Poniedziałki kiedyś okrzyknięto feralnym dniem tygodnia, szczególnie zaś ponoć nielubianym przez szewców. W mieście słynącym z produkcji obuwia, dzień ten od pewnego czasu stanowi koszmar ludzi, którzy tym miastem zarządzają. Bo to w poniedziałki od czasu do czasu obradują nowotarscy rajcowie...
"Nie lubię poniedziałku" to tytuł polskiej komedii filmowej sprzed ponad pół wieku, która nosiła w sobie polityczny podtekst, będąc splotem wydarzeń, które w normalnym społeczeństwie nie powinny się wydarzyć, zwłaszcza w tak skumulowanej formie. W widłach Dunajców nie trzeba szukać warszawskich plenerów, aby powstał współczesny pastisz dzieła Tadeusza Chmielewskiego, wybitnego scenarzysty i reżysera, gorzej byłoby z ekipą filmową; miejska kablówka tego nie uciągnie...
Pożar w nowotarskim Hollywood tli się od wielu miesięcy, a co raz gasi się go mętna wodą z domieszką benzyny. Cierpią na tym mieszkańcy głównie śródmiejskich blokowisk, bo na peryferie Buflak Monte Bello, czy Grel Sunset ogień już nie dociera. Poczynania nieudolnych strażaków i ich popleczników obserwować można online za sprawą światłowodów, nadal hojnie opłacanych przez władze municypalne.
Cóż zatem widzimy na sali, wstrząsanej konfliktami na ławach, w których zasiadają ludzie przez nas wybrani do mądrego rządzenia przez następnych parę lat, nie potrafiących wyplątać się z gąszcza, któremu pozwolili się rozplenić?
Ano, przyszedł czas upadku odstających od rzeczywistości mediów, stanowiących tubę propagandową władzy. Nie zapobiegnie temu żaden ład korporacyjny, coraz gorsza będzie kondycja instytucjonalna, zaś przerażeniem napawa mnie widok szarpiących się dwóch prawników po przeciwnych stronach, gdzie w tle jest walka polityczna, a nie racja stanu. W tym miejscu serdecznie żal mi ratuszowego dyżurnego strażaka, a raczej sapera, który nie mając nawet wykrywacza niewybuchów, stąpa z kijkiem po rozstawionym w poprzednich latach polu minowym, zaznaczonym jedynie powiewającymi wstążkami. A w tym czasie oficerowie odpowiedzialni za ten cały bałagan chowają się za węgłem, ba, nawet uciekają z pola bitwy!
To tylko ujęta w kilku słowach scena z posiedzenia połączonych komisji rady miasta Nowy Trag: budżetowej i ładu (sic?) przestrzennego. A połączone obrady tych ważnych dziedzin, miast merytorycznej dyskusji zamieniły się w publiczny magiel, gdzie zamiast wygładzać piernaty, prano brudy.
W normalnych układach takich nieudolnych dowódców stawia się przed sądem polowym, w najlepszym zaś przypadku degraduje i wręcza dymisje. W normalnych, bo nowotarskie układy są nienormalne! Zwolnili prezesa, który prawie wyciągnął wrak NTVK na suchy brzeg i chciał go wyczyścić z błota, ale na razie nie mogą nic zrobić, bo tamten ma kod do sejfu. Nie mogą nic ogłosić publicznie, bo inny obrażony gościu ma klucz od fotoplastykonu. Nowego szefa jeszcze nie wymyślili, więc znowu przez chwilę rządzić będzie administratorka komunalnych bloków, przypisanych do internetowego kabla i produkcji miejscowego Bollywood. Ciąg dalszy nastąpi...
I takimi sprawami pasjonuje się lokalna społeczność, która oddała głosy na oko miasta (oko - czyli dwadzieścia jeden). Obrady ciągną się do późnej nocy, a na podstawowe problemy, jakie rada ma do rozwiązania w tej kadencji, nie ma czasu. Pytanie, czy też może jest to kolejny kamień rzucony w kierunku burmistrza i jego zaufanej ekipy w tej pospolitej bijatyce? A może burmistrz niektórym swoim ludziom zbytnio ufa, może czas, aby walnął pięścią w stół i pogonił nieudaczników, którzy cięgiem i furt przysparzają mu problemów. Chyba, że nadal ma funkcjonować taki miejski Gang Olsena...
Wbrew różnym pseudo-publikacjom "z Polski", Nowy Targ jest fajnym miastem, z dobrą infrastrukturą i olbrzymim potencjałem. Codzienne problemy nie są tylko naszymi bolączkami, wiele miast ma znacznie gorzej. Wiele grzechów obciąża samych "miescanów", którzy widzą tylko koniec swojego nosa i wcale nie zależy im, co do tego nosa wciągają. Mając parę wypasionych bryk na podwórku, guzik ich obchodzi komunikacja miejska, inni zaś, gdy brali tańsze mieszkania, nie liczyli się z rozbudową dwupasmówki. No i jeszcze te obwodnice! Czekać tylko, jaki będzie wrzask, gdy zechce się otworzyć stare ciągi komunikacyjne na Ludźmierskiej, czy Podtatrzańskiej; kikut Lejów na Grelu przy nich to pikuś!
I podczas gdy radni będą się naparzać przez cały poniedziałek, stolica Podhala będzie funkcjonować, jak w komedii Chmielewskiego. Turysta z Warszawy będzie szukał miejsca do parkowania na chodniku, policja na to nie zareaguje, bo jest jej za mało, taksówkarz nie jest wściekły, że wlecze się przed nim stado "nauk jazdy", bo licznik bije. Może się też zdarzyć, że oberwie ktoś, kto na ślizgawce w Rynku poprosi o paragon fiskalny, ale to przecież nie lodowisko w parku, gdzie od pewnego czasu mamy nie lada cyrk, za to można za darmo pobiegać na nartach na Kole, dopóki odwilż nie zabierze śniegu. Zamarznięte zwały szarawej masy zalegające na chodnikach nie wymagają armatek, te zostaną użyte na ratuszowej sali obrad. Pytanie tylko po co i jak długo jeszcze trwać ma ta miejsko-miejska wojna ludzi, którym uwierzyliśmy podczas wyborów. I to dotyczy obu stron sali; nie lubię tych poniedziałków...
Jacek Sowa
Skontaktuj się z nami
+48 796 024 024
+48 18 52 11 355redakcja@podhale24.pl
m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas