- Od małego towarzyszyły mi różne aktywności związane z piłką, gry zespołowe w szkole. Później doznałem lekkiej kontuzji i musiałem sobie trochę odpuścić. Wtedy zacząłem chodzić na siłownię. Szło mi dobrze, dawałem z siebie dużo. Chciałem pokazywać to, co robię, żeby motywować innych do działania. Nie oszukujmy się, ale teraz coraz mniej ludzi spędza czas aktywnie. Statystycznie jest tak, że młodsze osoby mniej poświęcają czasu na aktywność fizyczną - zauważa Łukasz.
Dlaczego Cebula?
Zamiłowanie do sportu postanowił pokazywać w mediach społecznościowych. Motywuje w ten sposób swoich odbiorców do podejmowania aktywności fizycznej. Działa pod pseudonimem "Cebula". Humorystyczna ksywa towarzyszy mu od czasów podstawówki.
- W podstawówce mieliśmy się ubrać na wycieczkę, cieplej. Założyłem koszulkę, drugą koszulkę, sweter, kurtkę. Przyszedłem do szkoły i kumpel, którego serdecznie pozdrawiam, powiedział mi, że będę cebula. Na początku źle się czułem z tą ksywą. Teraz obróciłem to w żart - tłumaczy z humorem rowerzysta.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Cebula, po miesiącach, a nawet latach treningu zgromadził doświadczenie, które pomogło mu podjąć decyzję, że wyjedzie rowerem poza Polskę.
- Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Staram się być na co dzień coraz lepszą wersją siebie. Na początku roku stawiam sobie wyzwania, które chcę zrobić w danym roku. W tamtym roku przejechałem Hel, nie było jakoś ciężko. Stwierdziłem, że chcę pojechać do Włoch na rowerze. Wybieram się tam z grupą - zapowiada Łukasz.
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
Z racji roku jubileuszowego, wybór padł na Rzym. Wraz z grupą rowerowych pielgrzymów, wyruszy z Chełma w połowie lipca, aby pod koniec miesiąca dojechać już do Wiecznego Miasta. Póki co, niemal każdy wolny czas poświęca na trening.
- Trenując na Hel robiłem trasy 50 km. Jeśli miałem więcej wolnego czasu, robiłem nawet około 100 km. Staram się pokonywać więcej, aby przyzwyczajać organizm do tak ciężkiego wysiłku, bo jednak codziennie pokonywać dystans 100 km, to jest wyczyn. Nie sprawia mi to tak dużego problemu, więc zdecydowałem się jechać do Włoch.
Trasa z Chełma do Rzymu liczy ok. 1800 km. Łukasz zwiedzi 4 kraje z perspektywy rowerzysty - Słowację, Czechy, Austrię i oczywiście Włochy. Na moment zatrzyma się we Wiedniu, aby wraz z innymi pielgrzymami, przechadzać się po komnatach Pałacu Schönbrunn. Stamtąd wyruszą prosto do Rzymu.
- W planie jest, abyśmy przez 4-5 dni jechali ciągiem 150 km na dzień - dodaje Łukasz.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, 28 lipca będą już w Rzymie. Spędzą tam tydzień. Skorzystają z możliwości zwiedzania Watykanu, jakie daje rok jubileuszowy. Do Polski powrócą już samolotem, 3 sierpnia.
Osiągnięcie bliskie sercu
Choć ma za sobą sporo przejechanych kilometrów, szczególne miejsce w jego rowerowej karierze zajmuje wyjazd z Zakopanego na Hel. Meta dostarczyła mu sporo mieszanych wrażeń, co jednak uważa za wartościowe.
- Jest to ciężkie do opisania. Przygoda mega, naprawdę warto. Jeśli ktoś lubi wyzwania, spędza aktywnie czas, to warto się czegoś takiego podjąć. Jak dojedziesz już do celu, to wszystko z Ciebie schodzi, masz takie śmieszne uczucie, że nie wiesz co czujesz. Jesteś szczęśliwy, że zrobiłeś coś mega - wspomina z nadzieją, że podróż do Rzymu będzie równie ekscytująca.
Czasem zostawia rower w domu. Wtedy przemierza kilometry biegnąc. Jeszcze w tamtym roku postanowił, że przez jakiś czas będzie biegał codziennie. Zwykły trening zmienił się w przygotowania do maratonu.
- W tym roku zrobiłem maraton, było to wyzwanie, które na początku było nierealne. W listopadzie postanowiłem, że będę codziennie biegał i próbował być coraz bardziej wytrzymały. W styczniu powiedziałem sobie, że zrobię ten maraton, dam z siebie wszystko. Finalnie, po długich i ciężkich treningach udało się przebiec ten maraton. Nie jestem jakoś zadowolony z czasu, ale przecież maraton nie jest tak łatwo zrobić - wspomina z zadowoleniem.
Dyscyplina? Najważniejsza!
Jako zapalony sportowiec - amator stwierdza, że nie osiągnąłby zamierzonych celów bez zdyscyplinowania. Trenować trzeba codziennie.
- Dyscyplina jest najważniejsza. Jeśli masz momenty, że nie chce Ci się iść na trening, to idziesz na niego. Masz motywację, zapalasz się i robisz ten trening. Wiadomo są słabsze dni, ale wtedy robi się po prostu słabszy trening, aby tej formy nie zatracić. Powrót do formy nie zajmuje wtedy jakoś dużo czasu - wyznaje Łukasz.
Postaw kawę!
Teraz, na jego sportowym horyzoncie, pojawia się wyprawa do Włoch. Samo przygotowanie fizycznie jednak nie wystarczy. Łukasz potrzebuje też wsparcia finansowego, które jak zapowiada, pomoże mu spełniać inne marzenia. W przyszłości chciałby podejmować kolejne wyzwania, działając szczególnie na rzecz osób z niepełnosprawnościami.
Poczynania i plany Łukasza można weprzeć pod tym linkiem: https://buycoffee.to/cebulasportofficial/roweremdowloch
Izabela Pudzisz