Długo się zastanawiałem, jak zatytułować niniejszy felieton i wobec braku pomysłu - tytułu brak. Tak jak brakuje tytułów nowotarskim hokeistom i chyba jeszcze długo tak pozostanie. Bo taki mamy klimat, jak raczyła się kiedyś wyrazić pewna pani minister(ka)...
A klimat w całym naszym sporcie jest paskudny, bowiem w tej jakże ważnej części naszego życia zatracono już wszelkie proporcje, stając się obszarem dojenia z kasy zwykłego obywatela. Feretrony z podobiznami Roberta Lewandowskiego noszą od święta cwaniacy, na co dzień nabijający kabzę pieniędzmi równie chytrych sponsorów i co gorzej, szczodrze rozdawanych podczas politycznych kampanii.
Stan kultury fizycznej jest poniekąd uzewnętrznieniem naszego życia, wizytówką społeczeństwa, ba, nawet kraju. Wiedzieli o tym dobrze animatorzy sportu w dawnym ZSRR czy NRD, szpikujący swoich zawodników różnym trudnym do wykrycia świństwem, szczycąc się medalami, aby zwykły obywatel, przyklejony do codziennej szarej rzeczywistości miał poczucie narodowej dumy.
Domyślam się, co czuło 50 tysięcy widzów na Stadionie Narodowym patrząc, jak kilkunastu naszych wytatuowanych gladiatorów pod dachem koszmarnie drogiej świątyni, obrażało ich narodową dumę. I to w dodatku za ich niemałe pieniądze: dwie stówy za bilet, trzy dychy za kiełbaskę, dwie dychy za piwo...
Następca stadionu X-lecia, podobnie jak inny stołeczny obiekt przy ulicy nomen omen Wiejskiej, ma kształt okrągły, ale czy widział ktoś kwadratowy cyrk? Na mocno wydeptanej arenie, wynajęty przez discopolowego karczmarza mocno przereklamowany kuglarz, przez półtorej godziny usiłował polską zmiętą stówką przykryć niepozorną pięciocentówkę, przybyłych nad Wisłę boćwinków. Resztę pozostawiam bez komentarza, wystarczająco wiele można ich było znaleźć w mass mediach.
Kilkanaście godzin później, już bez żenady, patrzyłem na boisko naszego miejskiego stadionu pod wezwaniem Wielkiego Marszałka. Bez kartoniady i hymnów, ale z dzieciakami wyprowadzanymi przez piłkarzy na murawę, które wcześniej z przejęciem odbierały medale i upominki od miasta i klubu za swoje marzenia. Marzenia o stadionie, które przybrały w konkursową formę i dla mnie tu zaczyna się wielka piłka. Bez skautów i polityków, ale pod okiem wzruszonych rodziców i choćby tej nielicznej jeszcze widowni. Od tego zaczyna się droga do piłkarskiej sławy, którą i tak osiągną tylko nieliczni.
Kadra zarządzająca piłkarskim klubem Podhala dobrze o tym wie, mając przygotowany solidny program, który wybiega na wiele lat do przodu. Program, który zachwycił nawet mądrasiów z warszawskiej centrali futbolowej, z powodzeniem funkcjonuje na stadionie koło stacji kolejowej. Skazane na zadeptanie piłkarskie "Szarotki" kwitną na sztucznej murawie, za co chwała wszystkim ludziom, którzy się do tego dołożyli. Piłka w Nowym Targu jest jak ten obok przystanek na kolei, zrewitalizowany i zadbany, po drodze do Krakowa czy Warszawy, ale też regularnie kursujący do Zakopanego czy Rabki, którym można bez problemów dojechać do szkoły czy pracy. I tak powinny działać wszystkie ogniwa tzw. kultury fizycznej w mieście, a ukochany hokej w szczególności.
Spotkanie pół setki hokejowych weteranów za młaką było tylko aktem rozpaczy i sentymentalnej podróży w czasie absolwentów nowotarskiego lodowiska. Niebawem dołączą do nich kolejni, jeszcze ślizgający się gdzieniegdzie w klubach poza Nowym Targiem. Niestety następców nie widać, a baty, jakie zebrało bezpośrednie zaplecze, tylko ten fakt potwierdzają. Niebawem hokeiści spod znaku szarotki będą mieli trudności z rywalizowaniem "Gazdą" czy z amatorami z Czarnego Dunajca...
Lider miejskiej komisji sportu wytknął mi brak nagłośnienia wysiłków rady m.in. w przedmiocie stypendiów sportowych, ale może jeszcze za wcześnie na laurki, z czasem przyjdzie pora na podsumowanie efektów, oby jak najlepszych; wtedy dołączę się do oklasków oburącz. Wierzę i wiem, że jest w stolicy Podhala wielu ludzi, którym sport leży na sercu, bez względu na przynależność polityczną i pragnę im kibicować z całego serca.
Sport to nie tylko sukces na boisku, to także zdrowe dzieciaki biegające po bieżni czy boisku, jeżdżące na rowerach i nartach. Bo sport, to nie tylko pieniądze, które owszem, są potrzebne, ale wydawane mądrze i w naszym społecznym interesie. To nie zaciężna armia marnych obcokrajowców i pewna grupa przepłacanych gladiatorów na emigracji. Skutki tego widać na stadionach piłkarskich, lodowiskach i skoczniach narciarskich, niebawem doświadczą tego kolejne dyscypliny, rozkradane przez Bizancjum pazernych działaczy, co raz prześwietlanych przez różne organy.
Sport to nie stadiony, lecz ludzie i dajmy sobie wreszcie spokój z mrzonkami o podhalańskiej Arenie za dwieście baniek. W tych trudnych i niepewnych politycznie czasach musimy zadbać o chleb, a nie o igrzyska. Pozyskanie choćby ułamka tej kwoty na rozwój kultury fizycznej w widłach Dunajców jest racjonalna potrzebą chwili. Na wyniki trzeba będzie trochę poczekać, ale czekać warto...
Jacek Sowa
Skontaktuj się z nami
+48 796 024 024
+48 18 52 11 355redakcja@podhale24.pl
m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas