Burmistrz Marcin Ratułowski podkreśla, że sam jest prawnikiem, ma doświadczenie w prowadzeniu tego typu spraw, a na problemach gminy zna się lepiej, niż jakakolwiek kancelaria. Stąd jego udział w postępowaniach, których przebieg zaskoczył nawet jego samego.
Półtora hektara do przejęcia?
- Ciekawe rzeczy wychodzą - zauważa burmistrz. - Brałem udział w sprawie dotyczącej zasiedzenia 1,5 ha działki. Był sprzeciw Rady Miasta. Mam też duże wątpliwości czy zachodzą przesłanki wobec zasiedzenia przez prywatnych właścicieli tak potężnej działki. 10 kwietnia byłem na rozprawie, po moich pytaniach sąd zapytał wnioskodawców czy wycofują się? I wniosek został wycofany - dodaje.
Jak mówi, uczestniczy w 3-4 tego typu rozprawach tygodniowo. Bywa, że także jako burmistrz występuje o zasiedzenie nieruchomości.
- Moja główna praca to regulacja stanu własnościowego, ale mam wykształcenie w tym kierunku i uprawnienia. To akurat duża oszczędność, że to ja chodzę, a nie kancelaria z zewnątrz. Mam wiedzę odnośnie niemal wszystkich nieruchomości. Najlepiej, żebym to ja chodził na sprawy zasiedzeniowe, jeśli tylko pojawia się sprzeciw sołectwa - przekonuje burmistrz.
Kto chce zasiedzieć tak potężne działki?
Czesław Wajda, przewodniczący Rady, zauważa, że aby założyć sprawę o zasiedzenie trzeba powoływać świadków. - Czy mieszkańcy wiedzą, że ktoś chce zasiedzieć tak potężne działki? Kto idzie w roli świadka? Czy inni mieszkańcy chodzą na rozprawy broniąc własności Czarnego Dunajca? - dopytuje.
- To wygląda fatalnie - zauważa Marcin Ratułowski. - W sprawie działki, na której byłem, to właściwie powołani przez gminę świadkowie zeznawali... przeciwko niej. I to, mimo że istnieją dokumenty. Poważnie rozważam złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa składania fałszywych zeznań przez świadków w tej sprawie. To niestety mój obowiązek. Ktoś idąc świadczyć, powinien świadczyć zgodnie z wiedzą. A jeśli ktoś podpisał protokół, a potem zeznał inaczej, to nie wiem dlaczego pełni rolę świadka w sporze - zastanawia się burmistrz.
Jak dodaje - sytuacja jest trudna. Chodzi też o to, by mieszkańcy godzili się występować w roli świadka. - Oczywiście każdy mieszkaniec ma prawo występować z wnioskiem o zasiedzenie. Ale obowiązkiem członka rady sołeckiej, sołtysa, a po zmianach przewodniczącego rady miasta i radnych jest świadczyć. Każdy może powoływać świadków, ale jeśli się idzie reprezentować miasto, to trzeba się zastanowić co się mówi w sądzie - podkreśla.
Nie straszmy świadków!
Radny Sebastian Chowaniec zwraca uwagę, że świadkowie na takich rozprawach są bardzo ważni. - W wielu miejscowościach problemem jest ich znaleźć. Dlatego z tą odpowiedzialnością karną wobec świadków bym uważał. Nie straszmy tych ludzi! W dzisiejszych czasach generalnie ludzie nie lubią do sądu chodzić. Tym bardziej jeśli gmina jest jedną ze stron - zauważa.
Sprawy o zasiedzenie to nie tylko wnioski o zasiedzenie gminnego terenu przez prywatnego właściciela, ale także przypadki, gdy gmina chce zasiedzieć działkę pod drogą czy szkołą. Wiele tych spraw pozostaje wciąż nieustalonych.
Jak zauważa burmistrz - obecnie toczy się w sumie blisko sto tego typu spraw.
Józef Figura