Niestrudzona w swych projektach profesor Anna Mlekodaj, znalazła więc miejsce dla Romka w cyklicznych spotkaniach ze słowem, słowem w góralskiej gwarze, które wybrzmiało w Instytucie Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich w Ludźmierzu. I nieprzypadkowy był wybór wykonawcy tego zamysłu, pochodzącego stąd aktora, Stanisława Jaskułki.
Fenomen Staszka polega na tym, że pomimo tułaczki po teatralnych scenach całego kraju, od Krakowa, przez Łódź, Wrocław, Koszalin, Lublin, aż osiadł w Warszawie, że mimo wielu charakterystycznych ról filmowych jest bardziej rozpoznawalny w Kazimierzu czy Żywcu, niż wśród komercyjnej widowni dzisiejszych, jakże czasem prymitywnej... Zenek Walencik z serialowej "Plebanii" to jego sztandarowa rola, odzwierciedlenie duszy aktora. Ale jego dusza chyba zawsze lgnie na Podhale; to widać, słychać i czuć...
Bo dusza Jaskułki najbardziej pasuje do roli nowotarskiego górola, w którego wcielił się na ludźmierskiej scenie. I nikt lepiej od niego nie oddałby życiowych przemyśleń Romka Dziobonia, przekazanych w mistrzowski sposób góralską gwarą, której nasz krajan nie zapomniał, pomieszkując od wielu lat na warszawskim Bródnie.
Kto nie był w Ludźmierzu na tłustoczwartkowym spektaklu, ma jeszcze szansę na duchową ucztę z Romanem Dzioboniem w tle w gościnnych progach Powiatowego Centrum Kultury w Nowym Targu w piątek o 19:30. Tyle, że już pączków pewnie nie będzie...
Jacek Sowa, zdj. w tekście - Adam Kwiatek