Dziś ostatni dzień głosowania na projekty Budżetu Obywatelskiego w Nowym Targu

I to jest właśnie wielki problem że ludzie tak mało się tymi sprawami interesują (bo są zbałamuceni przez usypiające myślenie media, ot co!). Pozytywny, to my w takim razie musimy tak jak ten taternik czy alpinista póki się da szybko zwijać tę linę rozpasania (choćby i nawet o trochę, może ten mały kawałeczek zadecydować o naszym losie zbiorowym) dzielącą nas od być może lada moment zaczynającego się obluzowywać w skale nad nami czekana. Ta lina jest zbyt długa i zbyt luźno leży; zanim się rozwinie nabierzemy takiego przyspieszenia że nas razem z czekanem wyrwie ze skały i polecimy z dosyć wysoka, gdyż chwilowo gospodarka polska sprawia pozory że jest dobrze, a wcale a wcale tak różowo nie jest, lada moment może wszystko tąpnąć. W zachodniej Europie zaczęły pojawiać się ostatnio już głosy że Polska ma za dobrze, że trzeba z nami twardo, bo jeszcze dwadzieścia lat temu mieliśmy komunę i skakaliśmy po drzewach. Tymczasem przeraża to tutaj oderwanie się Polaków, w tym również i zazwyczaj stąpających twardo po ziemi Górali, od rzeczywistości. Na razie wciąż nikt nie widzi problemu, nic tylko bierzta kto chceta, budżet obywatelski, money for nothing, checks for free - jak długo?

Patrzę na wpisy, i widzę ogromne zainteresowanie, na wydawanie naszych pieniędzy.

Może ta idea w intencjach swoich nie jest taka beznadziejnie zła, ale jej nazwa jest fatalna; nie powinno się nazywać w demokratycznym kraju budżetem obywatelskim czegoś co jest jego namiastką, bo to (niechcący jak mam nadzieję) rozmydla ideę demokracji, czyli że państwo to my, jego obywatele i najważniejszy suweren który decyduje o całym budżecie państwa, województwa, powiatu czy miasta, nie tylko o jakimś tego budżetu skrawku. To jest bardzo niebezpieczna zabawa, zważywszy że ten tzw. "budżet obywatelski" cieszy się sporą popularnością wśród młodzieży. Janusz K. Mikke, który za każdym razem gdy wypowiada słowo 'demokracja' poprzedza je niby to idiotyczną wstawką 'tfu', czyli mówi "tfu demokracja", również cieszy się sporą popularnością wśród młodzieży. Dlatego pytam czy aby na pewno inicjatorzy tego para-demokratycznego projektu o nazwie budżet obywatelski wiedzą co robią i czym taki z pozoru niewinny manewr słowny potencjalnie grozi?

Po co wydawać pieniądze na głupoty ? Nie lepiej dać 100% podwyżki za wspaniała pracę na rzecz Miasta Joannie Iskrzyńskiej-Steg i skarbnikowi Dłubaczowi ? To dzięki nim Nowy Targ opływa miodem i mlekiem a za nadyżkę budzetową może pozwolić sobie na takie ekstrawagancje jak budy na rynku po milionie za sztukę i 3 bańki na muzeum dla jedej drukarki.