Prezes MPEC Grzegorz Ratter o sadzach na Al. Kopernika: "Czegoś takiego my nie emitujemy"

NOWY TARG. Prezes miejskiej spółki, która zarządza kotłownią, odniósł się do zarzutów sąsiadów obiektu. Twierdzą oni, że sadze, jakie w nocy z czwartku na piątek pokryły ulicę, nie wydobywały się z komina kotłowni. - Takie grudki, płaty, jak widziałem na zdjęciach samochodów, czegoś takiego my nie emitujemy - mówi.
Prezes przekonuje, że to co unosiło się nad Al. Kopernika i osiadało na wszystkim co jest wokół, nie mogło pochodzić z komina kotłowni. - Takie grudki, płaty, jak widziałem na zdjęciach samochodów, czegoś takiego my nie emitujemy. Fizycznie niemożliwe jest, żeby przy emisji pył osiadał zaraz pod 40 m kominem bądź w najbliższej jego okolicy - tłumaczy.

Prezes przyznaje, że tej nocy odbywała się zamiana pracujących kotłów - jeden wygaszano, drugi rozpalano. To z tego pochodził czarny dym. - Jeśli wtedy wydostaje się jakiś pył, to jest on stosunkowo niewielki. Przy czyszczeniu kotłów można zaobserwować dym unoszący się z komina. Same filtry są czyszczone w sposób uniemożliwiający emisję pyłu do atmosfery - mówi.

Grzegorz Ratter uważa, że teoretycznie pył mógłby pochodzić ze składowiska węgla, skąd mógł go unieść i roznieść np. podmuch wiatru. - Ale pył ma inną strukturę, nie są to grube, tłuste płaty, więc jest to dla mnie dziwne. Tym bardziej, że pracujemy 12 miesięcy w roku, a ten pył na samochodach pojawił się dopiero teraz - twierdzi.

Prezes, pytany jak wytłumaczy to, że taka sadza pojawia się tylko w okolicy kotłowni, a nie ma jej w innych częściach miasta, odpowiada, że sprawa wymaga wyjaśnienia.

Więcej o sprawie pisaliśmy w artykule pt. Sadze na Kopernika. Mieszkańcy oskarżają kotłownię i zapowiadają, że nie odpuszczą. "Przegięli pałę"

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 25.07.2022 14:20