Aktor Piotr Cyrwus dla Podhale24.pl: Nie jestem celebrytą, tylko aktorem

Aktor od początku swojej kariery był związany z warszawskim Teatrem Polskim, potem z Teatrem im. Jaracza w Łodzi i krakowską sceną - Teatrem STU i Teatrem Starym.

Od stycznia jest Pan etatowym aktorem Teatru Polskiego w Warszawie. Gratuluję...

Piotr Cyrwus: Dziękuję.

... ale i żałuję. Telewizja nie rozpieszcza nas emisjami spektakli teatralnych. Z Podhala daleko do Warszawy, by pojechać do teatru. Zniknie Pan z naszego pola widzenia.

Piotr Cyrwus: Nieprawda. Staram się coraz częściej dojeżdżać do widzów w różnych rejonach kraju. Dziś sztuka zrobiła się taka, że trzeba z nią jeździć do widzów. Taki to teraz ma skutek. Dlatego chcemy wystawić "Zimny prysznic" w Nowym Targu. Spektakl wyprodukowany jest przez Teatr Komedia w Warszawie. To farsa małżeńska w reżyserii Freda Apke, niemiecko-polskiego dramaturga. To komedia z grupy "mądrych". Nie wiem, czy nie przestraszę widzów, którzy pomyślą, że "trzeba będzie myśleć" (śmiech). To komedia o wyborach, o wpływie telewizji na człowieka. Wiem, że u was, na Podhalu są straszne mrozy, więc dodam, że akcja sztuki toczy się na południu Francji w czasie wakacje. Jest ciepło! Pewne małżeństwo chce się rozwieść. Ona jest prezenterką telewizji, prowadzi programy psychoterapeutyczne - taka trochę nasza Drzyzga. On jest architektem, któremu nie bardzo idzie w zawodzie, zajmuje się domem i dzieckiem. Jadą za granicę, by sprzedać domek. Trafiają razem na poddasze, by spędzić ostatnią wspólną noc. Żeby było bardziej skomplikowanie - jest tam jeszcze inna para, która żyje według zasad głoszonych przez naszą główną bohaterkę, Paulę z telewizji. Nie mogę powiedzieć wszystkiego, ale wynikają z tego różne sytuacje. Będzie i śmiesznie, i strasznie o życiu.

To nie jedyny spektakl, w którym będzie można Pana zobaczyć.

Piotr Cyrwus: Nie. Będą i "Wariacje enigmatyczne", "Ławeczka" i mój koronny spektakl "Zapiski oficera Armii Czerwonej". Jeżeli uda mi się z wszystkimi sztukami i rolami teatralnymi dotrzeć do mniejszych ośrodków w kraju, to będzie bardzo dobrze. A jeśli chodzi o Nowy Targ, to z życzliwości do mnie i gościnności mojego miasta chciałbym w zamian, by widzowie, którzy znają mnie tylko z telewizji - zobaczyli mnie także jako aktora teatralnego.

Nie uciekniemy od pytania o rolę, której poświęcił Pan kilkanaście lat. Od 1997 roku Piotr Cyrwus był Ryszardem Lubiczem w telenoweli "Klan".

Piotr Cyrwus: Nie wiem czy "poświęciłem" jest dobrym słowem. Niektórzy pracują dłużej w jednej pracy. To nie było ani poświęcenie, ani wyrzeczenie. To było wykonywanie zawodu. W tej chwili w Polsce ludzie lubią seriale, więc pracowałem w serialu. Miało to trwać sześć miesięcy, a trwało kilkanaście lat. "Klan" miał taką, a nie inną oglądalność. Jakieś 5 milionów widzów. Tylko się cieszyć, że spełnił swoje zadanie misyjne i emisyjne.

Ale powiedział Pan "basta".

Piotr Cyrwus: Jak mam wybór, to muszę zaprotestować i coś wyjaśnić. Niektórym się wydaje, że przed internetem świat nie istniał. Otóż istniał (śmiech). Ja byłem aktorem przed tym serialem i miałem już sukcesy na swoim koncie. Wiem, że gdy się człowiek pojawia cztery razy w tygodniu jako postać serialowa to publiczność się przyzwyczaja. Ale ja w tym czasie grałem i inne role. Nie byłem zniewolony, ani nie czuję się zaszufladkowany. Mam co robić i sam mam pewne pomysły twórcze. Inni ludzie mnie potrzebują, nie opierałem się tylko na tym serialu. Nie jestem celebrytą, który gra w serialu, tylko aktorem, który tam grywa. Szukałem czegoś innego i stąd etat w Teatrze Polskim. Mamy z żoną (aktorką, Mają Barełkowską - przyp. red.) pewne plany co do Warszawy i dziś na stolicy chcemy się skoncentrować.

Ma Pan w swoim dorobku role zupełnie inne, niż "Rysio". Grał Pan funkcjonariusza UB, agenta SB, ukraińskiego strażnika...

Piotr Cyrwus: Reżyserzy - Spielberg, Zanussi, Kutz i Wajda dostrzegli we mnie inne nuty (śmiech). Chciałbym grać miłe, dobre role, ale cieszę się, że mogę zaprezentować takie szerokie spektrum. Co do "dobrych" ról - to nie od aktora zależy. Chodzi o to, żeby grać. Ja już jestem w wieku, że nie wszystko mogę zagrać. Nie jestem rozpieszczany, nie mam pięciu scenariuszy na biurku, nie gram też wszystkiego. Są to propozycje przebrane. Dużą rolę przywiązuję do Teatru Polskiego. To wielka literatura. Najbliższa premiera we wrześniu, to "Burza" według Shakespeare'a. Gram też w "Wieczorze trzech króli".

Jest Pan aktorem w pierwszym pokoleniu, teraz to się zmieni w rodzinie.

Piotr Cyrwus: Jeszcze nie. Córka jest dopiero studentką trzeciego roku szkoły teatralnej. Dla niej dopiero zaczyna się droga do aktorstwa. W Polsce jest tak, że jeśli się chce grać w teatrze, to droga wiedzie przez szkoły teatralne. Można bez tego grać w serialu, czy w filmie - ale to nie jest dotknięcie prawdziwego aktorstwa. Żeby to poczuć trzeba skończyć szkołę teatralną. A najpierw z trudem do niej się dostać. Zresztą szkoła teatralna nie gwarantuje nic. Z mojego rocznika, z 20 osób pracuje 7. Są lata, gdy pracuje w zawodzie jedna osoba. Dopinguję córkę, życzę jej najpiękniejszych ról, ale to nie do końca od niej zależy. Potrzeba szczęścia, fartu i determinacji.

Rozmawiała Sabina Palka

Zaplanowany na sobotę spektakl "Zimny prysznic" z udziałem Piotra Cyrwusa, Marty Klubowicz i Marcina Roja - został odwołany. w niedzielę 19 lutego w Ratuszu Piotr Cyrwus będzie gościem Salonu Poezji. Szczegóły w dziale "co, gdzie, kiedy".

s/