Dwa miesiące upłynęły od chwili sprowadzenia na ziemię dwóch Fiatów 126p, które zahibernowane pod sufitem warsztatu Moto Service Adam Worwa, tkwiły przez 17 lat. Choć dobrze zabezpieczone, wymagały bardzo delikatnego potraktowani, by przywrócić im dawny blask, a może nawet jeszcze coś więcej.
Piotr Kołodziej jest jednym z pasjonatów czaru podhalańskich kółek, toteż z entuzjazmem podszedł do tematu rewitalizacji starych Maluchów. Jego firma Podhale Pro Detailing działa co prawda dopiero od trzech lat, ale o jakości w tej branży decydują ludzie i technologia. Mieliśmy okazję się o tym przekonać, ujrzawszy po kilku dniach efekt prac przy motoryzacyjnych reliktach ubiegłego wieku. Fiaty 126p „od Worwy” do najłatwiejszych wyzwań nie należały…
Pan Krzysztof jest kluczowym ogniwem firmy, przywracającej blask samochodom, bez względu na ich wiek i stan. Jest w niej najbardziej zapracowanym pracownikiem, ale nie narzeka, bo to jego pasja i kawał życia. Piętnaście lat temu zaczynał polerowanie karoserii we Francji, a prawdziwa lekcja detailingu zaczęła się potem w Irlandii. Tam zapoznał się z nowoczesnymi technologiami, systemami lakierniczymi i całą gamą produktów, pomocnych przy rewitalizacji weteranów szos.
Dziś, gdy popatrzy na auto, w mig wie, co trzeba z nim zrobić, żeby ucieszyć oko. Reakcja właściciela przy odbiorze jest większą nagrodą niż sam rachunek za usługę, która do najtańszych przecież nie należy. Pierwsza faza, tzw. mycie wstępne prewash, to użycie chemii mało agresywnej, aby nie naruszyć struktury lakieru, który zawsze stanowi wielką niewiadomą. Potem glinkowanie – czyszczenie z osadu w którym znajduje się wszystko: piasek, ptasie guano, opiłki żelaza, żywica z drzew, guma, asfalt i choć co jeszcze.
Gdy już spod brudu wyłoni się w miarę czysta karoseria, przystępuje się do mechanicznego polerowania. To wieloetapowa praca żmudna i benedyktyńska, wymagająca uwagi i cierpliwości, pełna niespodzianek. Do tego dochodzą inne elementy, jak części chromowane czy ozdobne; zabezpieczenie lakieru twardym woskiem wieńczy wielogodzinny trud. No i oczywiście niezwykle ważna część detailingu – wnętrze samochodu! Odkurzanie oraz pranie tapicerki i podsufitek, które nierzadko są podarte lub zapleśniałe, dobór odpowiednich środków czyszczących i zapachowych. Tu nie ma mowy o fuszerce; w tym miejscu samochód traktowany jest jak klientka salonu kosmetycznego…
Pan Krzysztof jest w swoim fachu artystą na miarę konserwatorów sztuki, gdyż spod jego ręki wychodzą naprawdę piękne dzieła. Oprócz standardowych modeli, widzianych na naszych drogach, są to nierzadko prawdziwe cacka, jak Bentley Mulssane 1980, legendarne Ferrari Testarossa czy Astin Martin (patrz James Bond), Ford Probe 1994 czy Mercedes E53.
Nasze Fiaciki również prezentują się wspaniale, toteż Piotr i Krzysztof będą także honorowymi gośćmi podczas ich drogowego benefisu. To jest naszych Podhalańskich kółek czar!
Jacek Sowa