Nowy Targ: Wielki żal w "Małej Wenecji" (zdjęcia i filmy) - podhale24.pl
Czwartek, 25 kwietnia
Imieniny: Jarosława, Marka, Elwiry
Zakopane
Clouds
Wiatr: 8.568 km/h Wilgotność: 87 %
Clouds
Wiatr: 9.648 km/h Wilgotność: 83 %
Clouds
Wiatr: 7.452 km/h Wilgotność: 86 %
Clouds
Wiatr: 7.164 km/h Wilgotność: 78 %
Clouds
Wiatr: 3.96 km/h Wilgotność: 71 %
Clouds
Wiatr: 4.248 km/h Wilgotność: 88 %
Jakość powietrza
38 %
Nowy Targ
46 %
Zakopane
22 %
Rabka-Zdrój
Nowy Targ
Bardzo dobra
PM 10: 19 | 38 %
Zakopane
Dobra
PM 10: 23 | 46 %
Rabka-Zdrój
Bardzo dobra
PM 10: 11 | 22 %
10.08.2010, 15:40 | czytano: 12663

Nowy Targ: Wielki żal w "Małej Wenecji" (zdjęcia i filmy)

NOWY TARG. W dużej mierze do podtopień, do których doszło ponad tydzień temu m.in. na ul. Świętej Anny i Klikuszówce, doprowadzili sami mieszkańcy, łamiąc podstawowe prawa natury – uważa burmistrz miasta Marek Fryźlewicz. Mieszkańcy uważają, że zaniedbali urzędnicy.

Zdj. Paweł Leja
Zdj. Paweł Leja
Sprzątają ogródki, piwnice i mieszkania, niektórzy już zaczęli remonty, innym opadły ręce. – Bo ileż można? – pytają. – I na jak długo to wystarczy? Do następnego dużego deszczu? Mieszkańcy św. Anny swoją ulicę żartobliwie nazwali „Małą Wenecją”. Choć do żartów im nie skoro…

Kiedy w ubiegłą sobotę ulica zamieniła się w rwącą rzekę, wdzierając się do piwnic i suteren, powiedzieli - dość. W tym roku zalało ich już po raz czwarty. – Na naturę nie ma rady – mówi Adam Krzystyniak, który na kilka dni przed ulewą rozpoczął remont swojego mieszkania, a teraz zaczyna wszystko od nowa. – Ale na urzędników, którzy nie robią nic, by umniejszyć rozmiary takich katastrof jest. Bo właśnie do władz – zarówno miejskich jak i starostwa mieszkańcy św. Anny pretensje mają największe. Podkreślają, że w sobotę nie zamknięto nawet od razu ruchu, a fale wywołane przez jeżdżące samochody wdzierały się do ich domów. Zwracają uwagę, że nie było jednej osoby, koordynującej akcję, że sztab antykryzysowy nie działał tak, jak powinien, że później, w niedzielę, nie można się było doprosić o wywiezienie naniesionego szlamu, że o wszystko musieli walczyć.

Za główny powód rozmiarów katastrofy podają niesprawną kanalizację. I chodzi im nie tylko o studzienki burzowe. Adam Krzystyniak prowadzi nas do swojej łazienki, wskazuje na brodzik. – To co napłynęło, wybijało wprost z kanalizacji. I bynajmniej nie była to czysta woda – mówi. – Niech urzędnicy nie mają nas za tępaków, którzy nie widzą, co ich zalewa. To były fekalia.

Podobne jest zdanie sąsiada Krzystyniaków, Janusza Czerwińskiego. – Woda wypływała wprost z kanalizacji – mówi Czerwiński, nieformalny reprezentant grupy mieszkańców, którzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. W czwartek spotkali się oni z przedstawicielami powiatu, miasta, służb uczestniczących w likwidowaniu skutków nawałnicy. Padły cierpkie słowa, włącznie z ostrzeżeniem, iż swoich racji mieszkańcy św. Anny gotowi są bronić nawet w sądzie. W sobotę, w rozmowie z P24 Czerwiński również zastanawiał się nad powiadomieniem prokuratury. – Niesprawne studzienki burzowe leżą w gestii powiatu, kanalizacja jest miejska, będzie teraz „spychologia” – mówi. – Może więc niech prokuratorzy zbadają, kto i w czym zawinił, kto i za co jest naprawdę odpowiedzialny. Podczas czwartkowego spotkania zażądaliśmy protokolanta, urzędnicy mają na piśmie nasze zarzuty i postulaty.

- Byłam na tym spotkaniu i dowiedziałam się na przykład, że dobrze, że nie zalało mieszkań – dodaje Agnieszka Krzystyniak. – A moje, to co? – spytałam. Później, gdy pytałam w Urzędzie Miasta o możliwość jakiegoś odszkodowania, odesłano mnie do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Tu usłyszałam, że raczej nie ma szans, ale mogę spróbować wystąpić o zapomogę. – Zaczęłam nawet pisać pismo, ale – tu głos pani Agnieszki się łamie – pojawiła się jakaś bariera… - Tu nie chodzi zresztą o odszkodowania, tu chodzi o przyczyny takiego stanu rzeczy, a nie o likwidację ich skutków. Coś musi się tu wreszcie zrobić, by zapobiec takim dramatom – dodaje Adam Krzystyniak. Zarówno Krzystyniakowie, jak i Czerwiński zwracają też uwagę na fakt, że na wysokości ich domów, w okolicy „Baru u Stanka” ulica jest krzywa, tworzy się niecka, bo woda – nieprzyjmowana przez niedrożne studzienki – napływa w to miejsce zarówno od strony Grela, jak i ronda. Tworzy się wręcz jezioro…

Wędrujemy ul. Św. Anny w górę. Wiesław Ptaś walczy ze szkodami w swoim ogrodzie. – W ostatnim momencie udało mi się przeprowadzić wyżej samochód i uratować go przed zalaniem – wspomina sobotnią nawałnicę. – Ale ogród, piwnice – wszystko pod wodą, tak jak w 97 roku – przypomina. Strat jeszcze nie oszacował, na razie pora na robienie porządków. – Wtedy było jeszcze gorzej, bo ze wszystkim zostaliśmy sami. Teraz bardzo pomagają strażacy wypompowywaniem wody z piwnic. Naprawdę, ich można pochwalić.

Podobnego zdania są zresztą wszyscy na ul. Św. Anny. Strażacy z pewnością robili co mogli, sami dopytywali mieszkańców, gdzie jeszcze, komu i jak mogą pomóc. – Proszę koniecznie im w naszym imieniu podziękować, nie zapomnijcie o tym – prosi nas Czerwiński.

Niedrożne studzienki, fekalia wybijające z brodzików w mieszkaniach dolnej części św. Anny to jeden problem. Nikt nie ukrywa, że ten główny to jednak potok, płynący ul. Skotnica. Potok w latach 70. ubiegłego stulecia skanalizowany, wepchnięty do wąskiej rury, w której przy ulewach nie ma szans się zmieścić i którego wody – odbijając się od muru oporowego i wysokiego krawężnika przy skrzyżowaniu z Grelem tworzą rzekę, płynącą ul. Św. Anny. Do rozwiązania tego właśnie problemu zamierza doprowadzić kolejna grupa mieszkańców – zarówno ze św. Anny jak i Skotnicy.

Stanisław Krzystyniak, mieszkający w drugim czy trzecim domu przy Skotnicy od skrzyżowania ze św. Anną w ciągu ostatnich dni zebrał ok. 200 podpisów pod listą, która trafi do burmistrza i Rady Miasta. – Kiedyś potok płynął szeroko, następnie pod mostkiem, wprost na Grel i do Dunajca – opowiada. – W latach 70. ktoś bez wyobraźni, kompetencji i kwalifikacji postanowił walczyć z naturą. Wepchnął potok do wąskiego gardła – przy Skotnicy rura ma średnicę ok. 90 cm – i zaślepił mostek przy Grelu, pod którym płynął. Dziś jest tam garaż. Jak mówi Krzystyniak, nigdzie na świecie nie zabudowuje się dziś potoków, dlatego priorytetem jest dziś naprawienie błędu, popełnionego przed kilkudziesięciu laty. – W petycji domagamy się powołania odpowiedniej komisji, złożonej z inżynierów od budownictwa wodnego, specjalistów, którzy obliczą zlewnię potoku, zastanowią, jak zaradzić sytuacji – mówi nam Krzystyniak. - Po powodzi w 97 roku walczono z jej skutkami, tu trzeba walczyć z przyczynami, bo na razie władze miasta po prostu marnują nasze pieniądze. Od trzynastu lat nic w tej sprawie nie zrobiono. A zrobić się musi, bo ocieplenie klimatu sprawia, że takich jak ostatnia katastrof będzie coraz więcej.

Podobne zdanie ma większość zagadniętych przez nas mieszkańców Skotnicy, którzy zwracają nam też uwagę na ustawioną przy samym potoku, po raz drugi już zalaną stację trafo. – Z tego kiedyś będzie nieszczęście – dodają.
Krzystyniak, którego dom został zalany po raz kolejny – woda w jego ogrodzie sięgała do wysokości 1,5 metra – też nie ukrywa rozgoryczenia. On również używa określenia „spychologia”. – Jeżeli to nie leży w gestii miasta, tylko RZGW, to niech ich tu władze miasta sprowadzą, niech wreszcie się sprawą zajmą, coś zrobią. Jesteśmy zdeterminowani i będziemy walczyć do skutku. Nasza petycja jest przeznaczona dla burmistrza i Rady Miejskiej, bo od czegoś oni tu są.

Urzędnicy: "Takie rzeczy się zdarzają..."

Urzędnicy, zarówno miejscy jak i Powiatowego Zarządu Dróg, są w jednym zgodni: zalanie św. Anny to przede wszystkim wynik niespotykanej ulewy.
– Co zawiodło? Niebo zawiodło – mówi burmistrz Nowego Targu Marek Fryźlewicz. – Takie rzeczy się zdarzają i Bogu dzięki, że na taką skalę, jak u nas, a nie jak w Bogatyni. To są sprawy, które się zdarzały i będą zdarzać.

Krzysztof Szlaga, zastępca dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg w Nowym Targu: - Woda zaczęła nagle spływać z pól, z góry i przy takim uderzeniu, jakie nastąpiło, studzienki po prostu nie przyjęły tej ilości. Z wodą poszedł muł i je zatkało – wyjaśnia.

Burmistrz Fryźlewicz uważa, że dużą odpowiedzialność za skutki podtopień ponoszą sami mieszkańcy, którzy nielegalnie zabudowywali rowy, cieki wodne, dawne odpływy, po to, żeby np. poszerzyć sobie działki czy dojazdy do posesji.
– Mam dokumenty z nadzoru budowlanego o samowolach, o zabudowywaniu potoków. Przykre są to sprawy, nie chcę jednak oskarżać mieszkańców. Jeśli mówią, że chcą pozwy składać, to wszystkie papiery muszą być wyłożone na stół. Przyrody nie da się oszukać. Spotkałem w niedzielę na Turbaczu jedną z pań, którą zalało. I mówi, że my jako jedyni mamy wybudowany dom zgodnie z prawem, czyli bez piwnic. Wszystkie pozwolenia na budowę i warunki są u nas w urzędzie.

- Wejdźcie na Klikuszówkę, na Ustronie i popytajcie mieszkańców jak to kiedyś wyglądało. Potok był odkryty. Teraz to zabudowano, poszerzono działki, żeby pobudować zakłady.

- Osiedle Galicy zostało wybudowane na moczarach. Kiedyś były rowy, ale zostały przez mieszkańców zasypane, bo robili dojazdy do posesji.
Gdy pytamy o garaż pod mostem na Grelu, kiedyś tędy szła woda, dziś jest zaślepiony, burmistrz odpowiada: - Tam jest wiele obiektów, które powstały, a są to samowole.

- Wiem, że jest ciągłość władzy, ale ja nie mogę brać odpowiedzialności za to, co się działo w latach 60 i 70-tych – podkreśla.

Burmistrz zwraca uwagę, że niektóre zarzuty mieszkańców są kuriozalne. - Jest jedno ciekawe pismo z Ustronia Górnego, że winny jest burmistrz i miasto, bo wyasfaltowano drogę. A chodzi o drogę, która nawet nie ma krawężnika, więc nie tworzy koryta.

- Pozytywnym jest to, ze już kilku mieszkańców, mówię to u Klikuszówce wyraziło chęć odstąpienia 2-3 metrów po to, żeby potok miał 5 metrów, a tam gdzie się da – 7. Kiedyś potok miał 5 metrów szerokości, gdzieniegdzie 7, a dzisiaj ma dwa metry. Gdzie ta woda ma się pomieścić? Jeśli RZGW to pouzgadnia, to samorząd może w to finansowo wejść. Myślę, że coś będzie można zrobić, ale musi być dobra wola mieszkańców.

