Ich zdaniem, organizacja imprezy na Wielkiej Krokwi jest zagrożeniem dla dzikich zwierząt i tatrzańskiej przyrody. Po imprezie zostaną też śmieci. - Organizujemy ten marsz dla przyrody i dla miasta. Nie chcemy, by miała polityczny wydźwięk - mówił organizator Witold Kozłowski. Jak dodał, miasto powinno przeprowadzić referendum i zapytać mieszkańców, czy chcą sylwestra albo należało by go przenieś np. na lotnisko w Nowym Targu.
Ze sceny padały zarzuty, że miasto traci na jakości, nie inwestuje w imprezy sportowe, ale w imprezy dla kibiców z puszką i wuwuzelą w ręce.
Jednak wśród osób obserwujących protest pojawiały się również głosy przeciwne, zarzucające przeciwnikom imprezy na skoczni przesadę. - To tylko jedna noc i nie jedyna impreza organizowana na skoczni zimą, nie rozumiem tych protestów - mówił nam jeden z turystów.
- Takie imprezy to mały krok, ale takimi małymi krokami niszczymy naszą planetę - dodał Jan Kowalski.
Protestujący po przedstawieniu swoich racji ruszyli Krupówkami w dół na Rówień Krupową.
Dodajmy, iż TVP i Urząd Miasta w Zakopanem, główni organizatorzy imprezy, nie zdecydowali czy odbędzie się ona na Równi Krupowej, jak do tej pory, czy na Wielkiej Krokwi, bo taki pomysł się pojawił.
r/pk/ zdj. Piotr Korczak