Moje podróże autobusikiem - Ona i kilka słów więcej
Wybrałem się wczoraj (10.04.2014 r.) do kina na film pt. "Ona" (Her) w reżyserii Spike?a Jonze. Twórcą całkiem przyzwoitych zdjęć jest Hoyte Van Hoytema, który notabene miał polskiego dziadka (o nazwisku z grupy Alvyego Singera) i co ciekawe studiował w łódzkiej filmówce. Joaquin Phoenix jako Theodore Twombly - główny bohater był faktycznie wyśmienity, cudowna i jak zawsze pociągająca Amy Adams zagrała wprawdzie drugoplanową, ale bardzo interesującą postać Amy, zaś niewidoczna ale za to wyraźnie słyszalna Scarlett Johansson użyczyła swojego zmysłowego głosu inteligentnemu systemowi operacyjnemu o imieniu Samanta. Epizodyczną ciekawostką był udział Oliwii Wilde jako dziewczyny z szybkiej randki (Trzynastka z Dr House?a).
Theodore Twombly to ułożony i uduchowiony człowiek, który zarabia na życie pisząc wzruszające, osobiste listy za innych ludzi. Swoją drogą fajna robota, spokojnie mógłbym za kasę to robić, pecunia non olet. Załamany po rozpadzie małżeństwa, zamyka się w sobie skupiając się na niezwykle zaawansowanym systemie operacyjnym. Po jego odpaleniu Theodore ekscytuje się poznawaniem jego inteligentnej osobowości. Z oczywistych względów nadaje mu głos kobiety, system zaś samodzielnie przyjmuje imię Samanty. Operating System (OS) staje się więc jasnym i zmysłowym kobiecym głosem, który jest wnikliwy, wrażliwy, inteligentny i zabawny. Cóż, potrzeby i pragnienia OS-u rosną wraz z potrzebami Theodore'a, ich przyjaźń pogłębia się, aż zamienia się w miłość lub jej substytut. Godzi się powiedzieć, że nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że w następstwie samorozwoju system poznał inne systemy oraz innych ludzi, zakochał się i porzucił Theodore'a. Podobnie jak to bywa w realu. Jak się okazało, przyjaciółka Theodore'a Amy, również dostała kosza od swojej cyberprzyjaciółki. To trochę jak w historii Rolanda Topora, w której ożywione rzeźby odeszły od artysty. Temat jak widać, niezależnie od epoki, jest nośny.
Po dekadzie od premiery, pytanie na dzisiaj. Czy ta historia nie przywodzi na myśl jednego z wielu zagrożeń związanych z niekontrolowanym rozwojem sztucznej inteligencji?
Wróćmy jeszcze na chwilę do filmu, dosyć długi, w niektórych momentach nudnawy, ale podobał mi się, jednak jak napomknąłem kiedyś w publikacji pt. Protezka, autobus na popych i piątkowe wagary z 5 listopada 2024 roku, zadu mi urwał. Mimo wszytko ciekawy klimat, zdjęcia co najmniej dobre, jasne kolorowe i świeże, dobra zabawa światłem. Populacja wychodząca z kina miała mieszane uczucia, jednak w większości pozytywne. Z pewnością interesująca problematyka, chociaż film nie tak dobry jak niektóre inne z udziałem tych samych gwiazd.
Tymczasem z związku z pobytem w kinie pojawiły się w moim czerepie pewne spostrzeżenia i w sumie o tym a nie o filmie miałem nagryzmolić. Otóż ZAWSZE, kiedy kupowałem bilety do TEGO kina i prosiłem o jakieś centralne dobre miejsce, sprzedawca biletu wykazywał niestosowne oburzenie moimi preferencjami, rzucając do mnie, zapewne nie złośliwie swoim wyświechtanym tekstem, że wszystkie miejsca w kinie są dobre, wciskając mi uparcie skrajne. Wczoraj puściły mi nerwy i wprawdzie ze stoickim spokojem, jednakowoż zdecydowanie asertywnie zripostowałem uwagę niezbyt miłego przedsiębiorcy pytaniem, czy nie uważa pan, że centralne miejsca w kinie można by zdemontować, skoro skrajne są wystarczająco dobre? Będzie się łatwiej chodziło, można będzie zainstalować stoisko z colą i popcornem... Ale w swojej swobodnej ironii na tym nie poprzestałem i nabrawszy rozpędu dorzuciłem, jak pan myśli, po co ludzie chcą centralne miejsca w kinie? Zaniemówił. Dokończyłem więc monolog, lubią widzieć obraz w centralnej perspektywie, poprawnie słyszeć system surround i dobrze się czuć za wydane na bilet pieniądze. Facet wreszcie sprzedał mi środkowe miejsca w przedostatnim rzędzie, jak chciałem, nabrawszy wody w usta.
PS.1.W późniejszych latach w trakcie modernizacji sali kinowej, w jej górnej części widowni usunięto fotele a na środku i uczyniono portal z podświetlanymi chodami. Martwię się, że to przeze mnie.
PS.2. Czasy się zmieniły, minęło ponad dziesięć lat. Mamy końcówkę 2024 roku. Ostatnio byłem w kinie na filmie Konklawe w reżyserii Edwarda Bergera. Nawiasem mówiąc, sporo wcześniej czytałem książkę pod tym samym tytułem autorstwa Roberta Harrisa, ale tym za momencik. Dzisiaj kupując bilety mogłem sobie bezkarnie pogrymasić. Można je kupić online lub osobiście, nikt nie robi ci zarzutu, że oczekujesz najlepszego miejsca i każdy cieszy się z tego, że w ogóle przeszedłeś. Czasami zdarza się też, że bilety nie mają numerów, bo miejsc wolnych w kinie jest tak dużo, że możesz siadać gdzie chcesz. Fajnie rzekłbym.
No i teraz króciutko o filmie. Nie, nie jest to kolejny natchniony wytwór agitki religijnej. Owszem akacja toczy się w sferach duchowych, jest święty Kościół, ale tworzą go grzesznicy. Podobnie jak książkowy oryginał, film nie stroni od krytyki, jednak unika tonu oburzenia i nikogo nie obraża. Gdy do głosu dochodzi ambicja, tytułowe Konklawe, w założeniu mające być procesem natchnionym, zmienia się w zawziętą walkę o władzę. Pretendenci do tronu Stolicy Apostolskiej, bardziej niż pokorne sługi Pańskie przypominają cynicznych, wyrachowanych i łasych na władzę polityków. Czy jest możliwe, że jest tak naprawdę? Wydaje się, że wszystko może się wydarzyć. Po prawdzie powieść Harrisa to gotowy materiał na film, jednak scenarzysta Peter Straughan dokonał nielicznych skrótów i przekształceń. Można zrozumieć, że celem ich było wyśrubowanie dramaturgii i umiejscowienie opowieści w aktualnym kontekście, co wydaje się być niezbędne w niehistorycznym filmie o teorii spiskowej. Podsumowując, nieznaczne odstępstwa od oryginału, nie tylko w żaden sposób nie wpływają na przekaz autora powieści, lecz podkreślają jego aktualność. Wgląd w zakulisowe rozgrywki oraz perspektywa konsekwencji, jakie czekają świat w razie dokonania niezgodnego z wolą Bożą wyboru, sprawiają, że film ogląda się jak thriller polityczny. Nie zdradzę nic więcej, bo każdy sam powinien odkrywać meandry tego dzieła. No i na koniec obsada: Ralph Finnes, mój ulubiony Stanley Tucci, Isabella Rossellini, John Arthur Lithgow, nasz znakomity Jacek Koman, Sergio Castellitto i wiele innych znakomitości ekranu. Film polecam nie jako specjalista, ale jako entuzjasta kina.
Skontaktuj się z nami
- +48 796 024 024
+48 18 52 11 355 - redakcja@podhale24.pl
- m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas