Piłka nożna: Bramki przedniej urody (zdjęcia z meczu)

Pierwotnie spotkanie miało być rozegrane w Nowym Targu, ale stan boiska zagrażał bezpieczeństwu piłkarzy (w bocznych sektorach zalegał lód). Zdecydowano się zmienić lokalizację. Padło na Zakopane.

Gospodarze, bo NKP wystąpiło w takiej roli, pierwszą połowę przegrało. Za to w drugiej dwukrotnie ulokowało piłkę w bramce pierwszoligowca. Oba gole były przecudnej urody. Po strzałach Piwowarczyka i Kobylarczyka piłka zerwała „pajęczynę” z bramki. Szkoleniowcy Podhala w każdej połowie wystawili inną jedenastkę.

- To było nasze pierwsze przetarcie na pełnowymiarowym boisku. Ponieważ nasza płyta boiska jest zlodowaciała, zajęcia przeprowadzamy na centralnym sektorze boiska, na małej przestrzeni – informuje trener Grzegorz Hajnos. – Nasz pierwszy kontakt wyglądał optymistycznie jak na ten moment przygotowań. Na tle Sandecji wyglądaliśmy dobrze pod względem motorycznym i taktycznym. Popełnialiśmy mało błędów, a te które były równoważyły się z dobrymi akcjami ofensywnymi. Naprawdę było kilka fajnych akcji. Pograliśmy piłką. Wynik był sprawą drugorzędną na tym etapie przygotowań. Bardziej zależało nam na utrzymywaniu się przy piłce i budowaniu swoich akcji od bramki. Dobrze nam to wychodziło. Bramki zdobyliśmy po akcjach skrzydłowych w drugiej części meczu. Przy pierwszym golu Piwowarczyk zszedł z lewego skrzydła do środka, minął obrońcę i z 14 metrów, z rogu pola karnego, trafił w przeciwległe okienko. Drugie trafienie to spora zasługa Jaworskiego, który z bocznego sektora boiska rzucił prostopadłą piłkę do Kobylarczyka. Ten mimo asysty obrońcy zdecydował się na strzał w krótki róg i piłka wylądowała w okienku. Bramki były ozdobą spotkania.


NKP Podhale Nowy Targ – Sandecja Nowy Sącz 2:1 (0;1)

Bramki dla Podhala: Piwowarczyk , Kobylarczyk.
NKP Podhale – I połowa: Różalski – Basta, Mikołajczyk, Bedronka, Drobnak, Świerzbiński, Ligienza, Nawrot, Luberda, Czubin, Potoniec; II połowa: Sotnicki – Szaflarski, Urbański, Zając, Silczuk, Hreśka, Jaworski, Pająk, Piwowarczyk, Kobylarczyk, Komorek.

Stefan Leśniowski, zdjęcia Regina Watycha