- Wystawa w Jabłonce nosi tytuł "Góral nad Bałtykiem", patrząc na pańską historię można się zastanawiać nad tym, o która część Bałtyku chodzi. Znaczną część życia spędził Pan w Norwegii.
- Tak. Ale tu oczywiście chodzi o polskie morze. Do Norwegii wracam czasami, gdy gramy jakieś koncerty. Ale na obrazach jest polski Bałtyk. Lody na patyku, które pamiętam z lat 60-tych, gdy jako dziecko jeździłem tam na wakacje. To mnie bardzo inspirowało.
- A skąd pomysł, by góral zajął się właśnie Bałtykiem?
- Jak powstała ta piosenka, to poszedłem w tym kierunku. Zaczynają mnie bawić rytmiczne tańce.
- Jest Pan dziś bardziej muzykiem czy plastykiem?
- W malarstwie też mamy rytmy, dużo fantazji. Muzykę uważam jako sztukę przestrzenną z rytmami. To dekoracja instrumentami, dobieranie brzmienia do obrazu - wyobrażam sobie jakąś kompozycję i wyświetlam ją sobie obrazowo. To jest jakaś relacja między muzyka a malarstwem. Na tym bazowałem. Wpierw był obraz, potem przeszedłem na muzykę. Tam mogłem się troszkę "ekspresjonować". Malując, siedzi się przed tymi czterema ramkami i człowiek jest samotny. Ale to też jest dobre. Cisza, daje jakiś relaks.
- W wieku 16 lat uciekł Pan z Polski do Austrii, potem Norwegii. Pańskie życie to niełatwe życie emigranta. Bo niełatwo było uciec z Polski i zacząć wszystko od nowa w Norwegii. A jak Pan teraz się zapatruje na ten problem? Bo nagle staliśmy się krajem, do którego uciekają imigranci, a nie z którego uciekają. Zmienia nam się punkt widzenia? Jak teraz patrzy Pan na to zjawisko?
- Ja patrzę w inny sposób. To jest finansowa emigracja, może być brutalna. Wtedy uciekaliśmy od reżimu, teraz też się to zdarza, ale większość ucieka dla pieniędzy. To bardzo płytkie.
- Pomagać czy zamykać się?
- Są ograniczenia. Jako katolicy mamy serce, by się otworzyć, ale powinniśmy mieć też jakieś struktury, by się bronić. Właściwie to nie myśmy sprowadzili tych emigrantów tylko Niemcy, a teraz chcą to wszystko nam przesyłać. Uważam, że powinniśmy trzymać granice zamkniętą i wpuszczać jedynie tych, którzy rzeczywiście potrzebują pomocy.
- Wróćmy do kultury. Jaka jest przyszłość Andrzeja Dziubka jeśli chodzi o muzykę?
- Planuję grać bardziej taneczne utwory. Relacja w tańcu między kobietą, a mężczyzną. Robiłem kiedyś coś takiego, czemu nie wrócić? To będzie moje.
- De Press powstał w Norwegii, potem było wiele także polskich składów. Będzie wskrzeszanie?
- Próbowałem, ale jakoś to się rozleciało. Chcieli mnie "nawrócić" do takiego grania "owsiakowego". Zauważyłem, że kluby mnie nie chcą grać, bo mam jakąś pieczątkę, że śpiewam politycznie. Uważam jednak, że jeśli coś tam zawieram, to są to manifestacje, czasem ironia. Postanowiłem rozwiązać grupę. Nie idę w image, który mnie narzucają. Teraz mam fajny kontakt z grupą metalową i 28 września gramy koncert w krakowskim Muzeum Armii Krajowej. To będzie materiał z "Żołnierzy Wyklętych", to będzie mocne, już zapraszam. Dla mnie to też ciekawe.
Teraz to wszystko mamy w Polsce ale kraj dalej jakiś nie taki jak chcieliśmy. Dlaczego Polacy nie wracają? dalej jest reżim, ano jest - reżim głupoty i to całkowitej.
Nasza emigracja była i jest zarobkowa, to wyjazdy do pracy i to ciężkiej zwykle na czarno.
A co chcą dzisiejsi przybysze do Polski? ano wszystkiego tylko nie pracy.