Wspomnienia w 30. rocznicę o pobytu Ojca Świętego Jana Pawła II w Dolinie Chochołowskiej w 1983 r. - podhale24.pl
Rabka Zdrój
Clouds
3°C
Clouds
3°C
Clear
3°C
Clear
4°C
Clear
2°C
Clouds
1°C
Kartka z kalendarza
26.06.2013, 02:30 | czytano: 1504

Wspomnienia w 30. rocznicę o pobytu Ojca Świętego Jana Pawła II w Dolinie Chochołowskiej w 1983 r.

Człowiekowi potrzebne jest piękno krajobrazu - powiedział o górach papież Jan Paweł II, podczas mszy św. w Nowym Targu 8 czerwca 1979 r. Mówił o Tatrach, które w ciągu dziesięcioleci wędrówek stały się „Jego górami". Krzyż z tablicą upamiętniającą pobyt Jana Pawła II w Dol. Chochołowskiej stoi na Siwej Polanie.

Najbliższe sercu papieża były Tatry

Karol Wojtyła, jako uczeń, później ksiądz, biskup i kardynał, wędrował po Beskidzie Żywieckim, Beskidzie Małym i Sądeckim, Tatrach, Gorcach, Pieninach, Beskidzie Niskim, Bieszczadach i Sudetach. Jako papież bywał częstym gościem w Alpach. Ale najbliższe sercu papieża były Tatry, a w nich - jak można sądzić po liczbie powrotów - dwa miejsca: Dolina Chochołowska oraz Wiktorówki na skraju Rusinowej Polany, z kaplicą „Królowej Tatr” - Matki Boskiej Jaworzyńskiej.
Wędrował po górach jako turysta i narciarz. Rzadko sam, najczęściej w grupce przyjaciół lub z młodzieżą. Od początku lat 50. i 60. w górach pojawiał się niemal każdego roku, latem i zimą. Jako papież powracał w polskie góry w 1983 i 1997, a w 2002 roku oglądał je z pokładu śmigłowca. Jan Paweł II był Honorowym Przewodnikiem Tatrzańskim, honorowym członkiem PTTK, Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego oraz Związku Podhalan.
W wielu miejscach, które odwiedził w górach, jako przyszły papież, a potem już jako Ojciec Święty, dziś stoją kaplice, kapliczki, krzyże i tablice pamiątkowe. W Tatrach jest nawet turystyczny szlak papieski, prowadzący Doliną Chochołowską i Jarząbczą, oznaczony biało-żółtym kolorem.

„Wędrowanie młody Karol miał chyba we krwi. Być może tę skłonność odziedziczył po pradziadku Franciszku Wojtyle i dziadku Macieju. Obaj mieszkali we wsi Czaniec, położonej (...) w Beskidzie Małym. (...) Otóż zarówno pradziadek, jak i dziadek, byli stałymi przewodnikami kompanii pielgrzymów idących do Kalwarii Zebrzydowskiej (...), gdzie corocznie, w Wielkim Tygodniu, odbywa się misterium Drogi Krzyżowej" - pisze Stanisław Stolarczyk w książce „Hobby Jana Pawła II”.

Pierwsze wycieczki w góry, nie tylko w Beskidy, ale i Tatry, Karol Wojtyła odbywał najczęściej z ojcem, już w latach 30. XX w. Przyszły papież jeździł na nartach od najmłodszych lat. Prawdopodobnie już w gimnazjum miał własne „deski". Równie wcześnie zasmakował także hokeja, po którym na długo pozostał mu ślad nad okiem.
Na prawdziwą pasję narciarską i intensywne wędrówki po górach przyszedł czas dopiero pod koniec lat 40., kiedy Karol Wojtyła został wikariuszem w kościele św. Floriana w Krakowie. Podczas spotkań z młodzieżą pojawił się pomysł wspólnej wycieczki narciarskiej. Na przełomie lat 40. i 50. wędrował już z młodzieżą na dobre; pieszo i na nartach. Młodzież nazywała go "Wujkiem", żeby nie wywoływać dezaprobaty obcych, na widok księdza z plecakiem i bez sutanny.
”W Dolinie Chochołowskiej bywał od najmłodszych lat. (...) Później, we wczesnych latach 50. wraz z młodzieżą skupioną przy parafii św. Floriana w Krakowie. Jako biskup odwiedził Polanę Chochołowską w 1961 r. i wielokrotnie później, już jako kardynał. Stąd, często z ks. prof. dr hab. Tadeuszem Styczniem, robił narciarskie wypady na Grzesia i Rakoń" - pisał Stanisław Stolarczyk w czasopiśmie „Gościniec”. W Bieszczady ruszył pierwszy raz w 1953 r., potem w 1958 i 1963. "Był to chyba koniec lipca 1958 r., gdy już przebąkiwano o bliskim wyniesieniu wciąż młodego jeszcze księdza do godności biskupiej. Spotkaliśmy się zupełnie nieoczekiwanie w bardzo pięknej scenerii: bieszczadzkiej połoninie - wspominała przed laty Irena Sławińska - Zgromił mnie jednak, gdy zaczęłam: wieść głosi, że ... Położył palec na ustach i wkrótce zanurzył się znowu w wysokie trawy. Samotną wędrówką do czegoś się przygotowywał, coś żegnał".

W roku otrzymania sakry biskupiej Karol Wojtyła oczywiście także był w Tatrach. W kwietniu odbył dwudniową wycieczkę narciarską z Zakopanego przez Halę Gąsienicową i Zawrat do Doliny Pięciu Stawów i Morskiego Oka. Jako biskup nadal jeździł na nartach i chodził po górach odrabiając - jak je sam nazywał - wielogodzinne „dniówki”. - „Czasami na gorczańskich polanach wstępował do pasterskich szałasów. Lubił pogwarzyć z góralami, napić się żętycy. Czasami siadał w blasku watry" - czytamy w Hobby Jana Pawła II Stolarczyka. „W czasie wędrówki ks. kardynał bywał często rozpoznawany przez przygodnych turystów, czy też rolników pracujących w polu. »Patrzcie idzie nasz kardynał« - słysząc te słowa uśmiechał się. Niekiedy zaczynał krótką rozmowę" - wspominał ks. Bronisław Fidelus w czasopiśmie „Wierchy”.
Będąc kardynałem Wojtyła wyjeżdżał na narty najczęściej do Zakopanego. Z Kasprowego Wierchu robił wypady na ulubioną Rusinową Polanę i Wiktorówki. "To właśnie tutaj od wielu lat modli się, medytuje, oddaje się zadumie" - pisał Stolarczyk. Ostatni raz przed wyborem na papieża, Wojtyła był na Wiktorówkach w styczniu 1978 r. Potem był jeszcze tylko dwa razy na nartach w Tatrach - w marcu i kwietniu. Jako kardynał ostatni raz wędrował po górach we wrześniu 1978 r. Kilkugodzinną pieszą wycieczkę, z Zawoi na przełęcz Krowiarki w pobliżu Babiej Góry, odbył z księżmi Tadeuszem Styczniem i Stanisławem Dziwiszem. Miesiąc później był już papieżem.

Podczas drugiej pielgrzymki do Polski, w 1983 r., Ojciec św. powrócił w Tatry. Odwiedził wówczas schronisko na Polanie Chochołowskiej, gdzie spotkał się z Lechem Wałęsą. Potem wyruszył na spacer do Doliny Jarząbczej. "Tu mogę iść, po prawdziwej górskiej drodze z kamieniami. W Castel Gandolfo są także takie ścieżki, ale wszystkie wytapetowane" - żartował. W czasie pielgrzymki w 1997 r. papież spędził w Tatrach dwa dni. 5 czerwca wyruszył śmigłowcem nad Babią Górę, Trzy Korony w Pieninach, zaporę w Czorsztynie, zamek w Niedzicy i Tatry. Odwiedził też Morskie Oko. Zaszedł do schroniska. W księdze pamiątkowej wpisał krótkie: „Szczęść Boże". W Tatrach leżał jeszcze śnieg, było chłodno i deszczowo. Następnego dnia wjechał kolejką linową na Kasprowy Wierch. "Benedicite montes Dominum" - Góry błogosławcie Pana - wpisał do księgi pamiątkowej Państwowych Kolei Linowych. Odwiedził też pustelnię św. Brata Alberta i siostry albertynki na Kalatówkach. „Na szlaku obecnej pielgrzymki od Dolnego Śląska przez Wielkopolskę do Małopolski, aż po Tatry, ponownie dane mi było podziwiać piękno tej ziemi, zwłaszcza piękno polskich gór, z którymi tak się zżyłem od czasów mojej młodości” - powiedział Jan Paweł II w słowie pożegnalnym na lotnisku w Balicach.

„Tajemnicza” wycieczka do Doliny Chochołowskiej

Po objęciu najwyższej godności w Kościele Karol Wojtyła nie przestał kochać gór, ale długo musiał czekać na spotkanie z nimi. Nie zobaczył ich przez mgłę ze śmigłowca, krążącego nad Nowym Targiem w 1979 roku. Westchnął wówczas tylko: „A tak chciałem tym ceprom, przepraszam, naszym gościom z Rzymu ukazać urodę naszych gór".
Jednak podczas następnej pielgrzymki, w 1983 roku, udało się zrealizować jego marzenie. W piękny, bezchmurny dzień śmigłowiec z Pielgrzymem wylądował na Siwej Polanie, położonej niedaleko szlaku do Doliny Chochołowskiej, 900 metrów n.p.m. Karol Wojtyła bywał tu często jako wikary i kardynał.

W wyprawie tej, trzymanej do ostatniej chwili w tajemnicy, towarzyszyli mu ks. prof. Stanisław Nagy, ks. prof. Adam Kubiś, ks. Bronisław Fidelus, kard. Franciszek Macharski i oczywiście ks. Stanisław Dziwisz. Do schroniska dojechali samochodami. Po krótkim powitaniu papież spotkał się z liderem zdelegalizowanego wówczas NSZZ „Solidarność” - Lechem Wałęsą.

Potem Jan Paweł II założył turystyczne buty i wyruszyli do Doliny Jarząbczej. „Ojciec Święty (...) zszedł energicznie ze schodów schroniska i popularną drogą, dość stromo opadającą w dół, skierował się ku odbijającej paręset metrów innej ścieżce-dróżce, prowadzącej do Doliny Jarząbczej - wspominał ks. Nagy. - Tu mogę iść - mówił papież z uśmiechem - po prawdziwej górskiej drodze z kamieniami. W Castel Gandolfo są także ścieżki, ale wszystkie wytapetowane".

Przebywając w roku 1983 z oficjalną wizytą w Polsce - Papież Polak - Jan Paweł II przybył w dniu 23 czerwca na krótki wypoczynek do Doliny Chochołowskiej w Tatrach. Goszczony był w schronisku PTTK, skąd udał się w asyście towarzyszących mu osób na turystyczny spacer do Doliny Jarząbczej.

W schronisku zdjął „wizytowe” buty, ubrał ciepłe skarpety i turystyczne buty, po czym szlakiem czerwonym wyruszył na pieszą wędrówkę. Po wyjściu ze schroniska udał się drogą w dół Polany Chochołowskiej, zatrzymując się przy szałasie pasterskim Andrzeja Zięby -Gala z Witowa, który bacował w tym czasie na Polanie Chochołowskiej. Wstąpił do szałasu, pozdrowił górali i powiedział, że w drodze powrotnej, jeszcze ich odwiedzi. Po krótkim odpoczynku - papież wraz towarzyszącymi mu osobami - wyruszyli dalej szlakiem czerwonym - drogą przez mostek, aż do Polany Wyżniej Jarząbczej. Tu przy zabytkowej kapliczce z 1872 r. towarzyszące papieżowi osoby pozostały w tyle, pozwalając Ojcu Świętemu samodzielnie i w skupieniu wędrować przez tą uroczą halę. Przy mostku na potoku Jarząbczym wycieczka stanowiła znów jedną grupę. Trasa biegła teraz drogą przez piękny świerkowy tatrzański las. Szlak stale pnie się choć łagodnie do góry. Papież rozmawia o górach i wspomina swoje dawne w nich wyprawy letnie i zimowe. W tym odprężonym nastroju wycieczka doszłaby aż na Trzydniowiański Wierch, gdyby nie uwagi osób pilnujących punktualnego odlotu Papieża do Rzymu. Postanowiono więc zawrócić. Wcześniej wybrano miejsce na końcowy odpoczynek. W lesie pod Jarząbczymi Szałasiskami, gdzie szlak czerwony zbliża się łagodną ścieżką do Jarząbczego Potoku, „rozbito" turystyczny biwak. Wśród kilku powalonych przez halny wiatr potężnych świerków, zatrzymano się. nad samą wodą rwącego górskiego potoku.

Wyjęto z plecaka, który niósł ksiądz Bronisław Fidelus, kanapki, termosy z kawą i herbatą oraz jabłka. Posiłek spożyto na rozłożonym turystycznym stoliku, siedząc na składanych turystycznych krzesełkach.

Odpoczynek trwał około pół godziny. W czasie posiłku Ojciec Święty powiedział: ,,...żebym tak mógł tu dłużej posiedzieć". Była w tym zawarta cała tęsknota do turystycznego bycia z naturą, ale zbliżał się czas odlotu i wkrótce ruszono w powrotną drogę. Przed opuszczeniem biwaku - Papież podszedł do rwącego potoku, pochylił się, zamaczał rękę w górskiej tatrzańskiej wodzie i przeżegnał się.

Powrót nastąpił tą samą drogą. Ponownie wstąpiono do szałasu bacy Andrzeja Zięby- Gala, gdzie czekała już cała jego rodzina. Przed szałas wyniesiono ławy i zydle. Ojciec Święty usiadł na zydlu przed ławą zastawioną serem i oscypkami.Baca poczęstował gości oscypkiem i bundzem (masą serową, z której robi się bryndzę), co wywołało gwałtowny protest papieskiego medyka. Rozmowy toczyły się wokół życia górali na polanie i trudności z wypasem owiec. Od szałasu bacy Jędrzeja do schroniska PTTK wycieczka przeszła na skrót przez Polanę Chochołowską. Górale obdarowali Papieża oscypkami „na drogę do Rzymu".

Górale, właściciele Wspólnoty Ośmiu Uprawnionych Wsi, do których należy Dolina Chochołowska - pragnąc upamiętnić pobyt papieża-Polaka w Tatrach, w miejscu jego odpoczynku i biwaku w Dolinie Jarząbczej zbudowali góralską kapliczkę. Na ogromnym głazie umieszczono także spiżową tablicę ze słowami Papieża: „Mogłem w dniu dzisiejszym spojrzeć z bliska na Tatry i odetchnąć powietrzem mojej młodości”, oraz dopisek: "Na to miejsce przybył Papież Jan Paweł II w dniu 23. V. 1983 r.". Natomiast nad krzyżem w drewnianej kapliczce umieszczony jest wyryty w desce napis: „Dziękujemy Ci Boże, że przysłałeś tu Ojca Św.” (uprawnieni wsi Ciche). Odcinek szlaku czerwonego z Polany Chochołowskiej na Trzydniowiański Wierch, którym szedł Jan Paweł II dodatkowo oznaczono jednym żółtym paskiem. Z czasem odcinek ten nazwano „szlakiem papieskim" i taka nazwa do dziś się pośród górali i turystów utrwaliła (przejście całego „szlaku papieskiego” wynosi ok. 2godz. w obie strony)

opr. Adam Kitkowski

---
16 października odbędzie się uroczystość nadania imienia Jana Pawła II – schronisku na Polanie Chochołowskiej. Z tej też okazji prezentujemy artykuł „Jan Paweł II na Polanie Chochołowskiej” – który na co warto zwrócić szczególną uwagę oparty jest o relacje ówczesnej kierowniczki obiektu Janiny Pawłowskiej. Materiał pochodzi z I części 4 tomu „Ukochanych gór” autorstwa Andrzeja Matuszczyka.

Oto relacja byłej kierowniczki schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej w Tatrach, Janiny Pawłowskiej, z pobytu Ojca Świętego właśnie tutaj, w czerwcu 1983 roku. Jest to dokument o znacznej wartości historycznej, który udało mi się uzyskać dopiero ponad pięć lat po obecności Jana Pawła II na Chochołowskiej. Przybycie Papieża do schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej poprzedzało wiele działań zarówno ze strony rządowej i wojskowej, których celem była ochrona Ojca Świętego oraz zapewnienie odpowiednich warunków pobytu i wypoczynku dla Papieża i jego gości. Wszystkie te działania otaczała ścisła tajemnica.Bardzo często schronisko wizytowały wysoko postawione osoby z kręgów administracji państwowej, wojska, kontrwywiadu oraz Biura Ochrony Rządu. Miało też miejsca kilka wizyt ze strony kierownictwa OZGT PTTK w Nowym Sączu, które musiało zabezpieczyć, zaopatrzyć oraz przygotować obiekt do remontu. Remont schroniska odbywał się w bardzo krótkim czasie (14-19.VI.1983) a prowadzony był przez brygadę Wojsk Ochrony Pogranicza z Nowego Sącza z włączeniem się do tego dzieła całej załogi. Prace trwały dzień i noc a wojsko skierowało do nich 45-osobowy zespół osób, na każdą zmianę.

Nasza załoga pomagała w pracach także i w nocy: m.in. sprzątaliśmy szyjąc firanki i zasłony. Specjaliści wojskowi sprawdzali działanie urządzeń, instalacji p.poż. i elektrowni. Sam remont jednak ogromnie przydał się schronisku, obiektowi bardzo wyeksploatowanemu, zaś podczas wielodniowych prac zawiązały się przyjacielskie stosunki.Równolegle z tymi wyczerpującymi działaniami w całej Dolinie Chochołowskiej miały miejsce zakrojone na bardzo dużą skalę ćwiczenia wojskowe. Wojsko przez dzień i noc obstawiało wszystkie okoliczne szczyty, co odbywało się w czasie wyjątkowo fatalnej pogody (zimno deszcze, duża mgła). Dopiero od 21 czerwca zaczęło się z wolna wypogadzać.

Na Polanie Huciska brakowało miejsca wśród wielkiej rozmaitości pojazdów wojskowych. Na samej polanie i w okolicy nieustannie pracowały wykrywacze min. Helikoptery ciągle krążyły nad doliną, prowadzono też próby lądowania śmigłowców na samej polanie. Prowadzone ćwiczenia wojskowe obfitowały także w sytuacje komiczne. Oto oficerowie BOR-u uczyli się kręcić serki w szałasach w przebraniu. Inni znowu próbowali zaganiać owce po polanach, które były tym wielce zdziwione. Na moje pytanie, skąd się wzięło naraz tylu czystych i ostrzyżonych juhasów odpowiedziano mi krótko: …Owce jak owce a juhasi nasi…”. Wieczorem w lesie nad Grzesiem ukazywały się jakby gwiazdy. Wszyscy cieszyliśmy się, że to nasze czerwcowe gwiazdeczki. Kilka dni przed przybyciem Papieża odwiedził Chochołowską znany pilot Tadeusz Augustyniak, który latał już poprzednio z Ojcem Świętym. Był także na lotnisku tego czerwcowego dnia gdy Papież wylądował w Krakowie. Opowiadał, że nie mógł powiadomić nawet własnej żony, gdzie ma się udać Jan Paweł II. Powiedział więc tylko przez radio: …Janek jedzie do Janki Pawłowskiej na imieniny… No i rzeczywiście była to prawda.

Personel schroniska dostał początkowo specjalnie przeze mnie wydane zaświadczenia, aby mógł przedostać się do Zakopanego przez strzeżoną przez wojsko “krzyżówkę” u wylotu doliny. Już wtedy nikogo poza nami nie wpuszczano na Chochołowską. W fazie końcowej przygotowań całe schronisko opróżnione zostało z turystów i personelu a dolina całkowicie zamknięta. 23 czerwca 1983 roku wszyscy otrzymali suchy prowiant i nie wolno nam było wychodzić na zewnątrz. Poprzedniego dnia wieczorem BOR przejął wszystkie klucze od pomieszczeń, schronisko zostało odcięte od świata.

