W małych miastach i na wsiach obecność straży miejskiej często budzi dyskusje. Jedni mówią: "Po co? To tylko koszty!". Inni odpowiadają: "To jedyni, którzy naprawdę są na miejscu i reagują". I właśnie ta druga grupa ma rację - bo straż gminna pełni wiele ról, które często widzimy dopiero wtedy, gdy zaczyna ich brakować.
Przede wszystkim - to oni dbają o codzienny porządek i bezpieczeństwo. Patrolują okolice szkół, kontrolują parkowanie przy chodnikach, zapobiegaja zaśmiecaniu lasu, reagują na spalanie śmieci w piecach. Bez nich nikt się tym nie zajmuje na bieżąco - policja nie ma do tego ludzi ani czasu.
Strażnicy to także pomoc w sytuacjach nietypowych - zagubione dziecko, zaginiony starszy pan, dzik na osiedlu. Ktoś musi być na miejscu, zanim sprawa wymknie się spod kontroli. A oni są - i to często szybciej niż ktokolwiek inny.
Nie można też zapominać o profilaktyce. Gdy straż miejska prowadzi w szkołach pogadanki o bezpieczeństwie, kiedy rozdaje ulotki o tym, co wrzucać do pieca, albo kiedy ostrzega mieszkańców przed podejrzanymi osobami - działa z wyprzedzeniem. I to działa.
A jeśli masz wątpliwości - porozmawiaj z kimś, kto musiał samodzielnie organizować wyłapanie agresywnego psa lub zgłaszać dzikie wysypisko w środku lasu. Wtedy okaże się, że brak straży miejskiej to nie oszczędność - to więcej problemów na głowie mieszkańców i urzędników.
Dlatego warto mieć strażników na miejscu. Nie tylko po to, by egzekwować przepisy, ale po to, żeby ktoś z lokalnym doświadczeniem i zaangażowaniem dbał o nasze codzienne życie - z bliska, z empatią i skutecznie.