Legendy o śpiących rycerzach mieszały się z literackimi zapisami o zbrojnych akcjach przeciw najazdowi szwedzkiemu; oddzielne miejsce zajmują chłopskie powstania Kostki Napierskiego (1651) czy chochołowskie (1846) lub jadący na czele Strzelców Podhalańskich generał Andrzej Galica. Być może legendy przerosły samych górali, a uwypuklanie pewnych cech, przypisanych do bukowych portek i okrągłego kapelusza z muszelkami, dały nieprawdziwie wyolbrzymiony pogląd na niektóre sprawy ze strony ceprów, znających górali z urlopowych pobytów w Zakopanem i okolicy. Zresztą pozostało to do dziś…
Górale to ludzie wychowani w surowych warunkach geograficzno-klimatycznych, społecznych i kulturowych, wyróżniających ich od ludności innych rejonów Polski. Ale to samo można dostrzec u Ślązaków, Kaszubów czy Kurpiów. Ludzie gór postrzegani byli jako typ hardy, pozbawiony kompleksów, ze swoistym sposobem rozumowania, ale też i nieco zamknięty w sobie. Honorowy do bólu, ale nie zawsze szanujący bliźniego, skłonny do zwady, zwłaszcza w obecności alkoholu. Trudny i oporny, ale kochający tradycję, w której religia odgrywała niebagatelną rolę. Tu właśnie leżały chyba zalążki akcji, która w zamierzeniach okupanta miała rozerwać wewnętrzną spójność narodu i to od strony najmocniej bronionej, od Podhala.
Hans Frank, Gubernator Generalny administracyjnego tworu okupacyjnego, w wywiadzie z dziennikarzem Kleissem 6 lutego 1940 roku powiedział, że górale są niewątpliwie germańskiego pochodzenia, w innym miejscu zaś, że lud ten ma charakter „dekoracyjny”, odczuwający jednak potrzebę uważania go za szczep odrębny i „temu życzeniu będzie się czyniło zadość, o ile tylko będzie to możliwe”.
Było to już po wizycie na Podhalu Heinricha Himmlera w styczniu 1940 roku, a do orszaku powitalnego zgoniono tłum ludzi, w tym dwie setki jeńców, wypuszczonych z niewoli w zamian za ulgi i dodatkowy przydział żywności. Według Reichsfuehera, pierwotne germańskie pochodzenie górali było niewątpliwe, czego dowodem miały być przeprowadzone badania antropologiczne we wsi Szaflary. Himmler podkreślił to w swoim memoriale o traktowaniu obcoplemieńców na Wschodzie i konieczności utrzymywania jak największej liczby małych odłamów etnicznych. W konkretnym przypadku obiektem zainteresowania była rdzenna ludność, zamieszkująca okolice Zakopanego i Nowego Targu, oznaczonego jako Podhale. Nazwy miejscowości, pozostałe po XIV wiecznej kolonizacji niemieckiej, przysparzały argumentów niemieckim etnografom, bazującym na sporach rodzimych historyków (K. Dobrowolskiego, K. Potkańskiego, S. Zakrzewskiego) co do nazw takich miejscowości jak Czorsztyn, Dursztyn, Falsztyn, Frydman, Grywałd, Harklowa, Harkabuz, Kacwin, Krauszów, Krempachy, Szaflary, Szlembark czy Waksmund.
Początki rozłamu zostały wykonane, należało jeszcze znaleźć góralskiemu ludowi lidera. „Książę Górali – to brzmi tak pięknie” – pisał w swym dzienniku Hans Frank, gdy przygotowywano już reaktywację Związku Górali. Na jego przywódcę upatrzono Wacława Krzeptowskiego, prezesa zarządu powiatowego Stronnictwa Ludowego w Nowym Targu, które liczyło 762 członków w 43 kołach. Upatrywano w tym powodzenie akcji i Krzeptowskiego odwiedza w Zakopanem mocna delegacja administracji niemieckiej: krakowski gubernator Waechter, staatsleiter Pavlu i komisarz Malsfey, zapraszając go na Wawel z wizytą u Generalnego Gubernatora. Kacykowskie zapędy i połechtana próżność Wacka spowodowała ekspresowe skompletowanie delegacji i wyuczenia na pamięć mowy w języku niemieckim, którą przygotował Witalis Wieder.
7 listopada 1939 roku w wielkiej Sali przyjęć na Wawelu, wobec przedstawicieli administracji hitlerowskiej i partyjnej NSDAP oraz armii niemieckiej, w czworoboku zajęła miejsce delegacja góralska, a obok Wacka stanął Stefan Krzeptowski, Józef Cukier i dwie urodziwe góralki, wszyscy w odświętnych strojach regionalnych.
Na Podhalu zawrzało, zwłaszcza, że kilka dni później uwięziono nowotarskich nauczycieli gimnazjalnych. 12 listopada doborowy orszak Hansa Franka wjechał do Zakopanego, a w pozostałej po zawodach FIS bramie przy ulicy Kościuszki Wacław Krzeptowski ze świtą obałamuconych popleczników, oddał hołd przybyszom w otoczeniu gapiów, gromady dzieci, żandarmerii i rzecz jasna, agentów gestapo. Zapewnił gubernatora o lojalności i zadowoleniu z wyzwolenia spod „polskiego ucisku”, wręczając mu pamiątkową srebrną spinkę, po czym wziął udział w zakrapianym bankiecie, jaki wydał z tej okazji Hans Frank, co skwapliwie opublikowano w „Krakauer Zeitung”. Na Podhale padł przygnębiający cień narodowej zdrady.
Henryk Szatkowski zainspirował wskrzeszenie Związku Górali, a na zebranie w dniu 26 listopada 1939 roku zjawiło się 40 osób, głównie z ciekawości, ale też w obawie przed represjami. Wiele osób zebranych w sali było jednak elementem napływowym; były, legalny prezes Henryk Walczak, na zebranie nie przybył…
Przygotowano specjalny akt politycznej deklaracji – rzekomo w imieniu górali – w sprawie narodowej separacji. Wieloletni dyrektor Muzeum Tatrzańskiego, Juliusz Zborowski określił jego sens z perspektywy czasu: „…sądzę, że obecni na owym zgromadzeniu porządni górale zdębieli, czytając ten tekst…”
Wacław Krzeptowski wraz ze swymi zausznikami rozpoczyna swoistą krucjatę po Podhalu na rzecz „Gorallenvolku”, szafując wódką i kiełbasą, co w okresie przedświątecznym miało moc niebagatelną. Opornym groził wysiedleniem, zsyłką na roboty do Niemiec czy wręcz do obozu koncentracyjnego. Potrafił też wykorzystać swój układ z okupantem dla wyciągnięcia wielu osób pochodzenia góralskiego z hitlerowskich kaźni. Znajomi Wacka nie zawsze pojmowali istotę jego zabiegów, nieświadomie szukając szansy na polepszenie trudnej, okupacyjnej sytuacji.
W kręgach patriotycznych szybko jednak napiętnowano go jako zdrajcę numer jeden, a podziemie Armii Krajowej wydało nań wyrok, przed którym uchodził jednak aż do końca wojny.
Separatystyczny ruch zataczał coraz szersze kręgi, lecz władze niemieckie nie mogły pochwalić się specjalnymi osiągnięciami, a biurokratyczna machina okupanta niechętnie odchodziła od ustalonych norm faszystowskich schematów. Dwa lata minęły zatem, nim Berlin 11 listopada 1941 roku zatwierdził 23 paragrafy Regulaminu Komitetu Góralskiego, autorstwa kierownika Wydziału Głównego Opieki Społecznej w rządzie GG, Lothara Weiraucha.
Z wręczeniem aktu zwlekano jednak do 24 lutego 1942, a wynikało to zapewne z przeprowadzonej w tym czasie akcji rozbicia podziemnej Konfederacji Tatrzańskiej, która stanowiła największe zagrożenie dla Gorallenvolku. Na czele Goralische Komitee stanął ośmioosobowy zarząd z prezesem, a jakże, Wacławem Krzeptowskim, zastępcą był Józef Cukier, sekretarzem Adam Trzebunia oraz Franciszek Franosz, Franciszek Latocha, Szymon Kuchta,, Franciszek Fronczak, Tadeusz Kęsek i Andrzej Zagata.
Pierwszym zadaniem zarządu była rejestracja ludności góralskiej, zamieszkałej w danym rejonie. Komitet od razu przystąpił do akcji, zwłaszcza, że najgorliwszym trafiała się często nie lada gratka w postaci np. przejętych od ludności żydowskiej sklepów, zakładów czy warsztatów rzemieślniczych. Sam Krzeptowski, po wcześniejszej denuncjacji, „dorobił się” hurtowni tytoniu po niejakim Tadeuszu Paudynie.
W utworzonych 13 gminnych delegaturach terenowych organizowano wiece propagandowe, organizowano zawody sportowe. Zakładano szkoły góralskie i były nawet próby zwerbowania ochotników do utworzenia góralskiego legionu SS-Waffen, co okazało się kompletnym fiaskiem.
Koniec roku 1942 przyniósł Stalingrad i zachwianie mitu niezwyciężonej potęgi hitlerowskiej. Co niektórzy działacze Komitetu Góralskiego zaczęli się wycofywać ze swej działalności, w czym „pomagali” im partyzanci Józefa Kurasia „Ognia”, zazwyczaj nie mający pobłażania dla konfidentów. Podhalem targają wewnętrzne sprzeczności, podbijane wyrafinowanymi metodami osłabiania morale uciśnionego narodu.
(cdn)
Jacek Sowa
Skontaktuj się z nami
- +48 796 024 024
+48 18 52 11 355 - redakcja@podhale24.pl
- m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas
Ty nie "marnuj" czasu tylko oddaj przywłaszczone teczki do właściwego Archiwum.