Parafia zablokowała drogę w centrum Zakopanego (zdjęcia)

W czwartek 29 maja w godzinach wieczornych, równolegle do trwającej sesji rady miasta, w newralgicznym punkcie Zakopanego - tuż przy Sanktuarium Najświętszej Rodziny - pojawiła się blokada. Niewielka konstrukcja została przytwierdzona do kostki brukowej, uniemożliwiając przejazd pojazdom między ulicą Jana Pawła II a deptakiem Krupówki.

Zaskoczeni byli zarówno kierowcy, jak i radni. - Wcześniej padały zapowiedzi o możliwym zamknięciu przejazdu, ale nikt nie spodziewał się, że stanie się to w takiej formie i w takim momencie - komentuje jeden z mieszkańców.

Miasto Zakopane alarmuje, że działania parafii to przykład samowoli. W rejonie drogi pojawiły się znaki drogowe, które - jak wskazuje urząd - nie mają podstawy prawnej.

- Na tej drodze wprowadzono własną organizację ruchu. Ustawiono znaki, których nie ma w kodeksie drogowym. To działanie niezgodne z przepisami - mówi Maciej Moskwa z Urzędu Miasta w Zakopanem.

Urzędnicy wskazują, że nikt z ramienia parafii nie uzgadniał z miastem zmian w organizacji ruchu. Nie było też żadnych formalnych wniosków o jej wprowadzenie. - Na drodze publicznej nie można ot tak samemu decydować o znakach i barierach. To poważna sprawa z punktu widzenia prawa i bezpieczeństwa - zaznaczają urzędnicy.

Wiceburmistrz Bartłomiej Bryjak ostrzega, że sytuacja może mieć konsekwencje nie tylko administracyjne, ale również odpowiedzialność cywilnoprawną. - My, jako miasto, jesteśmy odpowiedzialni za tę drogę. Jeśli coś się tam stanie, konsekwencje mogą spaść na nas - mimo że nie mamy wpływu na to, co się tam dzieje - mówi.

Podkreśla, że droga podlega miejskiej organizacji, jest oświetlana, a zimą - odśnieżana przez służby. - Nie możemy ignorować sytuacji, w której ktoś samowolnie zmienia warunki ruchu drogowego. To niebezpieczne - zaznacza.

Parafia Świętej Rodziny, do której należy teren według księgi wieczystej, jak dotąd nie wystosowała oficjalnego stanowiska w sprawie ustawienia blokady i znaków. Wcześniej księża informowali wiernych o możliwym zamknięciu przejazdu, sugerując, że miasto nie respektuje ich prawa własności.

Nie wiadomo, czy duchowni planują utrzymać barierę na stałe, ani na jakiej podstawie prawnej wprowadzono nowe oznakowanie.

em/r