Pod względem wyposażenia oraz komfortu jazdy coraz bliżej pickupom do nowoczesnych suwów, niż do typowych samochodów dostawczych. Doskonałym przykładem tego trendu jest Nowe Isuzu D-Max, które ostatnio testowaliśmy.
Nowotarski dealer Isuzu firma Auto Complex użyczył nam do testu samochód w wersji wyposażenia LSX - trzeciej, licząc od podstawowej spośród czterech dostępnych specyfikacji. Pickup Isuzu oferowany jest w trzech wersjach nadwozia: krótka, dwuosobowa i dwudrzwiowa kabina lub podwójna kabina z czterema drzwiami dla 5 osób. Najciekawsze wersja to tak zwane półtorej kabiny, w której podróżować mogą cztery osoby, choć miejsca z tyłu nie gwarantują niestety żadnego komfortu. Kabina w tej wersji ma co prawda cztery drzwi, ale tylne otwierają się w kierunku jazdy i łączą nie bezpośrednio z drzwiami przednimi bez słupka. Otwarcie obu otwiera ogromne wrota do kabiny. W zależności od wersji kabiny zmienia się długość przestrzeni ładunkowej - najdłuższa jest ona naturalnie przy pojedynczej kabinie a wybór półtorej lub podwójnej kabiny odbywa się kosztem długości paki.
Nasz testowy egzemplarz miał podwójną kabinę a przestrzeń ładunkową efektownie zabudowaną. Poza walorami estetycznymi zabudowy i górującego nad kabiną pałąka na użyteczności zyskał też bardzo bagażnik. Tak dużego i łatwo dostępnego bagażnika nie znajdziemy w żadnym suv-ie. No i pamiętajmy, że w razie czego możemy wyczyścić go po prostu wodą wprost z węża ogrodowego.
Na asfalcie Isuzu prowadzi się jak dobrej klasy SUV. D-Max dostępny na europejskim rynku dysponuje silnikiem o pojemności 1,9 litra czyli najmniejszym w tej klasie, ale konstrukcyjnie jednostce tej bliżej jest do silników montowanych w samochodach ciężarowych niż do tradycyjnych silników z jakimi mamy do czynienia w osobówkach. W serwisie otrzymaliśmy nawet informację, że olej, którym zalewany jest silnik jest taki sam jak ten stosowany w pojazdach ciężarowych. Ta technologia przyczynia się do trwałości i niezawodności jednostki napędowej, o czym przekonali się już użytkownicy poprzedniej generacji modelu D-Max, ale do kultury pracy silnika trzeba nie przywyczaić.
Jednostka generuje 163 KM i 368 Nm momentu obrotowego, co jest wystarczające, choć po samochodzie, który na naszym rynku służyć ma w dużej mierze zabawie i realizacji pasji w czasie wolnym można by oczekiwać więcej. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w najbliższych tygodniach importer ma dodać do swojej oferty dedykowany moduł tuningowy, który przy zachowaniu fabrycznej gwarancji ma poprawiać dość znacząco fabryczne parametry silnika. To szczególnie ważne w momencie, gdy bezpośredni konkurent D-Maxa - Toyota Hilux pojawia się na rynku z silnikiem o mocy ponad 200 koni mechanicznych.
W normalnej eksploatacji nasz egzemplarz zarówno pod względem silnika jak i współpracującej z nim dobrze działającej automatycznej skrzyni biegów gwarantował poprawną dynamikę i pozwalał na bezpieczne wyprzedzanie. Nie zapominajmy, że te samochody nie mają mieć sportowych osiągów tylko, przynajmniej w teorii mają przewozić ładunki. Ładowność to nawet 1000 kg a, co dla wielu może okazać się ważniejsze po zamontowaniu haka, możemy ciągnąć przyczepę o masie całkowitej nawet 3 500 kg. Czyli duża przyczepa kempingowa lub łódź nie będą mu straszne.
W Polsce pickup kojarzy się nieodzownie z napędem 4x4 i Isuzu nie zamierza tu robić rewolucji. Nowa generacja napędu pozwala na płynne zmiany trybu bez konieczności zatrzymywania się, ma blokadę centralnego dyferencjału i tylnego mostu. Nie powstrzymaliśmy się oczywiście by zjechać z asfaltu i sprawdzić napęd na śniegu. Zgodnie z oczekiwaniami D-Max spisywał nie bardzo dzielnie. Auto ma 24 prześwitu i to liczonego od najniższego punktu samochodu jakim jest tylny dyfenecjał. Efektywnie mamy jeszcze kilka centymetrów do dyspozycji. Na wiosenne roztopy przydać się może informacja, że D-Max może jeździć w wodzie do 80 cm głębokości.
Prowadzenie pickupa jest nieco inne niż innych aut z racji konstrukcji zawieszenia. O ile z przodu do czynienia mamy z zawieszeniem wielowahaczowym znanym na przykład z takich samochodów terenowych jak Toyota Land Cruiser czy Mitsubishi Pajero, o tyle z tyłu zamontowane są resory piórowe utrzymujące transportowane ładunki, znane z dostawczaków. To zestawienie daje o sobie znać w pewnych warunkach i trzeba się do niego przyzwyczaić.
Z zewnątrz samochód naprawdę prezentuje się świetnie. Przód jest masywny z potężnym grillem wykończonym chromowanymi listwami. Przednie światła wykonano w technologii full led, a w głównych reflektorach znajdują się światła dzienne, pozycyjne i drogowe. Natomiast kierunkowskazy i światła przeciwmgłowe umieszczono w osobnej sekcji co wygląda bardzo ciekawie i modnie. Osoby użytkujące samochód w terenie mogą narzekać na dość nisko umieszczoną tablicę rejestracyjną, którą przy pokonywaniu wodnych przeszkód łatwo można stracić. Z boku samochód prezentuje się równie świeżo i masywnie. Elegancji dodają dodatkowe progi ułatwiające wsiadanie do samochodu, zwłaszcza gdy dość mocno ubrudzimy go w terenie. Ciekawe są tylne światła pozycyjne, które mają kształt dwóch kwadratowych obwódek. W nocy wygląda to naprawdę fajnie.
Pozytywnie zaskakuje wnętrze. Wsiadając do samochodu wcale nie mamy wrażenia, że wsiadamy do pojazdu roboczego. Siedząc na miejscu kierowcy mamy odczucie, ze siedzimy w nowoczesnym rodzinnym samochodzie. Nasz model posiadał nawet elektrycznie regulowany fotel z dodatkową regulacją odcinka lędźwiowego. Odczucie luksusu dopełniała skórzana tapicerka i ładnie wkomponowany ekran systemu multimedialnego obsługujący również kamerę cofania i umożliwiający połączenie z aplikacjami Android auto i Apple Car Play. Zestawy wskaźników zostały bardzo estetycznie zaprojektowane: mamy tam tradycyjny obrotomierz, prędkościomierz a pomiędzy nimi spory kolorowy wyświetlacz komputera pokładowego podający wszystkie dane o pojeździe. Oczywiście jak przystało na nowoczesny model samochodu do dyspozycji kierowcy jest pełen pakiet systemów wspomagania kierowcy. W jego skład wchodzi aktywny tempomat, asystent linii, pasa ruchu, system rozpoznawania znaków drogowych, asystent świateł drogowych i wiele innych. Jeżeli chodzi o miejsce na tylnej kanapie to naprawdę jest tam sporo miejsca. Samochodem w wersji z podwójną kabiną spokojnie można by się wybrać w dłuższą trasę w cztery, a nawet pięć osób.
W testowanej wersji wraz z dodatkami w postaci zabudowy przerażeni ładunkowej koszt samochodu to ponad 170 tysięcy złotych. Czy warto? Sami musicie to ocenić, nawet nie tyle pod kątem ceny co w świetle tego, na ile będziecie mogli i chcieli wykorzystać to, co za tą cenę oferuje. Możecie łatwo to sprawdzić bo nowotarski dealer Isuzu zaprasza na jazdy testowe do swojego salonu przy ul. Szaflarskiej 139 w Nowym Targu.
wo/ zdj. Michał Adamowski