Czy i jaki prezent kupić nauczycielce - takie pytanie zadaje sobie wielu rodziców przed zakończeniem roku szkolnego, przy okazji mikołajek czy dnia nauczyciela. Dyskusje, czasami przeradzające się w kłótnie, toczą się na grupach internetowych np. na Facebooku. Zapytaliśmy o to kilku rodziców z powiatu tatrzańskiego. Z oczywistych względów proszą, aby nie podawać ich nazwisk.
Od jakiegoś czasu rodzice w wielu szkołach wprowadzili zwyczaj składania się na jeden wspólny prezent na zakończenie roku szkolnego, ale też na dzień nauczyciela albo mikołajki. Są to prezenty czasami rzędu 300 zł lub więcej. Jednych rodziców to oburza, inni zabiegają o to, by koniecznie rodzice poskładali się na upominek.
- Wszystko zależy od podejścia mam. Moje dziecko było w prywatnym przedszkolu i uważam, że z prezentami była przesada. Matki kupowały dla pani biżuterię z Pandory, za każdym razem dokupywały zawieszki. Były to prezenty za 300-400 zł. Składałyśmy się po około 30 zł. Kupowały też kosze z miodami, herbaty – opowiada Anna. Jednocześnie jest zdania, że nauczyciela trzeba docenić, ale powinien to być skromniejszy upominek. I nie trzy razy w roku, ale tylko na zakończenie.
- My kupiłyśmy filiżankę z nazwiskami wszystkich uczniów, za około 120 zł i do tego jeden kwiatek od wszystkich – opowiada Ela, kolejna mama przedszkolaka. - Popieram dawanie prezentów nauczycielom, ale dopóki nie przekraczamy pewnej granicy. Praca nauczyciela, wychowawcy jest niełatwa. Oni kształtują nasze dzieci, wkładają w to dużo wysiłku i zaangażowania. Dzieci przywiązują się do nich. To jednak trochę inny zawód niż inne i trzeba nauczycieli docenić – twierdzi.
- A ja uważam, że nauczyciele mają wypłatę, nie uczą charytatywnie. Nie ma co ich rozpieszczać. Zwłaszcza, że ludzie liczą się dziś z każdym groszem, a wydatków związanych ze szkołą jest mnóstwo – komentuje kolejna mama, z którą rozmawiamy.
Inny rodzic dodaje: - Cieszę się, że są matki, która siedzą w domach, nic nie robią, mają pieniądze i wymyślają drogi prezenty dla nauczycieli. Mnie nie stać, bo mam trzy kredyty nad dom, ciągle trzeba na coś pieniędzy i kupowanie drogich prezentów nauczycielom nie jest dla mnie najważniejszą rzeczą. To też nie ma nic wspólnego z dobrym wychowaniem dzieci, bo te matki, które naciskają na prezenty, uczą dzieci, że ważniejszy od słowa „Dziękuję” jest drogi prezent. Wychowują materialistów.
Zupełnie inaczej z prezentami było w minionych dekadach. - Jak chodziłam do szkoły podstawowej w latach 70., to nauczycielom dawałam piwonie, które rosły w naszym ogródku, albo róże, jak zdążyły zakwitnąć – opowiada pani Anna. - Później, w latach 90., kiedy córki uczyły się w szkole, na zakończenie roku wręczały bombonierkę dla wychowawcy i kwiatki dla każdego nauczyciela, który je uczył. Nie składaliśmy się na prezenty – dodaje.
- Mam znajomą nauczycielkę i ona mi mówiła, że czuje się niezręcznie, kiedy od rodziców dostaje drogie prezenty – mówi kolejna mieszkanka, mama dwójki dzieci w szkole podstawowej. - Jestem za tym, żeby coś drobnego wręczyć, symbolicznego. Nie popieram przesadnie drogich prezentów. Słyszałam, że w jednej klasie rodzice kupili nauczycielce góralską biżuterię. Wtedy dyrekcja już zareagowała – opowiada.
- Przeważnie jest tak, że o kupowaniu drogich prezentów decyduje kilka mam, a reszta wstydzi się odezwać. I dają pieniądze, bo inaczej postąpić nie wypada. Uważam, że praca nauczyciela jest jak każda inna i nie ma co przesadzać. Są też sytuacje, że dziecko nie lubi jakiegoś nauczyciela, bo niesprawiedliwie go potraktował. Dlaczego mamy dzieciom wpajać od małego, że trzeba takim osobom, mimo wszystko, dawać prezenty? – komentuje następna osoba, którą prosimy o wypowiedź.
A wy co sądzicie o kupowaniu nauczycielom prezentów? Piszcie w komentarzach.
mp/
Skontaktuj się z nami
- +48 796 024 024
+48 18 52 11 355 - redakcja@podhale24.pl
- m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas