Tak można by zacząć artykuł o nowotarskim pikniku lotniczym, a pokazy, do których nawiązałem, miały miejsce ponad sześćdziesiąt lat temu. Z hangarów od rana wyciągano wszystko, co miało skrzydła i mogło latać, głównie szybowce, wśród których krzątał się młodzian, późniejszy mistrz tatrzańskiej fali, nieodżałowany Staszek Józefczak. Na płycie obok dwupłatowych „kukuruźników” PO-2, czyli naszych CSS-13 zwanych papajami, krzątał się kierownik Edward Rychlik, wespół z młodym mechanikiem, Józkiem Murzydło.
W tamten niedzielny poranek w stronę lotniska waliły tłumy mieszczan, dumnych na co dzień ze swego Aeroklubu z wielką historią. Historią, o której w tamtych latach ówczesne władze wspominały niechętnie, o podhalańskich pilotach, którzy walczyli o naszą wolność pod cudzym niebem. Stanisław Krzystyniak, Edward Morawa, Adam Rayski, Tadeusz Schiele, Stanisław Sowiński, Edward Tętnowski, Marian Zając – większość z nich już nie wróciła do swej Ojczyzny…
Wraz ze mną na pokazy ciągnęła cała grupa uskrzydlonych lekturą „Dywizjonu 303” małolatów, którzy później do tej historii dopisali swoje karty: Romek Mozdyniewicz, Grzesiek Szelpuk, bracia Tadek i Andrzej Świstowie, no i Jasiek Tarczoń przede wszystkim. Szło się na nogach, aut nie było za wiele, niektórzy na rowerach. Nielicznym udało się wsiąść do czerwonych autobusików Star 52 z ówczesnych miejskich linii komunikacyjnych nr 1 i 2, na ten dzień oddelegowanych z MPGK do obsługi lotniska. O całej otoczce gastronomicznej i toytoyowej (a raczej jej braku) dyskretnie nie wspomnę.
Papaje pracowicie wyciągały w górę szybowce, nasze rodzime Muchy, Jaskółki i Bociany, na których piloci popisywali się różnymi figurami, nie pamiętam, czy był wtedy zapierający dech w piersi pokaz akrobacyjnego Pirata. Nie pomnę także z jakich aeroplanów wyskakiwali skoczkowie, otwierający swe spadochrony czasem po pół minucie spadania z nieba, jednak emocje były przednie. Absolutną atrakcją była wizyta helikoptera, statku powietrznego wówczas jeszcze będącego rzadkością, toteż widok Mi-1 w barwach wojskowych rozpalał wyobraźnię. Przyleciał też prototyp Biesa, polskiej konstrukcji szkolno-treningowej, był bombowiec IŁ-28, jednak wszystko to było niczym wobec dwukrotnego przelotu na niskim pułapie prawdziwego odrzutowego myśliwca, który podczas zniżania narobił straszliwego huku podczas pokonywania bariery dźwięku. Tylko na to go było wtedy stać, gdyż ówczesne radzieckie MIG-15 i MIG-17 (wg polskiej licencji oznaczane jako LIM-2 i LIM-5) były konstrukcjami poddźwiękowymi i w założeniu fabrycznym (bez dopalaczy) nie osiągały prędkości 1225 km/h. O tym wydarzeniu jeszcze długo rozprawialiśmy podczas wakacyjnych zabaw…
Ze zdziwieniem odbieram nieprzychylne komentarze na temat funkcjonowania nowotarskiego lotniska, a co za tym idzie, Pikniku Lotniczego także. Jeszcze na początku XX wieku, na terenie dawnego poligonu austriackiej artylerii fortecznej, startowały balony obserwacyjne, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, samoloty 2 Pułku Lotniczego, włoskie Ansaldo i francuskie Potezy.
3 sierpnia 1930 roku otwarto tu lotnisko cywilne, do dziś najwyżej położone w Polsce, jego budowa trwała 2 miesiące! Po wojnie, podczas której lotnisko służyło, a jakże, armii okupacyjnej, szybko powróciło życie w aeroklubie pod Tatrami.
Pamiętam, na początku lat sześćdziesiątych, zaangażowanie wojsk obrony terytorialnej w przebudowę lotniska przed FIS-1962. Zimą miała tu wylądować rządowa Dakota DC-3 z Józefem Cyrankiewiczem na pokładzie, spieszącym na otwarcie narciarskich mistrzostwa świata. Nie wylądowała, bo premier wolał przyjechać prywatnie swoim mercedesem i starą „zakopianką”; dziś takie incognito na dobre by mu nie wyszło.
Jacek Sowa
Skontaktuj się z nami
- +48 796 024 024
+48 18 52 11 355 - redakcja@podhale24.pl
- m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas