Tak chyba wygląda dziś nasz hokejowy kabaret, udekorowany zwiędłymi szarotkami w tle pawich piór, łopocących nad wyfraczonymi dyrektorami i kierownikami w cylindrach. Ale to, co wyprawia się na Parkowej 14, nie skłania już do śmiechu...
W mediach padło pytanie - czy takie granie ma sens? Różnie na to można by popatrzeć. Sport ma różne oblicza w dzisiejszych czasach: komercja, doping, korupcja, ale generalnie nie da się wygrywać wyłącznie kłamstwem. Ktoś musi być szybszy, silniejszy, strzelić więcej goli. No właśnie! Ten ktoś musi to umieć i musi chcieć. Umiejętności i chęci idą w parze z pieniędzmi, ale te nie zawsze są dobrze ulokowane. W klubie z wieloletnimi tradycjami i długo jeszcze niedoścignionymi sukcesami niemałe środki finansowe były marnowane. I to nawet nie z powodu tych, którzy potrafili i chcieli grać, ale tych, którzy tym zarządzali. I to od wielu lat!
Dyletanctwo i wodzusiostwo, idące czasem pod rękę z bieżącą polityką, dało efekty, których musimy się wstydzić przed całym światem. My, utożsamiani z piękną historią polskiego hokeja, którą tworzyliśmy przez pół wieku, dziś marzymy o tylko jednocyfrowej przegranej. Kiedy leją naszych na każdym lodowisku niemal w każdej kategorii wiekowej, tam, gdzie od zawsze byliśmy wzorem szkolenia młodzieży, prowadzenia narybku od najmłodszych lat; Błękitna Sztafeta, Złoty Krążek, Mistrzostwa Polski Szkół Średnich, Młodzicy, Juniorzy i Seniorzy - Szarotki kwitnące na lodzie! Dziś ten rzadki i chroniony (!) górski kwiat wstydliwie zwija płatki po każdym publicznym występie.... No cóż, niczego nowego tu już nie wymyślę, poza refleksją i szukaniem pozytywnych przykładów.
Tak się składa, że mam go pod ręką, w innym klubie, też z szarotką w herbie. Dokładnie rok temu miała miejsce afera, niczym nie zawiniona przez NKP "Podhale", kiedy to gwałtowna śnieżyca storpedowała ostatni mecz roku, ale pierwszy, awansem wpisany do kalendarza trzecioligowej rundy wiosennej przez optymistów z PZPN.
Nasi piłkarze szorowali wtedy po dnie ligowej tabeli, bo z planowych założeń coś nie zadziałało; drużyna zaliczała kolejne remisy, marząc o trzypunktowej wygranej. Ale nie tylko aura była nieprzychylna naszym piłkarzom. Centralne lobby nie dało szansy góralom na ich wywalczenie, hojnie zasilając konto starachowickiego Stara, który jak się okazuje po roku - wymaga generalnego remontu.
Reset nowotarskiego klubu spowodował diametralną poprawę i wiosenne odrodzenie, które pozwoliło utrzymać trzecioligowe szlify. To nie była jakaś spektakularna akcja, zakup gwiazdorów, czy wpompowanie milionów do klubowej kasy. Profesjonalne podejście w ramach istniejących realiów, przy (na szczęście) życzliwości władz miasta i sponsorów dało rezultat; nowotarscy piłkarze przed wiosenną rundą rozgrywek są wiceliderem tabeli, z realnymi szansami na awans do drugiej ligi.
Pragmatyka skłania jednak do zastanowienia, czy akurat ten drugoligowy poziom jest nam potrzebny. To wymaga innych standardów i przede wszystkim naturalnego boiska, którego w Nowym Targu po prostu nie mamy. Czy mielibyśmy grać w Szaflarach czy Ludźmierzu, o ile spełnione byłyby wymogi licencyjne, a jeśli już, to dla kogo, skoro dziś i tak na mecze piłkarskie nie przychodzi aż tak wielu kibiców? Obecne środki finansowe, jakimi dysponuje NKP "Podhale", przy wsparciu Ratusza i kilku osób z banerów wokół stadionu, pozwalają rozsądnie gospodarować zasobami, dzięki którym paruset osobowa grupa naszych małolatów zbiera dyplomy i puchary na wcale renomowanych boiskach. Tak trzymać!
W rocznicowy poranek na doskonałą sztuczną murawę od rana sypał śnieg, ale ten sobotni ziąb rozgrzany był komunikacją z gospodarzem obiektu im. Marszałka Piłsudskiego i warkotem traktorów, przywracającym białej płycie boiska jej właściwą, zieloną barwę. MCSiR stanął na wysokości zadania i o ubiegłorocznej powtórce z rozrywki nie mogło być mowy. Piłkarze udowodnili swoją wartość "na piątkę", gromiąc złaknionych punktów rywali znad południowo-wschodniej granicy, a klubowa kadra, od prezesa Michała Rubisia, poprzez sztab szkoleniowy, fizjoterapeutów po trenera Tomasza Kuźmę zbierała gratulacje po ostatnim w tym roku ligowym meczu.
Meczu, na który oprócz garstki fanów spod zadaszonej trybuny, przybyli już tradycyjni kibice z ław miejskich rajców; z rodziny Adama Hajnosa, Jana Łapsy czy Gabriela Samoleja wywodzą się piłkarze, których nazwiska nie były obce meczowym protokołom nowotarskiego klubu. Gabryś, czynny nadal jako trener hokejowy, a kiedyś reprezentacyjny bramkarz, zapytał Wiesława Wojasa (po meczu wyraźnie zadowolonego z postawy piłkarzy, noszących na piersi logo jego firmy), o zdanie na temat sytuacji nowotarskiego hokeja: - Panie Wiesławie, czy to nie jest kabaret?
Ano, moim zdaniem, jest; kabaretowy serial leci przy Parkowej 14 już od dawna, ale już nikt się nie śmieje. Odeszli z niego czołowi aktorzy, pozostali szamocą się owinięci zerwaną kurtyną. Tylko producenci wciąż nieudaczni, predestynujący raczej do realizacji serialu "Hokej według kiepskich"; parę odcinków można by nakręcić w PZHL-u.
Zobaczymy, co wskóra nowy reżyser, czy jego ambitne plany znajdą za rok uznanie kapituły konkursu "Osobowości Ziem Górskich"; w Czarnym Dunajcu to się udało! Póki co, nasz zasłużony klub dostał kolejny łomot i rym, cym, cym...
Jacek Sowa
Skontaktuj się z nami
- +48 796 024 024
+48 18 52 11 355 - redakcja@podhale24.pl
- m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas