Po niezwykle udanym początku rundy jesiennej, w drużynie z logo Wojasa na piersi, gra zaczęła się nieco sypać. Pucharowe porażki nie były na tyle dotkliwe co kontuzje, które zdziesiątkowały piłkarzy Tomasza Kuźmy. Po dotkliwych porażkach w Białej Podlaskiej i Krakowie obawiano się regresu zespołu Podhala, co już nieraz miało miejsce pod koniec jesiennej rundy, do końca której pozostały jeszcze trzy kolejki.
Przed sobotnią potyczką Podhale sąsiadowało w czubie tabeli z notującą zwyżkową tendencję Chełmianką; zwycięstwo dawało awans, przegrana obsuwę do środka stawki. Bez czterech podstawowych graczy zadanie górali było więc niesłychanie trudne, po skład trzeba było sięgnąć do głębokich rezerw.
Mecz zaczął się w miarę obiecująco, choć trzeba przyznać, że drużyna biało-zielonych z Chełma od początku sprawiała niezłe wrażenie. Ale piłka nożna nie jest grą, gdzie przyznaje się punkty za wrażenie artystyczne. A takiego najwyraźniej nie zrobił na śląskim arbitrze debiutujący na środka pola z numerem 5 młody Brazylijczyk Kaio, któremu już po niespełna 20 minutach ów, kontrowersyjny w swych kolejnych poczynaniach sędzia, pokazał dwie żółte kartki i czerwoną w sumie.
Marzący o karierze Canarinhos, ze łzami w oczach schodził do szatni, ale trudno mieć pretensje do zawodnika, który tak bardzo zaangażował się w czyszczenie ataków rywala. No, może nieco za bardzo...
W tym momencie zacząłem się oglądać za w miarę szybkim dostępem do kardiologa dla prezesa NKP ?Podhale", Michała Rubisia, jak zwykle ekstra emocjonalnie przeżywającego poczynania swoich pupilów. Lecz niebawem lekarstwem na kłopoty okazał się Kurzeja, który trafił zarówno przed przerwą, jak i po przerwie.
Wcale liczne trybuny oszalały ze szczęścia, w przeciwieństwie do garstki zakapturzonych kibiców z Chełma, odizolowanych w klatce dla przyjezdnych. Ale szczęście nie trwało długo, bo na kilkanaście minut przed końcem tzw. regulaminowego czasu był już remis, a goście atakowali non-stop. Naszym dwukrotnie pomogły słupki i niepokój o zdrowie sternika nowotarskiego klubu wzmagał się z minuty na minutę. Sprzed ławki Podhala tradycyjnie nie ustawał instruktaż Tomasza Kuźmy, który rozstawiał chłopaków z kata w kąt. ?Formate falanga" trenera okazała się niezwykle skuteczna, a na kilka minut przed końcem Marcinho da Silva zmazał winy nieszczęsnego rodaka. Dziesięć minut później funkcje życiowe Prezesa wróciły do normy!
W tej pełnej piłkarskich uniesień chwili trzeba oddać sprawiedliwość twierdzeniu, że piłka nożna jest nieobliczalna. Trapiona kontuzjami drużyna, niemal od początku meczu grająca w osłabieniu, potrafiła wykrzesać z siebie jakże wiele ambicji i wysiłku, który nie poszedł na marne. Cały zespół zasługuje na szacunek, ale tego dnia dla mnie MVP - Most Valuable Player, czyli Najbardziej Wartościowym Graczem był trener Tomasz Kuźma, który z instynktem Leonidasa obronił te jakże cenne trzy punkty.
Do końca rundy jesiennej jeszcze trzy mecze z drużynami z dolnej części tabeli, plus jeden z wiosennym awansem. Nie wolno nam zlekceważyć rywali, gdyż to z pozornie słabszymi drużynami traciliśmy punkty. W ubiegłym roku straciliśmy je także z powodu zawinionej przez klub śnieżycy(!) i braku stosownych chodów w PZPN-ie. Musimy zadbać więc o to, aby historia się nie powtórzyła, także dla zdrowia Prezesa, który na co dzień jest człowiekiem ze wszech miar zrównoważonym. No, z wyjątkiem dni meczowych...
Jacek Sowa
Skontaktuj się z nami
- +48 796 024 024
+48 18 52 11 355 - redakcja@podhale24.pl
- m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas