Uzasadnienie uchwały długo odczytywał radny Paweł Dziubek.
Co czarnodunajeccy radni zarzucają rządowemu projektowi?
- Stanowczo nie zgadzamy się na wprowadzenie do polskich szkół podstawy programowej do nowego przedmiotu edukacja zdrowotna. Projekt zawiera bardzo szkodliwe treści dla rozwoju i zasady będące systemową deprawacją dzieci i młodzieży - odczytuje radny PiS.
Zaspokajanie popędów?
I dalej uzasadnia:
- Proponowany model edukacji typu C zakłada, że będą w nauczaniu uczestniczyć organizacje pozarządowe i zewnętrzni edukatorzy. Ten sposób podkreśla biologiczny aspekt seksualności i koncentruje się na zaspokajaniu popędów.
Kolejnym argumentem przeciwko nowej podstawie przedmiotu ma być niedostosowanie jej do wieku.
- Małe dzieci zmusza do edukowania o partnerskich relacjach seksualnych, możliwości doświadczenie przyjemnych i bezpiecznych doświadczeń seksualnych. To systemowa erotyzacje i deprawacja młodzieży pod przykrywką troski o ich zdrowie. Nie są potrzebne szkolenia co wpływa na libido ani znajomość technik i aktywności seksualnych. Raczej potrzebują informacji o fizjologicznych różnicach rozwoju między chłopcami a dziewczętami. Bardzo szkodliwy jest brak przedstawienia dzieciom wzorca wiernego małżeństwa i szczęśliwej rodziny... - grzmi radny Dziubek.
Lękotwórcza patologia?
Można było w dalszej części wysłuchać także, że autorzy petycji nie zgadzają się aby przedstawiać dzieciom różne modele rodzin, a separację, rozwód czy wejście rodziców w nowe związki, nazwali wprost "patologią" oraz działaniami lękotwórczymi.
Z dokumentu można było się też dowiedzieć, że przedwczesna inicjacja seksualna ma mieć związek z rakiem piersi i późniejszą niepłodnością.
- To indoktrynacja zgodna z postulatami ruchów LGBT. Błędem jest przekazanie informacji o antykoncepcji dzieciom 10-12 letnim - kończy odczytywanie petycji Paweł Dziubek.
Gdy dyskryminacja kosztuje
Choć radni generalnie zgodzili się z tekstem to konsternacja pojawiła się, gdy usłyszeli o możliwych konsekwencjach przyjęcia petycji w takiej formie.
Jacek Piotrowski, naczelnik wydziału zajmującego się pozyskiwaniem dotacji zewnętrznych zwraca bowiem uwagę, że konsekwencją jej przyjęcia może być utrata unijnych dotacji.
- Rozumiem zamysł wnioskodawców, ale uchwały, rezolucje ukierunkowane na wszelkiego rodzaju dyskryminacje, mogą spowodować utratę środków. Przy podpisywaniu umów jesteśmy zobowiązani do podpisania oświadczeń antydyskryminacyjnych. Jeśli samorząd podjął uchwały dyskryminujące kogokolwiek, to stracimy możliwość pozyskania środków - podkreśla.
Co więcej, może pojawić się także konieczność zwrotu już wcześniej pozyskanych dotacji.
A gdyby tak prościej...
- Te rezolucje są odpowiedzią na wezwanie mieszkańców. Rodzice wymagają od nas podjęcia działań, bo mają obawy. To odpowiedź merytoryczna na ustawę, którą przygotował rząd. To priorytet, byśmy jako rada katolicka odpowiednio zareagowali - podkreśla radny Daniel Domagała.
Burmistrz Marcin Ratułowski przekonując, że choć dostrzega problem, to jednak podpowiada inne rozwiązanie.
- Podejmijcie rezolucję, w której napiszecie prosto, że jesteście przeciwni obligatoryjności edukacji zdrowotnej. I nie jest to zdanie dyskryminujące, a wilk będzie syty i owca cała. Przypominam, że nasz budżet inwestycyjny składa się w większości ze środków europejskich - zaznacza burmistrz.
Czuję się dyskryminowana
Do sprawy odniosła się też Iwona Wontorczyk, szefowa gminnej edukacji, która wytknęła kilka błędów w omawianej petycji. Zauważyła, że rządowy projekt zakłada dobrowolność udziału w tych lekcjach, a wpływ na to mają mieć rodzice. Nie będzie też żadnych edukatorów czy osób z zewnątrz - przedmiotu mają uczyć miejscowi nauczyciele wf-u, biologii, wychowania do życia w rodzinie czy szkolni psychologowie.
- Jeśli chodzi o dyskryminację to owszem - czuję się osobiście dyskryminowana zaliczeniem mnie do patologii. Bardzo przepraszam, ale trzeba myśleć co się pisze -dodała cytując ks. Jana Kaczkowskiego, który mówił, że człowiek wierzący nie może być "anty":
"Katolik nie może być antysemitą, antygejem, antykimkolwiek, bo bycie 'antyktosiem' oznacza, że pogardzamy drugim człowiekiem, a tego czynić nam nie wolno."
Nie myślałem, że takie czasy wrócą
Radni zarządzili długa przerwę, podczas której naradzali się, co zrobić z petycją. Czy ją przeredagować, okroić czy odłożyć dyskusje na kolejną sesję.
Ostatecznie przyjęli ją zdecydowaną większością głosów. Wcześniej jednak z rezolucji wykreślili zdania o "patologiach" oraz "indoktrynacji zgodnej z ruchem LGBT".
- Długo tu siedzę i nie myślałem, że takie czasy wrócą. Nie myślałem, że mamy sytuację, że coś, ktoś uzależnia uchwałę od kasy. Mam trochę lat, w latach 80-tych takich narzutów nie było. Zaskoczony jestem i zniesmaczony i boje się, że idziemy nie w tym kierunku co trzeba. Nigdy nie spotkałem się, by radzie ktoś dyktował jakie mają być zapisy. To rada powinna odpowiadać przed historią, jeśli popełniłaby błąd - oburza się radny Tadeusz Czepiel.
Ostatecznie petycja została przyjęta 16 głosami przy 3 wstrzymujących się.
Mniej kontrowersji spowodowała kolejna rezolucja dotycząca nauczania lekcji religii i etyki w szkołach, która została przyjęta przy jednym glosie wstrzymującym się.
Józef Figura