- Nowotarski budżet z deficytem ponad 31 mln zł. Skarbnik ostrzega: czas trudnych decyzji
- Dopłata z budżetu do ścieków
Inną kategorię interwencji radnych stanowią sprawy, które Grzegorz Watycha uznaje za niebędące w gestii zainteresowań radnych. Najczęściej chodzi o kwestie zatrudnień w Urzędzie Miasta, co jak powtarza burmistrz jest jego wyłączną kompetencją, jako szefa magistratu.
Podczas ostatniej w starym roku sesji, przewodniczący Rady Miasta zaproponował zmiany. - Rozmawiałem przed sesją z przewodniczącymi klubów i radnymi niezależnymi o tym, by przy interpelacjach i zapytaniach czytane były na sesji tylko tytuły. Pełne teksty ukażą się na stronie internetowej wraz z odpowiedziami. Większość przychyliła się do wniosku - tłumaczył Grzegorz Luberda.
Klubem, któremu zmiany się nie spodobały jest klub radnych Dobra Zmiana w Mieście. - Statut Miasta mówi, że ma być w porządku sesji punkt "interpelacje i zapytania", a nie mówi, że mają być odpowiedzi na nie. Sesja Rady Miasta jest sesją radnych, a nie burmistrza. Skoro burmistrz mógł dziś przez prawie trzy godziny zabierać głos - a jest na sesji gościem, więc i my, radni mamy prawo, żeby przeczytać swoje interpelacje, by poprzez media mieszkańcy mogli się zapoznać z tym, jakie są sprawy w mieście. Absolutnie nie wyrażam zgody (na zmiany w porządku sesji - przyp. red.). Jeżeli państwo to przegłosujecie to złamiecie statut miasta. Rozumiem, że wprowadzamy metody PRL-u, żeby nam wprowadzić cenzurę? - protestował przewodniczący klubu Paweł Liszka.
Grzegorz Luberta tłumaczył, że punkt "interpelacje i zapytania" nie znika z porządku sesji, ale "czytany będzie tylko nagłówek interpelacji". Przewodniczący Rady miasta dodał, że nowelizacja ustawy o samorządzie lokalnym wprowadziła zapis, iż taki punkt nie jest już obowiązkowy w porządku obrad, ale nowotarska Rada Miasta go utrzymuje, a jedynie skraca formę wystąpień publicznych.
Burmistrz Watycha stwierdził, że nie jest jego intencją "odczytywanie wszystkich interpelacji". - Czytacie państwo całe stronice interpelacji. Jest ich bardzo dużo i są to rzeczy, o które można dopytać, albo przyjść do urzędu i załatwić. Wasza akcja spowodowała moją reakcję. Myślę, że trzeba tutaj pójść po pewien rozsądek. Obecna ekipa rządząca wprowadziła zmiany, które miały ograniczyć wystąpienia - nawet mieszkańców, czy składanie interpelacji w formie odczytywania - jako punkt obowiązkowy na sesji. Taka była intencja ustawodawcy, którego Paweł Liszka reprezentuje, bo przecież w wyborach był popierany przez tę właśnie opcję polityczną. Myślę, że powinien się pan z tym stanowiskiem zgadzać, wręcz go wspierać i nie protestować przeciwko takiemu rozstrzygnięciu władz naczelnych w Warszawie - zwrócił uwagę burmistrz.
Radnego takie rozwiązanie jednak nie przekonało. W głosowaniu nad przyjęciem proponowanych zmian, wraz z trojgiem innych radnych był przeciwko. Jednak głosami 15 radnych poprawkę przegłosowano.
s/