Dwoje dzieci zginęło w pożarze w Białym Dunajcu

Do tragedii doszło ok. 4 nad ranem. W budynku piętrowym, drewniano-murowanym, stojącym przy ulicy Miłośników Podhala przebywało 6 osób. Na parterze spali starszy mężczyzna i kobieta, na piętrze czworo dzieci.

Ogień najprawdopodobniej wybuchł na drewnianym poddaszu i szybko się rozprzestrzeniał, schodząc na piętro i zajmując korytarz. To odcięło dzieciom drogę ucieczki. 19 i 16-letnie dzieci zdążyły wyskoczyć przez okno. Nic im się nie stało, upadli z wysokości ok. 2,5 metra.

Jak informuje policja, w płonącym mieszkaniu pozostała dwójka dzieci. 15-latek najprawdopodobniej udał się po swoją najmłodszą 6-letnią siostrę. Niestety nie udało mu się uratować dziewczynki - oboje zginęli w ogniu. Ich ciała znaleziono po ugaszeniu pożaru wewnątrz domu.

- Ogień był duży i szybko się rozprzestrzeniał, towarzyszyło mu duże zadymienie. Gdy przyjechaliśmy na miejsce nie dało się wejść, musieliśmy najpierw go przygasić. Jak dostaliśmy się do środka, dzieci już nie żyły - mówi komendant zakopiańskiej straży pożarnej bryg. Andrzej Kowalcze.

Matka dzieci była w tym czasie w pracy w szpitalu w Zakopanem. Ojciec nie żyje od kilku lat. Rodzinie zapewniono pomoc policyjnych psychologów.

W akcji gaszenia pożaru udział brało 16 zastępców straży pożarnej.

Przyczyny pożaru nie są znane. Straż wykluczyła podpalenie.

ryb/