Z garażu obok, dobiega odgłos szlifowania metalu. To pan Władysław Łabuda, ojciec Piotra, „brusi” pokrywę silnika od starego malucha. Kiedyś jeździł na taksówce i siłą rzeczy miał sporo roboty przy ówczesnych autach: Moskwicz, Dacia, stara Wołga. Potem dłubał przy ciężarowych Kamazach, miał ich chyba ze cztery.
Ale na starość jego idee fixe stały się produkty, które w ubiegłym wieku zmotoryzowały nasze społeczeństwo – Fiaty 126p. Senior wymyślił rodzinny projekt: skupuje stare fiaciki, przydaje im nowe życie i ofiarowuje członkom rodziny, braciom, siostrom; Piotrowi dostał się siódmy z kolei, nie wiedzieć czemu zielony…
Piotrowi także spodobała się dłubanina przy małych fiatach a jego znakiem firmowym stały się maluchy w barwach biało-czerwonych. Odrobił takiego jednego, co spodobał się pewnej gaździnie z Chicago, która zapakowała go w kontener i wysłała zięciowi do Ameryki. Łabudzie został jeszcze jeden…
W ogóle cieszy go improwizowanie w warsztacie, w ten sposób powstał jego słynny „Merolek”, dziwoląg, który ma już swoją historię. Nietypowy składak kabriolet powstał w 2012 roku z kompozycji elementów wielu marek, a jego rodowód wywodzi się z zakopiańskiej manufaktury Krzysztofa Stokłosy.
Wielka wanna na kółkach zwana wcześniej „Babcią”, przywędrowała do Nowego Targu jako reklama szkoły nauki jazdy Jerzego Ligasa, aby trafić w końcu do stajni Łabudy. Czegóż tam w niej nie ma, bo wehikuł składa się z części od kilku różnych samochodów, od ify czy wartburga, syreny i mercedesa, a nawet misek dla psa! Tak odrobiony pojazd pod nazwą „Merolek” z trójramienną gwiazdą Mercedesa na masce, pięknie prezentuje się w orszaku weselnym, przy lokalnych ceremoniach i zlotach samochodowych szczególnie.
Ale i mercedesów w Łabudowej stajni nie brakuje, a powodem do dumy są modele MB 126 500 SL i W460 G Klasse, oba z 1985 roku; jest jeszcze zgrabny współczesny Kompresor 180 i czekający swej operacji Puchacz W114
Przed plac sołtysa przewinęło się wiele ciekawych modeli: Warszawa M20 i Wołga GAZ 24, wojskowy Austin Champ i UAZ 469B.
Ale pewne sportowe cacko dopiero się szykuje, to szczególnej urody Jaguar E Type, V8 4,2 z pierwszej serii 1959 roku. Lecz nawet w kawałkach ten samochód robi wrażenie, tak jak cała stajnia sołtysa z Morawczyny, nieodzownej postaci podczas wielu zlotów i rajdów, organizowanych przez zakopiański TKM. Tego lata jeszcze nieraz go tam zobaczymy…
Jacek Sowa