'halo" z wycinką starodrzewu, ale uważam, że teraz jest pięknie, a cmentarz jest ładny i zadbamy. Może w kwestii Rynku są nadal niezadowoleni, ale rynek to forum i nie powinno być na nim drzew, tylko może jakaś niska zieleń. Jak Urząd Skarbowy powstawał, piękny postmodernistyczny budynek to też mówiono "po co ta wycinka". Potem było miasteczko komunikacyjne i Miejskie Centrum Kultury. Był wykonany projekt MCK i nie było w nim biblioteki, ponieważ projekt nie pozwalał na taką działalność. Teraz osobno się projektuje centra kultury i osobno biblioteki. Teraz kolejne protesty mamy. My nie robimy tej biblioteki dla siebie, ani dla stowarzyszenia, czy dla Urzędu Miasta - tylko dla mieszkańców w tym mieście - mówił przewodniczący miejskiej komisji kultury.

Quo vadis Nowy Targ

- Jestem przeciwko wycince drzew, a i lokalizacja biblioteki na Kopernika średnio mi się podoba, już prędzej tam, gdzie jest kablówka - zaczął swoją wypowiedź Krzysztof Sroka. - Ale ma takie pytanie "quo vadis Nowy Targ". Jeżeli mamy Strategię Rozwoju Miasta, mamy plan zagospodarowania - to mamy ramy tego, gdzie chcemy iść. Wiadomo, że można po drodze coś tam zmienić ale trzeba iść w rozwoju w danym kierunku. Temat biblioteki powinien wyjść w czasie opracowywania strategi, czy w czasie prac nad planem zagospodarowania - a nie teraz, na tej komisji. Głos mieszkańców jest ważny, natomiast my jako urzędnicy i radni powinniśmy się trzymać pewnych ram, żeby wiedzieć co będzie za kilka lat - dodał radny.

- Odniosę się do tej kwestii "quo vadis ". Pan przewodniczący komisji po części ma rację, usługi publiczne nie mówią wprost, że tam akurat musi być biblioteka, mogą być inne obiekty służące wykorzystaniu publicznemu. Jesteśmy w trakcie procedowania pmzg i możemy wskazać inne tereny na bibliotekę. Ta petycja jednak mówi nie tylko o bibliotece, ale o wycince drzew, o ochronie powietrza. Skupiamy się na wycinku, a nie na całości. Tu prośba do pana burmistrza, by jego służby wskazały inne tereny. Jeżeli znajdzie się miejsce ze zgoda nas wszystkich to trzeba sprawdzić, czy będzie tam możliwe usadowienie biblioteki. Jak nie - to trzeba ten plan procedować i zmienić - mówił Bartłomiej Garbacz.

Uznano, że jednym z powodów braku porozumienia - czy też pojawiających nieporozumień jest kiepska komunikacja. Strony cedzą informacje, są niedomówienia, a w takiej sytuacji ciężko jest o dobrą wolę i współpracę.

Obecna na komisji dyrektor MBP martwiła się, że ludzie zechcą "upchnąć bibliotekę w jakimś miejscu". - Biblioteka powinna być w centrum, zieleń jest ważna ale ważna jest też edukacja naszych dzieci - apelowała Danuta Wojdyła.

Petycja bezprzedmiotowa

Żeby petycję uznać bezprzedmiotową - zaproponował Krzysztof Sroka. Przyznał, że taka petycja to "ważny głos, ale temat odłożony jest na jakiś tam okres, więc...".

Nie zgodził się z nim Bartłomiej Garbacz: - Temat przełożyć, poddać ponownej analizie, ale petycję powinniśmy uznać jako zasadną - stwierdził. Poparł do Andrzej Swałtek: - Jest zasadna, bo mieszkańcy tego chcieli i się wypowiedzieli. Wiem, że do tematu wrócimy, ale ja nie będę głosował przeciwko 700 mieszkańcom - zastrzegł.

- Dziś jest rozpatrywana petycja, będzie podjęta uchwała. Na ten moment petycja jest bezprzedmiotowa, bo nie planuje się tam żadnych wycinek drzew, a lokalizacja biblioteki dopiero jest ustalana - powiedział Grzegorz Luberda.

- Nie zgadzam się, że jest bezzasadna. Jest zasadna i nie jest bezprzedmiotowa - oponował Paweł Liszka.

- Wczorajsze i dzisiejsze spotkanie ma służyć wysłuchaniu głosów mieszkańców - zauważył Bartłomiej Garbacz.

- Trzeba się odnieść do treści petycji, to jest sprzeciw wobec zabudowy i wskazanie działek, których myśmy nawet nie brali pod uwagę, że będą zabudowane. Temat smogu i podejście do ochrony klimatu to tło, a sama petycja dotyczy zabudowy działek zielonych - tłumaczył burmistrz Watycha.

- Numery działek obejmują cały teren zielony, bo petycja dotyczy całego terenu zielonego. Przecież dopiero wczoraj dowiedzieliśmy się gdzie jest planowana zabudowa, wcześniej nawet nie było informacji gdzie to planujecie i to dlatego petycja ma tak szeroki zakres - wyjaśnił Jan Sieka.

W głosowaniu 4 radnych było za odrzuceniem petycji, dwóch było za jej uznaniem.

Sabina Palka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 20.07.2022 19:33