"To Paweł nas tu zaprosił". Rodzina, aktorzy, przyjaciele wspominali Pawła Gędłka (zdjęcia) - podhale24.pl
Jabłonka
Clouds
17°C
Clouds
17°C
Clouds
17°C
Clouds
18°C
Clouds
16°C
Clouds
14°C
Kartka z kalendarza
17.11.2024, 11:39 | czytano: 4932

"To Paweł nas tu zaprosił". Rodzina, aktorzy, przyjaciele wspominali Pawła Gędłka (zdjęcia)

NOWY TARG. "Krywaniu, Krywaniu" zaśpiewali co prawda, na początku, "Śwarni", ale potem zatańczyli, zatupali i w wesołe nuty uderzyli. A wspomnienia, jak to wspomnienia. Czasem łza się zakręciła, ale więcej uśmiechu było. Bo przecież Paweł żył na pełnych obrotach, radośnie, z pasją. Był wesołym facetem, co przez życie przeszedł jak wiosenna burza. Gwałtowna i krótka.

zdj. Szymon Pyzowski
zdj. Szymon Pyzowski
12 września 2004 roku, w wieku zaledwie 35 lat, zmarł Paweł Gędłek - pochodzący z Nowego Targu aktor, znany z "Plebanii", "Legendy Tatr", "Wesela", "Cudu w Krakowie", "Przeprowadzek", "Na dobre i na złe", "Tygrysów Europy", "Marszałka Piłsudskiego". 20 lat później, w hotelu Ibis Styles, Marcin Kudasik ze swoimi "Śwarnymi" urządził mu wieczór wspominkowy, na który przyszły tłumy. Bo to przecież chłopak z Nowego Targu był, z ulicy Bolesława Wstydliwego.

- Kiedy kolejny raz stanąłem nad grobem Pawła, znowu pomyślałem sobie, tak, jak myślałem od wielu lat: Dobrze by było coś zrobić o tym Pawle, bo to strasznie fajny chłopak był. Ale jakoś się nie udawało, tak mi schodziło. I jak stałem nad tym grobem, to naprawdę usłyszałem jego głos: Nie myśl, tylko rób! I dlatego to spotkanie, i tak naprawdę to Paweł nas tu zaprosił - rozpoczął wieczór Marcin Kudasik.

Paweł, tak jak Kinga, jego późniejsza żona, której - wraz synami: Karolem i Frankiem nie zabrakło na piątkowych wspominkach - chodził do "piątki", potem do "Goszcza", kolejnych znajomych poznawał w ruchu oazowym, w który był bardzo zaangażowany, w Klubie Inteligencji Katolickiej przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa.

- Dostałam od niego w spadku przyjaciół i za to jestem wdzięczna Pawłowi, losowi, Państwu - mówiła Kinga, której - choć znali się lata - spodobał się później najbardziej, dzięki... spodniom od Sławomira Mrożka. Konkretnie chodziło o spodnie, w których grał w prapremierowym spektaklu Mrożka "Wdowy" we włoskiej Sienie. W tych przykrótkich, zapinanych na guziczki, obcisłych dżinsach, w których wcielił się w rolę marynarza, i w których tak urzekł Kingę, chodził potem po Nowym Targu.

Ale było i poważniej, jak choćby w opowieści o oświadczynach. - Wyszłam za mąż za chorego człowieka. Nie żałuję tego. Kiedy on mi się oświadczał, to było śmiertelnie poważne, bo takie prawdziwe oświadczyny mieliśmy w klinice na Kopernika, w Krakowie, gdzie leczony był na serce już siedem lat. Klinice, do której trafił dzięki Jerzemu Fedorowiczowi, gdy po raz pierwszy padł na scenie podczas sztuki "Mieszczanin szlachcicem".

W szpitalu również upłynęły Kindze ostatnie dwa lata z Pawłem, dzieci mieszkały wówczas u dziadków w Nowym Targu.

Były wspomnienia synów. Franek, skóra zdjęta z ojca, pamięta jego poczucie humoru i to zaczepianie Pawła przez nieznajomych, z których każdy chciał od taty autograf, zwłaszcza po roli w "Plebanii".

Karol, który w dniu śmierci taty miał zaledwie dwa lata, ma tylko jedno wspomnienie. Wspólne puszczanie latawca na krakowskich Błoniach. Ten latawiec znalazł się później w bagażniku samochodu, a Kindze oczy zwilgotniały, gdy synek skojarzył go z Pawłem.

Sypały się oczywiście również anegdoty, były wspomnienia i występy aktorów - Mateusza Dewery, Stanisława Jaskułki, Bartka Topy i koleżanek - uczestniczek zajęć Studia Teatralnego w ówczesnym Miejskim Ośrodku Kultury, które w latach 1995 - 2000 uczył aktorstwa, co piątek przyjeżdżając z Krakowa autobusem do Nowego Targu.

- Dla mnie pierwsze spotkanie z Pawłem, to było spotkanie z żywym teatrem - opowiadał Mateusz Dewera, którego początki to również Studio Teatralne MOK. - Dla mnie uosabiał wszystkie "grzechy", które powinien mieć zawodowy aktor. To pierwsze spotkanie było wręcz oszołamiające, siedziałem i chłonąłem tę osobę. Jego głos, jego impostacja, jego sposób mówienia, zrobiły piorunujące wrażenie. Ufaliśmy mu bezgranicznie, a on pracował z nami bardzo odważnie, to były warsztaty z prawdziwego zdarzenia. Sprawił, że potrafiliśmy się otworzyć na scenie. Takim młodych ludziom, jak my wówczas, to nadawało jakiś sens, każdy z nas szukał swojej drogi. Ja czułem już wtedy, że ta scena mnie przyciąga, a Paweł dał mi mentalnego kopniaka.

- Do pracy zawodowej podchodził z wielką starannością i oddaniem. Tak sam mówił o aktorstwie: "Staram się, zwłaszcza w serialu "Plebania", grać uczciwie i najlepiej, jak potrafię. Nie uważam swojej pracy jako tylko i wyłącznie zarabiania na chleb. Aktor, będąc dla siebie, jest tak naprawdę dla drugiego człowieka". Człowiek, ze schorzeniem serca, nie wiedząc, czy obudzi się następnego dnia, mógłby popaść szybko w apatię i beznadzieję, a w nim była fascynująca żywotność. Już chory, gościnnie występował na deskach teatru. Ile mógł, to żył, i potrafił żartować ze swoich słabości. Kiedyś powiedział: - "Życzę wam dobrych wakacji z całego serca, no, z tego, co mi po nim zostało" - tak wspominał swojego serialowego kolegę Stanisław Jaskułka, który następnie długo opowiadał o planie "Plebanii" - Jaskułka grał w niej dwanaście lat, Gędłek - pięć.

Bartek Topa, który wraz z Pawłem występował w "Weselu" Henryka Smarzowskiego, wspomnień miał najwięcej, bo aż od czasów ministrantury w kościele NSPJ. Opowiadał o oazach, lektorowaniu, o Klubie Inteligencji Katolickiej. Ale nie tylko.

- To, co zawsze ujmowało mnie w Pawle, to ten rodzaj dowcipu i poczucia humoru, które miał w sobie. To, co najbardziej zapamiętałem, to jego nieustający uśmiech, radość z obecności z drugim człowiekiem, sumienność, solidność, szacunek. Nigdy go nie widziałem zmęczonego na planie i to było wspaniałe, fascynujące - mówił, a potem przeczytał wiersz Zbigniewa Herberta "Buty".

A kiedy po mnie zostaną / Skórzane buty na strychu / To wspomnij mnie czasem, rano / Przyjdź, posiedź przy mnie, Po cichu / I nie płacz, proszę, Minęło / Jeszcze nie skończył się świat / Choć twardo mi się przysnęło... / Pamięć jest wieczna jak wiatr.

Sypały się wiersze, sypały wspomnienia, sypały opowieści, przeplatane raz żywiołowymi występami "Śwarnych", to znów nastrojowymi piosenkami w wykonaniu zespołu "ARTmagedon" w składzie Anna i Krzysztof Sokołowscy oraz Grzegorz Bodziony.

- Wszyscy go pamiętamy, czujemy jego obecność - mówił na zakończenie dwugodzinnego, zaczarowanego spotkania, które upłynęło jak z bicza strzelił, Marcin Kudasik. - Na grobie Pawła znajduje się cytat "W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem". To cytat, który lepiej nie pasuje do żadnej innej historii, niż do historii aktora, który przeszedł przez życie w pośpiechu, ale z niezwykłą pasją. I zostawił po sobie ślad, który przetrwał. Ślad, którego nie da się zetrzeć. Paweł wystąpił w najlepszych zawodach, które mogły mu zostać powierzone. Na scenie, przed kamerą, w sercach tych, którzy go oglądali i słuchali. A dziś ten ślad jest jak ten fragment na nagrobku. Odwołanie do czegoś większego, czegoś, co nie kończy się z chwilą śmierci. Paweł pozostawił po sobie przestrzeń pełną pasji, pełną emocji, pełną życia, pozostawił aktorstwo, poruszające serca i umysły, skłaniające do refleksji, pozostawił ludzi, którzy go kochali, którzy pamiętają o nim nie tylko z racji talentu, ale także dzięki tej nieuchwytnej ludzkiej sile, którą miał w sobie. I choć życie było dla niego zbyt krótkie, żeby zdążyć opowiedzieć wszystkie swoje opowieści, to te, które zdążył opowiedzieć, żyją wśród nas. Żyją w oczach tych, którzy go widzieli na scenie, żyją we wspomnieniach tych, którzy byli jego przyjaciółmi, żyją w sercach najbliższych. I chyba właśnie o to chodzi, by życie, choć krótkie, zostawiło ślad. Taki ślad, który nie zniknie.

Piotr Dobosz
Reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
komentarze
dodaj komentarz

Komentarze są prywatnymi opiniami czytelników portalu. Podhale24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Podhale24.pl zastrzega sobie prawo do nie publikowania komentarzy, w szczególności zawierających wulgaryzmy, wzywających do zachowań niezgodnych z prawem, obrażających osoby publiczne i prywatne, obrażających inne narodowości, rasy, religie itd. Usuwane mogą być również komentarze nie dotyczące danego tematu, bezpośrednio atakujące interlokutorów, zawierające reklamy lub linki do innych stron www, zawierające dane osobowe, teleadresowe i adresy e-mail oraz zawierające uwagi skierowane do redakcji podhale24.pl (dziękujemy za Państwa opinie i uwagi, ale oczekujemy na nie pod adresem redakcja@podhale24.pl).

reklama
reklama
Co, gdzie, kiedy
reklama
Pod naszym patronatem
Zobacz wersję mobilną podhale24.pl
Skontaktuj się z nami
Adres korespondencyjny Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Aplikacja mobilna
Obserwuj nas
kwiecień
24
Czwartek
Imieniny:Aleksandra, Horacego, Grzegorza
Kliknij po więcej