Wszystko mogłoby się zgadzać także i na nowotarskim Rynku, pod warunkiem, gdyby za to wziął się ktoś tutejszy, znający się na rzeczy i biegle poruszający w temacie. Pomysłodawcy tej marnej od strony merytorycznej i technicznej jakości ekspozycji, pokusili się o powielenie materiałów, wątpliwej w swych założeniach ideowych nacjonalistycznej grupy rekonstrukcyjnej, powstałej dziesięć lat temu w Nowym Sączu. Członkowie tej organizacji określają swoją działalność jako „bezkompromisową misję patriotyczną” i „swoiste narzędzie do szerzenia postaw patriotycznych wśród społeczności lokalnych”.
Otóż ta misja tym razem się nie udała, gdyż na plansze zleciały się sokoły z całej Galicji, tylko nie z Nowego Targu. To tak, jakby ktoś chciał w naszym parku miejskim urządzić wystawę o historii polskiego hokeja z pominięciem naszych „Szarotek”!
Już blisko trzydzieści lat temu, w opracowaniach naukowych sygnowanych przez Ratusz (patrz „Almanach nowotarski” PTPN), pojawiła się publikacja Anny Nowak-Majorczyk o początkach działalności Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, powstałego we Lwowie w 1867 roku. Rozproszone niemal po całym świecie towarzystwa sokole, zjednoczono w jeden związek 23 grudnia 1892 roku cesarsko-królewskim ministerialnym reskryptem. Dzięki usilnym staraniom wpływowych nowotarżan, wśród których nie zabrakło też obywateli pochodzenia austriackiego czy żydowskiego, 30 kwietnia 1893 roku powstało pierwsze na Podhalu Towarzystwo Sokole; rok później hrabia Zamoyski dał podwaliny sokolemu gniazdu we wsi Zakopane.
Pionierskie lata nowotarskiego „Sokoła” napotykały na szereg trudności, ale żmudne starania o własną siedzibę przyniosły rezultat; 14 września 1902 roku 33 radnych miejskich jednogłośnie uchwaliło oddanie Towarzystwu frontowych piwnic dawnego browaru, m.in. asygnując przydział drewna na potrzeby budowlane. W roku 1906 skonstatowano komplet uchwał warunkujących przekazanie obiektu „Sokołowi”, który zwołał Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie w sile 30 członków; wśród nich roi się od nazwisk obywateli do dziś zamieszkujących gród w widłach Dunajców. Wśród zapisów jeden jest szczególnie ważny, mówiący o nierozerwalnej przynależności gmachu do Miasta, nad czym dziś miejscy rajcowie powinni uważnie się pochylić przy aktualnym statusie obiektu, będącego faktycznie we władaniu starostwa powiatowego.
Remont siedziby nowotarskiego „Sokoła” trwał raptem niecałe dwa lata (sic!), a „nabożeństwo i stosowny wieczór na pamiątkę powstania” odbyły się 1 lutego 1908 roku; rok później Towarzystwo liczyło 148 członków, w tym 32 „panie”. W 1910 roku, na pięćsetlecie bitwy pod Grunwaldem, stolica Podhala brała czynny udział w uroczystościach Zlotu Grunwaldzkiego. Niniejsza publikacja nie predestynuje do szczegółowego opisywania działalności sportowej, kulturalnej, społecznej czy militarnej Towarzystwa, gdyż zajęłoby to bardzo wiele miejsca; o to należy pokusić się w oddzielnej publikacji.
Nie sposób nie docenić roli „Sokoła” w czasach przecież jeszcze zaboru austriackiego, gdzie nowotarskie Towarzystwo potrafiło rozgrywać polityczne niuanse z ówczesnymi c.k władzami, dowodem czego jest wiele przedsięwzięć i obiektów, jak lotnisko, szpital czy gimnazjum pod błogosławieństwem cesarza Franciszka Józefa. Tężejąca sytuacja międzynarodowa skłaniała zaborców do lokalnych ustępstw i gestów, za którymi kryła się społeczna tęsknota za niepodległością.
Już w 1911 roku w środowiskach wiejskich powstawały paramilitarne drużyny podhalańskie, połączone w 1913 roku w Związek Drużyn Podhalańskich. Defilada 864 druhów w rocznicę Konstytucji Trzeciego Maja na nowotarskim rynku robiła wrażenie, będąc zaczynem radykalnej formacji militarnej pod nazwą IV Polska Drużyna Strzelecka pod wodzą pchor. Juliana Lubertowicza.
W tydzień po wybuchu wojny, 5 sierpnia 1914 roku, formacja ta wyruszyła do Krakowa, gdzie została wcielona do I Kadrowej Brygady Legionów. Warto dodać, że ówczesnym Komisarzem Legionowym był urodzony w Harklowej Włodzimierz Przerwa-Tetmajer, malarz i grafik, przyrodni brat Kazimierza. Rzesza członków podhalańskiego „Sokoła”, drużyn Strzeleckich i Podhalańskich w sile paru tysięcy członków walczyła o niepodległość Polski, także w szeregach armii austriackiej, wielu nie wróciło…
I na tym pragnę zakończyć krótki wywód o pełnych treści i chwały początkach nowotarskiego „Sokoła”, o których sądeccy „Żandarmi” w gablotach na nowotarskim Rynku nie raczyli nawet wspomnieć. Jest to bez wątpienia powód i przyczynek, aby królewskie miasto upomniało się o swoją perłę w koronie. Zdążyło to już zrobić wcześniej liczące zaledwie 90 lat turystyczne miasto pod Tatrami, zgarniając przy okazji 11 milionów od Ministerstwa Kultury na przywrócenie prawowitemu gospodarzowi budynku po podupadłym kinie.
Miejmy nadzieję, że na fronton okazałego, rewitalizowanego (oby nie za długo!) gmachu przy Placu Słowackiego powrócą piękne sokoły, a wewnątrz znajdzie się pomieszczenie dla kilku zasłużonych dla miasta i regionu stowarzyszeń.
Jacek Sowa
Masz pan niesłuszne pretensje do oddanych patriot?w z Grupy Rekonstrukcji Historycznych Żandarmerja z Nowego Sącza o to że pmonięto rolę Nowego Targu w prezentowanej wystawie. Prawda jest taka że jest jedna pusta gablota z kt?rej zniknęła plansza właśnie dotycząca Nowego Targu. Może Panie Sowa należą się przeprosiny tym młodym oddanym miłośnikom historii. Czy to prawda że w No Targu nie ma złodzieji tylko ludzie sami kradną