Sięgnijmy jednak do wcześniejszej historii motoryzacyjnej rywalizacji na Podhalu, której pionierem była krakowska rodzina Ripperów. Rodzina o wyjątkowych tradycjach automobilowych, w której senior Wilhelm (1873-1942) należał do pionierów polskiej motoryzacji, która była pasją jego życia. Był posiadaczem jednego z pierwszych samochodów (ponoć o napędzie parowym!) w Krakowie, ciężkiego, na masywach, ważącego około czterech ton i budzącego obawy użytkowników dróg ze względu na niebywałą "chyżość", dochodzącą do 20 km/godz! Jemu to należy zawdzięczać powstanie pierwszego w Galicji Klubu Automobilowego.
W statucie Towarzystwa GKA, zatwierdzonym we Lwowie na początku 1908 roku znalazło się wszystko, co wówczas mogło stworzyć warunki do rozwoju automobilizmu i rozwoju powołanej właśnie do życia organizacji. A klimat był sprzyjający, gdyż w dość liberalnym zaborze austriackim powstawało wtedy wiele towarzystw i klubów sportowych i turystycznych, a głośnym wydarzeniem na świecie stał się rajd automobilowy Pekin - Paryż.
Wilhelm Ripper został członkiem powołanego zarządu obok takich znakomitości jak Dominik hr. Potocki czy Adam hr. Zamoyski. Wtedy też powstał jeden z pierwszych w Krakowie warsztatów samochodowych przy ulicy Łaziennej 6, który pan Wilhelm wykupił od Schindlera, oficjalny Garage GKA. Posiadanie automobilu w tamtych czasach było przywilejem społecznych elit, zaś poruszanie się po ówczesnych drogach było nie lada wyzwaniem.
W sierpniu 1908 roku odbył się pierwszy rajd automobilowy, nazwany "Pierwszą Wycieczką Wspólną", na która zgłosiło się 30 uczestników, ale spod hotelu "George" we Lwowie wystartowało zaledwie osiem maszyn. Powodem były ulewne deszcze, które m.in. sprawiły, że na pięknej w założeniu trasie ze Lwowa przez Podkarpacie, Tatry i Podhale po czterech dniach na krakowski Rynek dotarło pięciu zawodników z Dominikiem hr. Potockim na czele.
Wybór trasy nie był przypadkowy, a trudne i czasem nieprzejezdne górskie trakty podhalańskie było dodatkową atrakcją. W 1909 roku odbył się wielki wyścig "Jazda Księcia Henryka" o puchar brata niemieckiego cesarza Wilhelma. Trasa prowadziła z Berlina przez Budapeszt, Wiedeń do Monachium, a odcinek galicyjski prowadził także przez miejscowości beskidzkie aż po Chabówkę, Nowy Targ i Czorsztyn. Obowiązkiem Galicyjskiego Klubu Automobilowego było zadbanie stan dróg na tym odcinku i był to ogromny wysiłek organizacyjny, polegający na remontach gościńców, powołaniu straży "bezpieczeństwa publicznego", zorganizowaniu warsztatu naprawczego na Obidowej, składu benzyny i opon, oraz placu zajezdnego (tak wówczas nazywały się parkingi dla fiakrów i powozów) nieopodal stacji kolejowej w Chabówce. 11 czerwca 1909 roku przez Galicję Zachodnią przejechało 110 automobilów z księciem Henrykiem na czele, a w stawce Ettore Bugatti, Wilhelm Opel i Ferdynand Porsche!
W lipcu 1911 roku odbyła się "Jazda dookoła Karpat" ze startem we Lwowie, a trasa prowadziła do Krakowa przez nasze tereny, ze Starego Smokowca do Zakopanego, przez Żywiec do Krakowa. Trzy lata później powstał Krakowski Klub Automobilowy, a prezesem - Wojciech Kossak. Odbył się pierwszy rajd samochodowy, lecz miesiąc później wybuchła wojna.
Syn Wilhelma Rippera, Jan miał wtedy 11 lat i odziedziczonego po ojcu motoryzacyjnego bakcyla. Jak każdy młody człowiek zaczynał od motocykli, a wystartował po raz pierwszy mając 18 lat na pożyczonym Harleyu w wyścigu do Zakopanego. Ale już na Borku Fałęckim motor się mu zepsuł i to zaważyło na jego pasji do czterech kółek. Pierwsze kroki to rajdy z ojcem, a do ścigania została przysposobiona przez Wilhelma Rippera pierwsza na owe czasy samonośna konstrukcja Lancii - Lambda VII, auto wspaniałe i wytrzymałe. Ich maszyna często pojawiała się na Podhalu, plasując się w czołówce zawodników; tak było podczas VI Międzynarodowego Rajdu Automobilklubu Polskiego, który zagościł na trasie do Morskiego Oka. Jan Ripper z kolei dawał się poznać jako niezwykle utalentowany kierowca, m.in. podczas próby szybkości górskiej na Obidowej podczas przygotowań do rajdu górskiego.
