Wójt Smarduch: Trzeba udrażniać Białkę. Musi być na to zgoda

Problem wylewającej Białki na wysokości Nowej Białej i Krempach powtarza się przy każdej, nawet niewielkie powodzi. Tak było w 2008 roku, tak też było kilka dni temu, gdy rwący potok znowu wylał. Po powodzi sprzed 3 lat brzeg potoku umocniono, ale na niewiele się to zdało.

Zdaniem wójta gminy Jana Smarducha potrzebny jest nie tylko program ochrony przeciwpowodziowej doliny Białki nad którym pracuje Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie, ale też konieczne są doraźne działania. - Jeśli Białka nie będzie regularnie udrażniana na tym odcinku, to nie uda się wyeliminować zagrożenia - mówi. - Rozumiem, że nie ma stuprocentowych zabezpieczeń przed wielką wodą. Problem polega jednak na tym, że woda okresami nanosi w ten rejon kamienie, żwir drzewa. Tworzą się wysepki i podnosi się dno koryta. Dlatego, gdy idzie duża woda Biała wylewa. Gdyby udrażniać koryto, likwidować te wysepki i pogłębiać dno, wysoki poziom wody byłby o wiele mniejszym zagrożeniem - dodaje.

Wójt podkreśla, że temat był wielokrotnie omawiany i z RZGW i z Małopolskim Konserwatorem Przyrody, który ma dużo do powiedzenia w tej sprawie. Ten newralgiczny odcinek Białki przebiega bowiem przez teren rezerwatu i obszaru Natura 2000. I - jak dodaje - od początku był sprzeciw wobec ingerencji w koryto potoku. - Tu jednak trzeba porozumienia. Ja wiem, że organizacje ekologiczne to oprotestowują, ale coś trzeba zrobić. Dlatego niebawem wystąpimy do RZGW i służb ochrony środowiska z prośbą o kolejne spotkanie w tej sprawie. Jeśli RZGW nie ma pieniędzy, to jesteśmy, jako gmina, gotowi zająć się udrażnianiem koryta. Musi być jednak na to zgoda - dodaje.

r/