Opowiadania Andrzeja Finkelstina na Podhale24.pl: "Ocknąłem się z Zakopanem" - podhale24.pl
Sobota, 21 grudnia
Imieniny: Tomasza, Piotra, Tomisława
Rabka Zdrój
Clouds
Wiatr: 9.684 km/h Wilgotność: 75 %
Clear
Wiatr: 10.512 km/h Wilgotność: 73 %
Clear
Wiatr: 8.172 km/h Wilgotność: 71 %
Clouds
Wiatr: 6.84 km/h Wilgotność: 70 %
Clear
Wiatr: 2.628 km/h Wilgotność: 67 %
Clear
-1°
Wiatr: 5.652 km/h Wilgotność: 81 %
Jakość powietrza
34 %
Nowy Targ
24 %
Zakopane
26 %
Rabka-Zdrój
Nowy Targ
Bardzo dobra
PM 10: 17 | 34 %
Zakopane
Bardzo dobra
PM 10: 12 | 24 %
Rabka-Zdrój
Bardzo dobra
PM 10: 13 | 26 %
03.09.2024, 10:20 | czytano: 749

Opowiadania Andrzeja Finkelstina na Podhale24.pl: "Ocknąłem się z Zakopanem"

Z urodzenia nowotarżanin, od 30 lat zakopiańczyk. Na Podhale24.pl zakończyliśmy publikację powieści Andrzeja Finkelstina pt. "Melina Lenina, czyli o tym jak Wacek odrabiał wojsko w Poroninie". Wraz z autorem, zachęceni reakcją czytelników, publikujemy kolejne utwory Andrzeja Finkelstina - wybrane opowiadania z tomów pt. „Nokaut” i „Moje podróże autobusikiem”. Są to swobodne opowieści i spostrzeżenia na różne tematy społeczne i psychologiczne w formie opowiadań, często czarno-humorystycznych, zazwyczaj mające drugie dno i morał. Kolejne opowiadania publikujemy co wtorek na Podhale24.pl. Dziś pt. „Ocknąłem się z Zakopanem”.

Portret Andrzeja Finkelstina autorstwa Sylwii Marszałek-Jeneralczyk
Portret Andrzeja Finkelstina autorstwa Sylwii Marszałek-Jeneralczyk
Ocknąłem się z Zakopanem

Piątek, koniec pracy. Jak co dzień, udałem się na dworzec w Nowym Targu w celu przetransportowania się do domu. Na dworcu początkowo nie zwróciłem uwagi na to, że jestem zupełnie sam. Dopiero przedłużające się oczekiwanie zachęciło mnie do baczniejszych obserwacji i faktycznie, ze zdziwieniem stwierdziłem, że poza mną, na dworcu nie było żywej duszy. Jedynie lekki powiew od czasu do czasu z szelestem unosił liście i uliczny pył, poza tym była zupełna cisza. To zaiste, było dosyć osobliwe.

Po jakichś czterdziestu minutach nadjechał wreszcie autobus. Z zasady zawsze się spóźniał, ale nie aż tyle. Jakby wyznawał zasadę, że punktualność jest złodziejem czasu. Był jakiś dziwnie stary, bladozielony i jakby w zielonkawej mglistej otoczce. Drzwi otwarły się z chrzęstem, więc wszedłem. Kierowca z twarzą Billego Crystala, nienaturalnie blady w stanowczo za dużych butach, sprzedał mi bilet do Zakopanego. Resztę wydał mi jakimiś błyszczącymi sześciokątnymi monetami, ale nie buntowałem się bo były prześliczne. Odruchowo wrzuciłem je do portfela i o nich zapomniałem. Zadziwiające, że zwróciłem uwagę na jego zielone skarpetki w krzykliwą kratkę, które wyzierały spod za krótkich, również zielnych nogawek, opinając szyderczo chudziutkie kostki.

Wszystko to mnie nie zdziwiło, raczej zaintrygowało, zwłaszcza że za bilet zapłaciłem więcej niż zwykle. Jednakże nic nie mówiąc usiałem na zdezelowanym, pierwszym z prawej zielonym fotelu i autobus z głuchym echem łodzi podwodnej ruszył.

Pojazd nie był przepełniony. Tu i ówdzie siedziały pojedyncze indywidua, równie niemrawe jak kierowca i podobnie jak on, blado zielone lub szare. Wnętrze autobusu okazało się przestronniejsze niż można było się spodziewać. Wśród pasażerów wyłowiłem wzrokiem chudego gościa z pozbawianą mimiki ołowianą twarzą Dustina Hoffmana oraz wpatrzonego we mnie Fantomasa, skanującego lodowatym wzrokiem moją niepasującą do pozostałych postać. No cóż twarz Fantoamsa była ograna, zważywszy na to, że z podobnym gościem mam przyjemność od lat pracować. Twarze innych pasażerów również wydały się mi znajome, ale nie potrafiłem przypisać im konkretnych znanych nazwisk. Gdy to wszystko do mnie dotarło, poczułem się jakość nieswojo, jednak nie spanikowałem. Puki co byłem jednym pasażerem, który nie miał zielonkawego lub metalicznego odcienia.

Z dworca kierowca ruszył na wschód alejami, niezgodnie z trasą wyznaczaną rozkładem jazdy, ale olałem to bo czasami się zdarzało, że kurs odbywał się tą trasą ze względu na to, że na zakopiance był korek. Zaniepokoiłem się dopiero, gdy minął skrzyżowanie z Szaflarską przecinając ją na wprost, nie skręciwszy na Zakopane.

- Czy aby na pewno wsiadłem do autobusu do Zakopanego? – Zagaiłem nieśmiało do kierowcy.
- Taaak… Do Zakopanego, ale przez Bukowinę Tatrzańską. – Odparł Crystal tubalnym metalicznym głosem i przy okazji zapytał, czy nie wiem jak jechać, bo jedzie tą trasą pierwszy raz?

Szybko wyjaśniłem mu, jak ma jechać i zobowiązałem się nawigowania go.

Nie byłem zachwycony z biegu wydarzeń. Nie dość, że czekałem na autobus tyle czasu, to jeszcze pojechał dłuższą trasą i do tego kierowca był całkowicie nieobyty. No i jeszcze ci dziwacznie wyglądający ludzie. Przez chwilę pomyślałem, że może to UFO, ale zdrowy rozsądek i doświadczenie życiowe, rozwiały moje wątpliwości. Przecież UFO nie istnieje. Gdy znaleźliśmy się na szczycie pierwszego ze wzgórz, ujrzałem widok zapierający dech w piersiach.

Góry wyglądały tak groźnie i tak wyraźnie jak dźwięk zrodzonego w nich grzmotu niesionego echem wzdłuż szczytów i hal podczas burzy. I wszystko to w zielonkawych odcieniach pod oparami zielonej mgiełki unoszącej się nad wierzchołkami. Zapatrzony w cudownie wyraźny i bliski obraz Tatr, nie zwróciłem wagi, że oglądam je z poziomu statku powietrznego, zaś autobus mknął w powietrzu nad nierównym górskim pasmem i żadnego z pasażerów to nie dziwiło.

W ułamku sekundy pozostawił za sobą asfaltową drogę, a chwilę później cudem wymanewrował i uniknął roztrzaskania o krzyż na Giewoncie. Następnie skręcił mocniej i w dalszą drogę poszybował ostrożniej. Gdy minął Czerwone Wierchy, oswoiłem się z lotem i opuścił mnie skurcz żołądka. Stało się jasne, że dzieje się coś nadzwyczajnego.

Pojazd leciał bezgłośnie, zwolnił i zszedł niżej. Przy tak niskim i powolnym locie istniało ryzyko zaczepienia o czubki drzew. Spoglądając w dół napawałem się widokiem skalistych grzbietów, które wolno przemykały pod podłogą pojazdu. W jakiś niepojęty sposób nie czułem lęku wysokości i porzuciłem obawy o przyszłość, chociaż nadal byłem tym wszystkim sfrustrowany. Zza okien cicho dolatywał szum ciętego powietrza. Autobus tymczasem skręcił nad nieznane mi okolice, nad wzgórza usiane leżącymi wśród samotnych krzewów wielkimi głazami. Chwilę później dało się wyczuć bliskość wody i zauważyłem, że zbliżamy się do Doliny Pięciu Stawów.

Gdy pojazd szybował nad ciemnymi taflami wody, nagle obok kierowcy pojawiła się goła baba z ogonem i kitką na końcu o urodzie i emploi Catherine Deneuve z czasów młodości z oczyma płonącymi dziwnym purpurowym blaskiem. Nie miała kopyt i była boso. Gdyby jej ciało nie było zielone i sine a martwe oczy nie gorzały czerwienią, uznałbym że jest zmysłowa. Wciągnęła do mnie swoje zielone ręce i dłonie zacisnęła na ramionach. Przez ubranie poczułem lód. Sparaliżował mnie strach. Nie dość, że jakimś cudem leciałem w powietrzu autobusem, to jeszcze ten diabli miot przyczepił się do mnie. Bez słowa zaczęła mną gwałtownie wstrząsać. Wstrząsała tak mocno, że w końcu oprzytomniałem. Ocknąłem się na dworu w Zakopanem.

Omiotłem wzrokiem autobus, byłem sam na sam z budzącym mnie zielonkawym kierowcą. Roztrzęsiony, udałem się do domu, bez przekonania, co tak naprawę się wydarzyło. Nie zrobiłem sobie po tym wszystkim autoanalizy, czyli nie mam podstaw by stwierdzić, że znam siebie. „Ależ miałem wizję”, pomyślałem.

Gdy szedłem, a wybrałem najdłuższą drogę by ochłonąć, a pod kopułą kłębiły mi się mądrości Szymona Isserlesa Kalahora.

Następnego dnia kiedy łapałem transport do Nowego Targu w portfelu stwierdziłem obecność dziwnych, niezwykłej urody monet, reszty wydanej po zapłacie za wczorajszą podróż. Biletu niestety nie znalazłem, a szkoda.

Andrzej Finkelstin
Reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
komentarze
dodaj komentarz

Komentarze są prywatnymi opiniami czytelników portalu. Podhale24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Podhale24.pl zastrzega sobie prawo do nie publikowania komentarzy, w szczególności zawierających wulgaryzmy, wzywających do zachowań niezgodnych z prawem, obrażających osoby publiczne i prywatne, obrażających inne narodowości, rasy, religie itd. Usuwane mogą być również komentarze nie dotyczące danego tematu, bezpośrednio atakujące interlokutorów, zawierające reklamy lub linki do innych stron www, zawierające dane osobowe, teleadresowe i adresy e-mail oraz zawierające uwagi skierowane do redakcji podhale24.pl (dziękujemy za Państwa opinie i uwagi, ale oczekujemy na nie pod adresem redakcja@podhale24.pl).

reklama
reklama
Co, gdzie, kiedy
Nie przegap!
06
01.2025
Nie przegap!
Trwa do 03.01.2025
reklama
Pod naszym patronatem
Zobacz wersję mobilną podhale24.pl
Skontaktuj się z nami
Adres korespondencyjny Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Obserwuj nas