7 września 1927 roku odbył się pierwszy Wyścig Tatrzański na drodze do Morskiego Oka, a w wydrukowanym przez organizatorów programie znalazła się taka sekwencja: "Dla zharmonizowania nowoczesnej sportowej imprezy ze wspaniałym otoczeniem przyrody górskiej dołożono wszelkich starań, by przez urządzenie wyścigu żadnych stałych zmian w krajobrazie ano i w terenie trasę otaczającym nie było. Dzięki temu ani Państwowa Komisja Ochrony Przyrody ani też gospodarz Tatr - Polskie Towarzystwo Tatrzańskie nie stawiają przeszkód".
Zmobilizowano wszystkie stacje benzynowe i warsztaty w okolicach Zakopanego, aby uczestnikom nie zabrakło paliwa i smarów, przy okazji sprzedawano bilety na te imprezę. Na starcie stanęły 22 samochody i 20 motocykli. Zawody zakończyły się sukcesem organizacyjnym, a do II Międzynarodowego Wyścigu Tatrzańskiego Wilhelm Ripper przystępował już jako prezes Komisji Sportowej. Trasa wyścigu została ulepszona i zradiofonizowana (sic!), poprawiono nawierzchnię i poszerzono zakręty, spodziewając się wielotysięcznej publiczności i kilkuset samochodów. Przy dobrej pogodzie i zaciętej walce Jan Ripper na 1,5 litrowym Bugatti ustanowił rekord trasy i wygrał kategorię wyścigową ze słynnym Henrykiem Liefeldem w o wiele mocniejszym Austro-Daimlerze. Cacko Rippera było bardzo drogie, a jego cena równała się 300 pensjom nauczycielskim, ale koledzy Jasia zrobili zrzutkę! Na marginesie: wynik ten nie spodobał się koalicji działaczy PZMot.; skąd my to znamy? Już po wyścigu w Tatrach wystartował w prestiżowym wyścigu koło Ołomuńca na czeskich Morawach. W doborowej stawce kierowców zajął drugie miejsce ze stratą 2 sekund do zwycięzcy, było jednak podejrzenie o manipulacje sędziowskie z zegarem, bo prywatne stopery przyjaciół Ripperów pokazały czas Janka zgoła krótszy.
Kolejny trzeci już Wyścig Tatrzański za staraniem prezesa Krakowskiej Komisji Automobilowej odbył się pod protektoratem Prezydenta RP, Ignacego Mościckiego, ale pod względem sportowym nie był wielkim wydarzeniem. Dla czołówki liczyły się wówczas względy komercyjne, a mimo starań działaczy, nagrody były skromne jak na europejskie wymagania, do tego dołączyły jeszcze koszmarne warunki pogodowe. Jan Ripper swoją kategorię wyścigową wygrał bez trudu, po raz drugi zdobywając Wielka Nagrodę Tatr.
W 1930 roku zorganizowano Jazdę Zimową do Zakopanego, w osobliwej formule przejechania jak największego dystansu w określonym czasie, jednak żaden z zawodników nie dojechał do mety; z powodu ogromnych opadów śniegu wszyscy utknęli w zaspach w Chabówce! Już po roztopach rozegrano w Zakopanem I Wyścig Torowy; przy licznej frekwencji najwyższą prędkość osiągnął Jan Ripper - 63,5 km/h. Tego samego roku do historii przeszedł III Wyścig Tatrzański, w którym wystartował słynny Austriak Hans von Stuck w niezwykle mocnym Austro-Daimlerze, osiągając prędkość ponad 83,4 km/h. Drugi na mecie Jan Ripper wykręcił na swoim Bugatti 79,6 km/h, trzeci był Maurycy hr. Potocki.
Rywalizacja miała różne oblicze w kolejnych latach. "Zimowe Jazdy do Zakopanego" z roku na rok wygrywał Ripper. Mimo złej pogody, zasp śnieżnych i nieprzejezdnych dróg przejeżdżał swym Fiatem 1500 za każdym razem ponad 900 kilometrów. Ostatnia, odbyta na początku 1939 roku, zbiegła się z odbywanymi w Zakopanem Mistrzostwami Świata FIS w narciarstwie klasycznym; Ripper na Lancii Aprilia przebył prawie 1700 kilometrów! Warto odnotować start oficerów wojsk pancernych z Rzeszowa w wojskowych pojazdach, zbudowanych na bazie ówczesnych Polskich Fiatów.
Wojna przerwała zmagania automobilistów na podhalańskich trasach. 78 lat temu, 20 października 1946 roku spod Wieży Ratuszowej na krakowskim Rynku wystartował Zjazd Pakietowy, będący wyścigiem na trasie Kraków - Zakopane. Spośród 60 samochodów i ponad setki motocykli, najlepszy czas uzyskał krakowianin Bronisław Róg, który trasę przebył w 1 godzinę i 24 minuty, przy czym odcinek z Chabówki do Nowego Targu był w przebudowie. Zwycięzca jechał owianym potem złą sławą Citroenem BL11; Sobiesław Zasada, twórca "Rajdu Żubrów" miał wtedy 16 lat. Jan Ripper po wojnie osiadł z rodziną w Zakopanem, oddał się bez reszty motoryzacyjnej pasji i często jeszcze startował z powodzeniem w tym kultowym rajdzie. Ale to już inna historia.
Jacek Sowa
zdjęcia z archiwum Automobilklubu Krakowskiego