Właściciel firmy, Peter Bolek, z zawodu specjalista od …elektro radiologii, w czasie demoludowych przemian ustrojowych zarzucił promienie rentgenowskie i rzucił się w wir biznesu. Nie będę tu jednak omawiał jego dokonań zawodowych, bo te są widoczne i odczuwalne w tym rejonie. Produkt uboczny jego działalności tkwi w wielkiej hali magazynowej oddalonej o kilka kilometrów od Namestova.
Peter i jego asystent otwierają bramy motoryzacyjnego seraju, którego widok zapiera dech. Na lawecie pod plandeką drzemie przepiękne białe Aero, ale to wóz kolegi. Pod ścianą w karnym szeregu ukryto pod pokrowcami prawdziwe cacka, które kolejno namierzam obiektywem. Ale ekspozycja aż prosi się o chronologię.
Najstarszy z eksponatów to Ford T z 1922 roku, którego przedstawiać nie trzeba, bo stuletni staruszek prezentuje się okazale z odkrytym dachem.
Praga Piccolo to wehikuł z 1929 roku, produkowany wówczas także w Polsce, w zakładach w Oświęcimiu. Litrowy widlak palił tylko 6 litrów benzyny na 100 km!
Podobne parametry techniczne miał czarny Walter Junior z 1932 roku. Dwudrzwiowy sedan z 1932 roku był montowany w czeskich zakładach zbrojeniowych w Brnie, znanych pod nazwą Zbrojovka, a litrowy czterocylindrowy motor chłodzony powietrzem rozpędzał auto do 85 km/h.
Z 1936 roku pochodzą dwa egzemplarze Tatry 57. Starszy z 1936 roku model A dysponował 20-konnym silnikiem o pojemności 1,155 ccm, drugi, młodszy o trzy lata z pojemności 1,259 (!) wyciągał 25 KM. Ten piękny sedan po hitlerowskiej aneksji Czechosłowacji został oszpecony militarną wersją K (Kubelwagen); wytwarzano go od 1941 do 1945 roku.
W czasach wojny u naszych południowych sąsiadów pojawiły się samochody różnych marek, wykorzystywane przez hitlerowskich dostojników. Jednym z nich był owiany złą sławą model Citroena 7CV, którego egzemplarz wyprodukowany w 1937 roku zdobi kolekcję Petra Boleka.
Samochód z podparyskiego Quai de Javel zachwycał innowacyjnością zastosowanych rozwiązań technicznych. Było to jedno z pierwszych aut z przednim, posiadało nadwozie samonośne i niezależne zawieszenie kół (według projektu Ferdynanda Porsche), hamulce hydrauliczne wszystkich kół, samonastawny silnik. Projekt nadwozia pierwotnie został wyrzeźbiony w glinie przez Bertoniego. Dzięki tym rozwiązaniom dobrze trzymało się drogi, co pozwalało na szybszą jazdę na zakrętach, toteż samochód chętnie wykorzystywany był przez przestępców, potem także policję i służby państwowe, także po wojnie w Polsce. Model ten był budowany do 1957 roku, z kilkoma rodzajami silników i w kilku odmianach nadwozia, nasz posiada silnik o pojemności 1300 ccm.
Przedni napęd i niezależne zawieszenie miał także czeski kabriolet Aero 30, którego to modelu do wybuchu wojny wyprodukowano około trzech tysięcy. Dwucylindrowy silnik o pojemności 1 litra generował moc 26 KM i potrafił rozpędzić auto do ponad setki.
W swej kolekcji Peter Bolek posiada kilka klasyków powojennej produkcji. Oczy przyciąga pięknie odrestaurowana IFA F9 z 1955 roku, protoplastka enerdowskiego Wartburga i dwusuwowa, trzycylindrowa rówieśnica Auto Union, czyli wczesnego Audi.
Są tu też perełki francuskiej motoryzacji: Simca Aronde P90 produkowana w zakładach Monthlery pod Paryżem osiągała w Europie rekordy sprzedaży i …prędkości powyżej 115 km/h, co w tamtych czasach było dla samochodów średniej klasy sporym osiągnięciem. Silnik 1300 ccm osiągał blisko 50 KM i cieszył się także popularnością za Oceanem, dystrybuowany w sieci Chryslera. W sumie w ciągu 14 lat (1951-1964)wyprodukowane blisko półtora miliona tego modelu. Nasza faworyta pochodzi z roku 1958.
Sympatię budzi też filigranowy Renault 4CV, mający być francuską konkurencją dla „Garbusa”, Fiacika czy Mini Morrisa. Ten małolitrażowy blaszak o mocy nieco powyżej 20 KM przy 700 ccm został wyprodukowany w liczbie ponad miliona sztuk! Egzemplarz eksponowany w słowackiej skarbnicy pochodzi z końca produkcji z 1961 roku.
I jak na lokalny patriotyzm przystało, czas na segment powojennych wozów czechosłowackich, więc zacząć wypada od Skody Tudor, samochodu, który otworzył powojenną produkcje zakładów w Mlada Boleslav. Prace koncepcyjne trwały jeszcze podczas okupacji, jednak nowy model nie był czymś rewolucyjnym, lecz rozwinięciem 32-konnej wersji Popular 1100. Ale przez sześć lat wytworzono kilka wersji tego popularnego także w Polsce samochodu; były furgonetki, sanitarki a nawet roadstery. Prezentowana w Namestovie „tudorka” to przepięknie odrobiony sedan z 1950 roku, którego nazwa pochodzi od banalnego spłaszczenia angielskiego określenia modelu dwudrzwiowego (two door)…
Przez dziesięć lat medytowano w Czechach nad następcą „tudorki”, produkując w międzyczasie udane Spartaki i Octavie. Hitem eksportowym owych siermiężnych czasów stał się niespotykany w demoludach kabriolet, produkowany w czeskich Kvasinach typ 996 pod nazwą Felicia. Z ponad 14 tysięcy sztuk znaczną część wyeksportowano wówczas do krajów zachodnich. Felicia przy 1220 ccm generowała 55 KM, dysponując silnikiem z dwoma gaźnikami.
W wyniku długich starań w tysiącletnim czeskim mieście Mlada Boleslav powstał model MB 1000 z 42-konnym silnikiem z tyłu karoserii. Produkcja „embiczki” trwała pięć lat (1964 – 1969), niemal równolegle do modelu 440, ustępując miejsca niezbyt udanym modelom serii 100-120. Ale to już inna historia…
W skarbcu Peter Bolek ma jeszcze kilka egzemplarzy do rewitalizacji; wśród których znajduje się Aero Minor 2 z powojennych lat czterdziestych, unikalny dwucylindrowy 20-konny roadster o pojemności 600 ccm; wyprodukowano ich niewiele ponad 14 tysięcy sztuk.
Swojego czasu wyczekuje także Skoda 1201 kombi z 1969 roku, podobnie jak jeszcze kilka innych oldtimerów, drzemiących pod ścianami magazynu.
Wszystkie te zabytkowe pojazdy może też doczekają się godnej ekspozycji muzealnej, bo o takiej marzy nasz słowacki kolekcjoner. A może kilka z nich uda się sprowadzić na wystawę, poświęconą czarowi podhalańskich kółek. Wszakże z Orawy na Podhale nie tak daleko…
Jacek Sowa