Subaru Forester dostępny jest na rynku od 15 lat. Słynie on przede wszystkim z bezawaryjności, a także świetnych właściwości jezdnych, sprawdza się bardzo dobrze w każdych warunkach, a także w lekkim terenie. Pierwsze Forestery z zewnątrz bardziej przypominają wyżej zawieszone kombi, nowy natomiast bez wątpienia jest średniej klasy Suv-em. Stary model ma drzwi bez ramek, świetnie brzmiące silniki benzynowe typu boxer i ogólnie wydają się być groźniejsze i bardziej charakterystyczne. Nowy model Subaru ma już drzwi z ramkami i silnik diesla. Jest co prawda większy, ma bardziej przestronne wnętrze, ale nie jest już tak oryginalny i bezawaryjny.
W drogę: Suaru Forester 2,0 Turbo 170KM, 2001 r.
Podróż rozpocząłem używanym egzemplarzem z 2001 roku. Po zajęciu pozycji za kierownicą rozbawiło mnie, że wszystko jest takie "japońskie"- w sensie bardzo plastikowe. Niektóre pokrętła sprawiają wrażenie jakbyśmy obcowali z tanią zabawką, ale na szczęście wszystko jest dosyć trwałe i solidne. Pierwszy bieg, delikatny uślizg kół i ruszamy! Brak jakichkolwiek systemów ingerujących w jazdę od razu zostaje doceniony, podobnie jak piękny dźwięk silnika i wystarczająca do jazdy po śniegu moc 170KM. Kiedy jechałem spokojnie samochód jechał jak po torach, kiedy chciałem poszaleć nie protestował i nie przeszkadzał mi w świetnej zabawie. Wszystkie niedociągnięcia wnętrza zostały wybaczone.
Subaru Forester 2,0 Turbo diesel 150KM, model 2011.
Następnie przyszedł czas na młodszą o 10 lat najnowszą generację Forestera. Pierwsze co rzuca się w oczy, to skromne ale bardziej przestronne i o wiele lepiej wykonane wnętrze. Wszystko jest pod ręką, siedzi się wygodnie i wyżej niż w poprzedniku. Testowany egzemplarz posiada najbardziej popularny obecnie silnik, czyli diesla ale jak na Subaru przystało jest to diesel typu boxer o mocy 150KM. Po zapaleniu słychać że pracuje ciszej i kulturalniej niż przeciętna jednostka wysokoprężna, nie mniej jednak "klekocze" jak diesel i nie da się tego ukryć. Ciężko też usłyszeć jakiś charakterystyczny gang silnika więc może lepiej, że wnętrze jest bardzo dobrze wyciszone.
Na pierwszym biegu czuć, że samochód rusza jakoś ospale, na drugim jest już wyraźnie lepiej, bo nie ma już limitera momentu obrotowego (sposób marki Subaru na zastosowanie zbyt słabego sprzęgła). Jedzie się komfortowo, ale wyraźnie czuć, że środek ciężkości jest nieco wyżej a samochód mimo nowego lepszego zawieszenia ma tendencje do większych przechyłów. Dojeżdżam do pierwszej zaśnieżonej drogi, zatrzymuję się, żeby wyłączyć wszystkie systemy bezpieczeństwa ingerujące w jazdę. Ruszam, koła mają uślizg, czyli trakcja wyłączona. Zbliżam się do pierwszego zakrętu i okazuje się, że system ESP (odpowiadający za stabilizację pojazdu w zakręcie) jest wciąż aktywny. Przyznaję, że skutecznie zapobiega on wprowadzeniu auta w poślizg. Musiałem się pogodzić, że systemu tego nie da się wyłączyć. Jeśli już zdarzył się mały poślizg to był on kontrolowany nie przez kierowcę, a przez komputery i czujniki. Czułem się zawiedziony, bo w większości samochodów tej klasy da się wyłączyć większość systemów.
Na sam koniec pozostało sprawdzić samochody w naprawdę trudnych warunkach. Po kilku pierwszych próbach podjazdu pod strome wzniesienie wiedzieliśmy już, że do zamierzonego miejsca na pewno nie dojedziemy. Wiedzieliśmy też, że musimy rozpędzić się do możliwie jak największej prędkości. Przeszkadzały w tym bardzo spore muldy na początku trasy. To dzięki nim nowy model choć miał łatwiej dzięki większemu prześwitowi i większym kołom pozbawiony był po teście przedniego chlapacza, a w starym prawie odpadł amortyzator. Stary model nadrabiał tym, że nie był blokowany przez system ESP i limiter momentu.
Po wielu wysiłkach okazało się ostatecznie, że obydwa samochody dojechały do tego samego miejsca. Istnieje malutka szansa, że bez limitera i z wyłączalnym ESP nowy model zajechałby parę metrów dalej pod warunkiem, że nie spaliłoby się sprzęgło, bo już było wyraźnie czuć zapach spalonego sprzęgła nawet z limiterem.
Ciekawostką jest fakt, że obydwa Subaru dojechały zaledwie kilka metrów dalej niż stare osobowe Mitsubishi z napędem na wszystkie koła i mocą zaledwie 115KM. Zasadniczą różnicą był fakt, że osobówka musiała przeskoczyć wspomniane muldy.
Podsumowując:
Stare Forestery pomimo swojego wieku, wciąż mają więcej zalet niż wad. Są to wdzięczne w eksploatacji bardzo trwałe samochody (wyłączając turbodoładowane silniki zwłaszcza o pojemności 2,5 litra) , które mają w sobie "to coś" co pozwala między innymi na radość z jazdy w zimowych warunkach.
Nowe Forestery mają dalej świetny napęd i właściwości jezdne, co na pewno wyróżnia je na tle konkurencji. W porównaniu do poprzednich wersji mają lepsze wnętrze i po raz pierwszy oszczędne silniki. Ale czy oszczędny silnik diesla bez charakterystycznego dla Subaru brzmienia, permanentny system ESP i drzwi z ramkami, to powód do dumy? Dla mnie nie i zdecydowanie wolę poprzednie modele Forestera, bo po prostu więcej w nich Subaru.
Tekst: Zbigniew Sieczka
Zdjęcia: Michał Adamowski
Dziękujemy Sebastianowi Chrobakowi oraz pracownikowi firmy Auto-Complex Januszowi Oleksy za udostępnienie swoich prywatnych samochodów do testu.
Skontaktuj się z nami
- +48 796 024 024
+48 18 52 11 355 - redakcja@podhale24.pl
- m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas