József opanował tajniki tej uniwersalnej maszyny, które przerodziły się w pasję i wyznaczyły szkolną drogę do przyszłego zawodu. Już jako dwunastoletni chłopiec majstrował przy swoim motocyklu Bervo, a w wieku 18 lat kupił swego pierwszego Bógara, czyli Volkswagena Garbusa.
Reforma gospodarcza na Węgrzech w latach sześćdziesiątych spowodowała wiele przemian, między innymi upadek tamtejszych kołchozów, skutkiem czego na potęgę wyprzedawano kolektywny majątek. Ojciec Mogeyorosa wykupił jeszcze dziesięć traktorów, z których część sprzedał, część zaś została na gospodarstwie. I tak zapoczątkowana została kolekcja traktorów, potem także starych samochodów. I tak już od czterdziestu lat…
Jako wykwalifikowany tokarz József uczył zawodu, ale gdy założył własną firmę ślusarską i zaczął produkować …śrubokręty (!), życie potoczyło się innym torem. Dobrze prosperujący interes pozwolił na kontynuowanie hobby, w czym udział swój miały kontakty biznesowe; nieraz przy obiedzie jego kontrahenci udostępniali mu wiadomości o różnych ciekawych motoryzacyjnych perełkach z całego świata, wówczas najczęściej jeszcze demoludowego . Internetu przecież jeszcze wtedy nie było…
W 2010 roku nabył sporą posiadłość w Hajduszoboszlo, która dziś już pęka w szwach od eksponatów, także maszyn, obrabiarek, rowerów i wszystkiego co ma związek z techniką z metalu; jest nawet stary walec drogowy.
Na posesji upchanych jest ponad 70 starych samochodów, w garażach i pod gołym niebem, w większości kompletnych i na chodzie. Są to przeważnie eksponaty z końca ubiegłego wieku, niemal wszystkie wynalazki demoludów, ale także i klasyki z Europy Zachodniej, spora część to limuzyny amerykańskie. Ale nie brak też prawdziwych oldtimerów; wśród nich prym wiedzie piękny, zielony Chevrolet National z 1928 roku, którym pan József wyjeżdża na ulice miasta w dzień świętego Mikołaja i z pięknie podświetlonego automobilu rozdaje dzieciom słodycze.
Inny zabytek, Chrysler DeSoto z 1930 roku jest restaurowany w garażu opodal a jego benefis przewidziany jest przed 90 urodzinami; samochodu, rzecz jasna. Bo praca przy takim oldtimerze trwa co najmniej rok… Być może wtedy też, na siedemdziesiąte urodziny kolekcjonera z Węgierskiej Niziny, wyjedzie oryginalny dyliżans, powstały na zabudowanym szkielecie starego Opel Blitza. Roboty w toku…
W żmudnej pracy przywracania maszynom drugiego życia pomaga wnuk Józsefa, Laszlo, który z sentymentem wspomina pojazdy z serialu „Jaskiniowcy”.
Dziadek postanowił mu przywrócić młodzieńcze wspomnienia i zmajstrował drewniany wehikuł na bazie Wartburga 353 z silnikiem Golfa 1,4. Być może wehikuł Freda Flinstona niebawem pojawi się wśród kuracjuszy największego w Europie Spa Hajduszoboszlo, a wnuk kiedyś będzie kontynuował jego marzenia.
Na posesji Magyaorosów zostało już niewiele wolnego placu i sam właściciel twierdzi, że trzeba zaprzestać skupowania staroci, bo na zagospodarowanie tego wszystkiego zabraknie mu miejsca i …czasu.
Póki co, jest to i tak fascynujące miejsce przy bocznej uliczce Arpad w Hajduszoboszlo, gdzie od bramy domu z numerem 1 ciągnie się sznur starych aut do rewitalizacji.
Warto je odwiedzić, by za symboliczną opłatą przeżyć sentymentalną podróż do techniki w zupełnie starym stylu.
Jacek Sowa