Kardynalska promocja, jaką miała książka "Pierwsza pielgrzymka Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski" autorstwa Wł. Skalskiego sugerowałaby, że jest to niezwykła książka o pierwszej wizycie Ojca Świętego w Nowym Targu 8 czerwca 1979 roku.
A książka jest napisana z perspektywy komunistycznych władz, które poprzez swój aparat inwigilacji i represji, próbowały nie dopuścić do odprawienia Mszy św. na nowotarskim lotnisku. Autor ufając donosicielom, przepisując bezkrytycznie materiały bezpieki, powtarzając plotki bez komentarza, zredagował gruby tom. Nawrzucał do niego kolejne świadectwa kompromitujące różne nieżyjące już osoby (a zatem niemogące się bronić), a także wiodących jeszcze żywot starych ludzi - znanych i nieznanych. Tom, w którym słowa esbeckie są święte i nie podlegają żadnej weryfikacji.
Każdy, kto wie z autopsji, jak wtedy było, kiedy czyta te esbeckie zapiski zdaje sobie sprawę z tego, że bazowanie wyłącznie na dossier spreparowanym przez bezpiekę, zafałszowuje historię, obrazuje prawdę tak, jak gabinety krzywych luster postacie. Niestety, do takiego gabinetu trafia Czytelnik młodszego pokolenia, niemający możliwości skonfrontowania z rzeczywistością, tego wszystkiego co jest w tym tomie, poprzepisywane z akt SB zgromadzonych w IPN.
Dlaczego w IPN unikają sięgania do źródeł pamięci narodu, z którymi nie konfrontują tego, co sfabrykowała bezpieka, jakby jej funkcjonariusze byli weredykami? Jakby bezpieka nie była instrumentem PZPR-owskiej dyktatury, do wyszukiwania i tępienia tych, co się im nie podobał ustrój. A bezpartyjni obywatele nie byli przez SB: śledzeni, szykanowani, represjonowani, szantażowani, szkalowani. Jakby SB o nich nie rozpuszczała szeptanek, nie intrygowała, nie fałszowała i nie manipulowała informacjami. Dlaczego?
Wspomniana książka, ujawniała z jaką to lustracją mamy do czynienia, w której poszczególni kwerendariusze teczek w IPN, usiłują występować w roli prywatnego trybunału sprawiedliwości. Publikując bez konfrontacji, zaocznie, prywatne listy TW, wysługują się tylko nieboszczce SB. Bo podsycają ogień pod kotłem ze smołą, jej pułapką, zastawioną na ofiary tamtego systemu. Do tego kotła, jedni zwolennicy Solidarności, wrzucają dzisiaj jej drugich zwolenników, żeby ich splugawić.
Czy na tym ma polegać prawdziwa lustracja, aby o uznaniu kogoś za TW decydowały same tylko operacyjne zapisy, sporządzone przez bezpiekę? Przecież do tego potrzebne są jakieś czyny, rzeczywiście podjęte działania tego kogoś, które można stwierdzić i ocenić w postępowaniu dowodowym. A nie jest to możliwe bez ogarnięcia wszystkiego, jako kompatybilnej całości, oddzielenia konfabulacji od rzeczywistości, zmyśleń od faktów.
Jak paserów nie interesują sposoby zdobycia łupów, tak obecnych lustratorów nie obchodzą środki, jakimi funkcjonariusze SB preparowali swoje notatki. Te notatki pisane były zaocznie i przez nikogo niepotwierdzane, aby obsmarowywać bezpartyjnych obywateli, wg praktyki wszechobecnej w aparacie komuny, dla "mydlenia oczu naczalstwa". Owe notatki pozwalały funkcjonariuszom SB wykazać się przed swymi zwierzchnikami, a zwierzchnikom usprawiedliwiać swoje istnienie przed mocodawcami z PZPR. Gdyby zastosować takie samo, oczywiste podejście do notatek Policji, przestępcami byliby wszyscy spisywani przez policjantów.
A tak przecież nie jest, bo nie policyjna notatka, tylko Krajowy Rejestr Karny o tym decyduje. Obecnie, korzystanie z takich gabinetów krzywych luster (w dodatku porozbijanych), bez postępowań dowodowych, prowadzi poprzez nadinterpretację esbeckich zapisków do dyfamacji i samosądu. A także, do kolportowania esbeckich bredni, które kiedyś "mydliły oczy naczalstwu". Wspomniana książka może być tego przykładem.
Winni o tym pamiętać wszyscy ci, wyróżnieni dostępem do archiwów IPN, którym się wydaje, że ujawniając różne podłości i demaskując, kogo się tylko da, mając dzięki aktom SB, ogromną władzę nad opinią publiczną, sterując mediami itd., stają się naprawdę wybitnymi i niezastąpionymi postaciami RP XXI wieku. - co powtarzam za prof. Wiktorię Śliwowską.
Wiktor Sowa
Post scriptum:
Lustracja być powinna. Ta prawdziwa opiera się na zweryfikowanych dowodach i konfrontacji z lustrowanym. Ta gabinetowa, zaocznie stawia pod pręgierzem tych, których esbecy wymieniali w swoich notatkach, jako osobowe źródła informacji. I publikuje listy TW bez konfrontacji, bez weryfikacji, zakładając, że w notatkach esbeków nie ma zmyśleń. Przykładem jest m.in. lista red. A. Szopińskiej, albo TW Ewa. Dla gabinetowej zapiski esbeka są wiarygodne, a słowo ks.M. Drozka już nie.
Nawet w IPN nie weryfikują tego, co esbecy zmyślili. IPN zweryfikował dopiero jedną lojalkę (J.Kaczyńskiego) i okazała się być fałszywką. Zaś lustracyjni inkwizytorzy, oślepieni katalogiem kryptonimów, wyszczególniają "po łebkach" zanotowane przez SB nazwiska, twierdząc, że: "Z bezpieką to się nie rozmawiało i ona siebie nie okłamywała. A ci wezwani na komendy MO, de facto byli rozmówcami SB, czyli jej pomagierami. Dlatego muszą coś mieć za uszami." Przy takiej demagogii, kiedy powtarzają się kryptonimy, a dostęp do teczek jest reglamentowany, lecą nazwiska jak wióry, gdy drwa rąbią.
W PRL-u byli bohaterowie i byli zdrajcy. Oprawcy i ofiary. Funkcjonariusze SB i ich mocodawcy z PZPR. Także tacy, którzy z nimi kolaborowali: z własnej woli, zaszantażowani, ze strachu albo z oportunizmu. Była też cała reszta, statystycznie przeważająca. Gabinetowa lustracja, zaciera różnice pomiędzy wymienionymi zachowaniami Polaków.
Były członek Kolegium IPN, historyk z PAN, prof. Andrzej Firszke zauważa, że: "Obecna lustracja opiera się głównie na zapisach w ewidencji, co uważam za metodę wadliwą choćby, dlatego, że nie pozwala to na analizę rzeczywistego przebiegu współpracy. Ta zaś musiała wyglądać różnie, a w niektórych wypadkach mogło w praktyce w ogóle do niej nie dojść mimo rejestracji." - koniec cytatu. A rzecznik interesu publicznego, sędzia Włodzimierz Olszewski: "(.) każdy dowód powinien podlegać krytycznej ocenie, a w konsekwencji weryfikacji za pomocą dostępnych środków dowodowych. W tym celu powinno się przesłuchać nie tylko osoby wskazane w katalogu tajnych współpracowników, ale także wszystkie wymienione w treści publikowanych raportów, a przede wszystkim prowadzących funkcjonariuszy SB." - koniec cytatu.
Moi adwersarze z forum nie chcą tego przyjąć do wiadomości. Dla niektórych, sam cel lustracyjny uszlachetnia gabinetowe metody (brak weryfikacji esbeckich zapisów) do niego prowadzące. Ale takie metody są zamachem na narodową pamięć i tożsamość.
Niektórzy z adwersarzy odrzucają fakty: W konfederacji SOLIDARNOŚĆ było zadeklarowanych około 10 milionów Polaków, z tego internowano ponad 6 tysięcy osób;
Na wniosek złożony do IPN, prawie 10 tysięcy uzyskało certyfikat pokrzywdzonego;
A certyfikaty IPN są jedynie odzwierciedleniem zawartości kartoteki, w której bezpieka zgromadziła ponad milion nazwisk. Ile w tym milionie jest nazwisk donosicieli, autentycznych tajnych współpracowników? Tysiące, a może kilkaset tysięcy? Tego nie wiemy, bo IPN ich jeszcze nie podaje. A z tych faktów wynika, że znajdzie się kilkaset tysięcy nazwisk obywateli, niemających IPN-owskiego certyfikatu. I w razie, kiedy ktoś z nich przeczyta swoje nazwisko na czyjejś liście TW, nie będzie miał ujawnionych powodów, dlaczego tam trafił (vide ks. Drozdek).
Niezłomni bywają, ale normalnie, nie każdy jest herosem, czy kamikadze. A skoro nawet w biografiach św. męczenników są bolesne epizody, czego chcą lustracyjni inkwizytorzy od znanych i nieznanych, którzy z SB nie współpracując, zostali wpisani do jej katalogu o.z.i (vide sprawa Zyty Gilowskiej)? Samokrytyki, głośnego bicia się w piersi? Z czego i jak się mają oni tłumaczyć? Pod hipnozą, czy na wariografie? Dlaczego nosili opornik w klapie marynarki? A może, dlaczego SB "wpadli w ucho"? - Przecież to absurdalne, tak jak tłumaczenie, że się nie jest wielbłądem, czy kozłem ofiarnym.
Dlatego lustracja powinna być w prawdzie, a nie w gabinecie krzywych luster. To tyle, w post scriptum mojego felietonu.
Wiktor Sowa
Skontaktuj się z nami
+48 796 024 024
+48 18 52 11 355redakcja@podhale24.pl
m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas
Za to po latach, gdy niczym się nie ryzykuje, gdy odwaga nic nie kosztuje, gdy łatwo oceniać wydarzenia z perspektywy historii, łatwo mówić ludziom jak powinni się zachować i co powinni byli robić - jacy jesteście dzielni, bezkompromisowi, jak wiecie co i jak trzeba było robić. Nic tylko podziwiać.Szkoda tylko że w tamtych latach was nie było... byliście wtedy cicho, więc i teraz się nie odzywajcie.