22 czerwca wieczorem zajechało pod schronisko wiele samochodów z personelem z Biura Ochrony Rządu, również z własnym zaopatrzeniem, laboratorium, chłodnią itp. Wcześnie rano (po godzinie 5.00 23 czerwca) powiadomiono mnie, że ja będą mogła witać Papieża, nie wyrażając zgody na udział personelu, co wcześniej było zagwarantowane. Nie było także zgody na wywieszenie przygotowanych przez nas flag: państwowej oraz PTTK-owskiej. Towarzyszyły temu poważne kontrowersje, bo ja uważałam, że Papieża witać będzie nie prywatna osoba lecz kierownik reprezentujący całą załogę i obiekt. Trudne także było do pojęcia, dlaczego skoro cała Polska wita Jana Pawła II biało czerwonymi flagami, tutaj na Chochołowskiej nie będzie to możliwe…Wskutek trwających długo kontrowersji próbowano mnie zastąpić kimś innym (działo się to na pół godziny przez przybyciem Papieża), ale ponieważ nic z tego nie wyszło, w końcu oświadczono, że zgadzają się na te flagi. Wobec tego zebrano flagi, rzeźbę, kwiaty (21 róż), oscypek na drewnianym talerzu z gałązką limby a ja pod obstawą trzech panów z BOR-u znalazłam się przed wejściem do schroniska, przed schodami. W ostatniej dosłownie minucie flagi rzucono bezceremonialnie za ladę recepcji. Nie było już czasu na następny sprzeciw a personel także nie mógł wyjść.

Znacznie później, po wyjeździe Papieża z kraju dowiedzieliśmy się, że na 45 minut przed przybyciem Ojca Świętego do schroniska, tym samym co Papież samochodem przyjechał na Chochołowską Lech Wałęsa z żoną Danutą i czworgiem dzieci. Gdy my witaliśmy Ojca Świętego pod schroniskiem czekał na Papieża na I piętrze.

W otoczeniu panów z obstawy, BOR-u, kontrwywiadu, jako jedyny przedstawiciel schroniska, ubrana w czerwony GOPR-owski sweter z drewnianym talerzem w ręku, na którym leżał pokrojony oscypek witałam Ojca Świętego po godzinie 11.00. Powiedziałam:
…Szanowny i Drogi nasz Ojcze Święty oraz wielce dostojni goście. Spotkał mnie zaszczyt i szczęście powitania Was w progach naszego schroniska w imieniu naszej załogi oraz wszystkich schronisk tatrzańskich i dyrekcji Polskiego Towarzystwa Turystyczno Krajoznawczego. Wita Was najserdeczniej cała Dolina Chochołowska, dzieląc się z Wami tym góralskim oscypkiem całym sercem…Papież wziął kawałek oscypka i podzielił się z nim z kardynałem Franciszkiem Macharskim. Ja uklękłam i pocałowałam pierścień. Kardynał mocno uścisnął mi rękę i rzekł: …Bardzo ładnie to Pani zrobiła…

Dolina Chochołowska cała zalana była letnim słońcem a na Polanie pasły się owce. Towarzyszyła temu zupełna cisza. Ojciec Święty przyjechał samochodem z Siwej Polany, gdzie lądował helikopter (stoi tam obecnie pamiątkowa tablica). Był w towarzystwie ks. kardynała Franciszka Macharskiego, kilku duchownych oraz obstawy rządowej.Po powitaniu wszedł do schroniska, zbliżył się do stolika, na którym leżała księga pamiątkowa i podpisał się w niej a następnie przeniósł ją osobiście pod okno na drugi stolik. Potem mnie kazano wyjść. Podobno Papież rozmawiał z Lechem Wałęsą a holu, w tym samym miejscu, gdzie podpisywał się w księdze. Rozmowa ponoć odbywała się bez świadków, jedynie z rodziną Wałęsów oraz w miejscu, gdzie prawdopodobnie nie można było założyć podsłuchu. Potem Wałęsowie zaraz odjechali.W pomieszczeniu przeznaczonym na salę konferencyjną Papież ubrał się w buty turystyczne i w towarzystwie swoich najbliższych przyjaciół z kręgów duchowieństwa (obstawa szła w pewnym oddaleniu) udał się na spacer do Doliny Jarząbczej. Wszystko to trwało około 1,5 godziny.

Po powrocie w czasie obiadu Jan Paweł II zażądał, żeby mu oddano oscypek. Odpowiedź obstawy była krótka i zdecydowana: …Teraz może Ojciec Święty tylko na niego popatrzeć, ale jadł będzie dopiero w Rzymie… Poza tym pokrojonym oscypkiem ofiarowałam Ojcu Świętemu jeszcze drugi, spakowany. Chodziło zapewne o to, że każda potrawa podana na papieski stół musi być najpierw laboratoryjnie zbadana. W drodze powrotnej z Doliny Jarząbczej Papież wszedł do najbliższego szałasu, w którym czekał na niego prawdziwy stary baca – Zięba Gal z Witowa. Uścisnął bacę za szyję i przeszedł się z nim aż pod schronisko.

Przed samym wyjazdem Ojca Świętego zawiadomiono personel, że możemy wyjść z domu obok schroniska, aby zobaczyć Papieża. Wpuszczono nas na schody (przed dawnym drugim wejściem do obiektu) i tam machaliśmy na pożegnanie. Zauważył to kardynał Macharski – mówiąc: …Patrzcie! Oni mają tam dzieci!… Wtedy Papież po prostu uciekł całej obstawie, podszedł do nas, wziął jedno dziecko za rękę (Ewunię Truchan), uśmiechnął się do nas i powiedział: …Ja tu jeszcze do Was przyjadę w spokojniejszym czasie! … Wszedł do samochodu z naszymi kwiatami, które sam niósł i długo machał nam ręką na pożegnanie. Byliśmy bardzo wzruszeni a to niespodziewane całkiem bliskie spotkanie stało się w jednym momencie najwspanialszą nagrodą za wszelkie poprzednie niepokoje i zmartwienia. Dla nas wszystkich była ta wizyta przeogromnym i na zawsze niezapomnianym przeżyciem. Niestety nie wolno było robić żadnych zdjęć. Wiemy z pewnością, że szereg zdjęć, także z nami wykonał na Chochołowskiej osobisty fotograf Ojca Świętego Arturo Mari z Watykanu. Część personelu otrzymała potem kolorowe zdjęcie Papieża z jego własnoręcznym podpisem: POKÓJ TOBIE POLSKO OJCZYZNO MOJA.

Na bramie Chochołowskiej (obok tablicy Andrusikiewicza) ktoś umieścił dobrej klasy portret z metalu wyobrażający naszego Ojca Świętego. Wzdłuż trasy spaceru Ojca Świętego Jana Pawła II z Chochołowskiej do Jarząbczej wytyczony został pierwszy w polskich górach szlak papieski w kolorze żółtym. Przebiega tak jak szlak czerwony na Trzydniowiański Wierch a kończy przy pamiątkowej tablicy w miejscu, do którego Ojciec Święty dotarł.

Andrzej Matuszczyk – październik 2010
Reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
komentarze
0
sisi14:44, 26 czerwca 2013
Przeżywałabym pozytywnie, gdybym miała pracę po ukończonych studiach w Polsce. Teraz pracuję za granicą na ichniejszych emerytów i dostaję ścierką po plecach. Tak sobie myślę, ile rodaków nabrało się na tą postać.
dodaj komentarz

Komentarze są prywatnymi opiniami czytelników portalu. Podhale24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Podhale24.pl zastrzega sobie prawo do nie publikowania komentarzy, w szczególności zawierających wulgaryzmy, wzywających do zachowań niezgodnych z prawem, obrażających osoby publiczne i prywatne, obrażających inne narodowości, rasy, religie itd. Usuwane mogą być również komentarze nie dotyczące danego tematu, bezpośrednio atakujące interlokutorów, zawierające reklamy lub linki do innych stron www, zawierające dane osobowe, teleadresowe i adresy e-mail oraz zawierające uwagi skierowane do redakcji podhale24.pl (dziękujemy za Państwa opinie i uwagi, ale oczekujemy na nie pod adresem redakcja@podhale24.pl).

reklama
reklama
Co, gdzie, kiedy
Nie przegap!
17
05.2025
Nie przegap!
14
06.2025
Nie przegap!
19
05.2025
reklama
Pod naszym patronatem
Zobacz wersję mobilną podhale24.pl
Skontaktuj się z nami
Adres korespondencyjny Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Aplikacja mobilna
Obserwuj nas
maj
13
Wtorek
Imieniny:Serwacego, Ofelii, Roberty
Kliknij po więcej