Gościu, nie siadaj pod liściem, nie odpoczniesz sobie,
Słońca tu nie będzie, lecz g*wno na głowie.
Gdy szukasz spokoju, gdy szukasz wytchnienia,
Najdziesz jeno smrodek, miast słodkiego cienia.
Nie masz gdzie tu usiąść, wszystko ubabrane,
Wyschniętą kupą ławki malowane.
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają,
W przerwach między trelami, na przechodniów s*ają.
Dziwuje się człowiek, który tu przychodzi,
Że dorodne drzewo te owoce rodzi.
Na koniec musisz przyznać, to pocieszające:
Że krowa nie lata, ale s*a na łące.
s/
A kto powiedział, że zgłaszane nie było? Zanim się oceni, pasuje się wpierw dowiedzieć. Otóż informuję Pana/Panią: zgłaszane było i nic. A miejsce naprzeciw UM, więc trudno tu posądzać, by zapomnieli czy nie widzieli.
Co do jakości poezji - muszę się zgodzić... g*wniana jak cały ten problem. Ale jak się nie narobi smrodu, to posprzątane nie będzie. Na to liczę. Tomiku nie wydam. Szkoda czytających.