- Ale jeśli ktoś mówi, że wszystko się da uregulować, to nie jest to prawdą – podkreśla.

Mieszkańcy, jak dodaje burmistrz, zostali zaproszeni na poniedziałkową sesję Rady Miasta na której będą mogli opowiedzieć o swoich propozycjach. Na sesję zaproszony został też przedstawiciel Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.

Zdaniem Krzysztofa Szlagi z PZD można poprawić kilka rzeczy, żeby skutki nawałnic były mniejsze. Po pierwsze, można na przykład odwodnić boczne drogi. Odwonienie pomogłoby wyłapać spływającą z góry wodę i ochronić częściowo ul. Św. Anny. Druga rzecz, to zbudowanie kanalizacji deszczowej – między wałami, a ulicą św. Anny. – Tam jest niecka na długości ok. 300 metrów i zbiera się w niej woda, ta spływająca i ta z rynien, która przy dużych deszczach gromadzi się tym zagłębieniu i nie ma gdzie odpłynąć.

Burmistrz Marek Fryźlewicz dodaje:- Nasi przodkowie nie budowali się na terenach zalewowych i podmokłych. Teraz ludzie łamią podstawowe prawa natury.

Piotr Dobosz, Robert Miśkowiec



Film i pierwsze dziesięć zdjęć w galerii z dnia ulewy otrzymaliśmy od p. Estery i Pawła Lejów, właścicieli sklepu "Lewiatan" na skrzyżowaniu ul. św. Anny i Grel. Dziękujemy. Pozostałe zdjęcia; Michał Bachulski i Piotr Dobosz. Ostatnie cztery zdjęcia w galerii, z rejonu cmentarza, otrzymaliśmy od p. Józefa Podkanowicza.



Film nadesłał p. Tomasz Turwoń
Reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
Zobacz także
komentarze
papsi121:38, 16 sierpnia 2010
Wszyscy narzekacie a gdzie jest ten potok,który plyną z przed 50 lat .Daliśćie rury 90 ,ątki .Wszyscy macie koło domów kostki brukowe,i gdzie ta woda ma wsiąkać. Zamiast narzekać zastanówcie co robić.
Mieszkancy Ustronia Gornego ;)12:08, 16 sierpnia 2010
Z zaskoczeniem przeczytałam, ze moje pismo wystosowane po powodzi do UM było kuriozalne. Wcześniej usłyszałam od członka RM, że było ono śmieszne i bardzo wszystkich ubawiło.Kuriozalne i śmieszne są wasze wypowiedzi drodzy Panowie z UM. Panie Burmistrzu, kuriozalne jest Pana stwierdzenie, że samowolki budowlane mieszkańców naruszają cieki wodne, a asfaltowa droga przecinająca co najmniej trzy naturalne cieki wodne NIE. Proszę przyjść tutaj, sprawdzić, które domy zalało, które nie, zobaczyć na zdjęciach i filmie jak płynęła woda i wtedy powtórzyć mi to samo w oczy. Poza tym za samowolki mieszkańców też odpowiada miasto. Są plany i urzędnicy, którzy powinni tych planów pilnować. Najłatwiej za wszystko obwiniać pogodę i mieszkańców. Powinien Pan wiedzieć, że za porządek ( w szerokim znaczeniu tego słowa) w mieście odpowiada BURMISTRZ.
brv10:44, 13 sierpnia 2010
Mamy tutaj dobrą relację o niezwykłym zdarzeniu. Także na poziomie są komentarze.
Oby takie zdarzenia się nie powtarzały,
ale poziom komentarzy pozostawał.
Kaśka17:11, 12 sierpnia 2010
To może Pan Burmistrz powie kto wyraził zgodę na zasypywanie starego dorzecza Białego Dunajca przy parkingu na Sikorskiego????? Kto im zezwolił przechowywać tam i składować materiał budowlany wzdłuż całej ulicy???? Długo tak będzie??? Czy przy zalaniu Sikorskiego tez Pan powie o samowoli budowlanej? Przecież Pan wie co się dzieje bo jest Pan nie pierwszy raz Burmistrzem, tylko na sygnały z miasta nie reaguje Pan. Może powiedzmy wprost, ze spółka ta co składuje wykonuje wszystkie lub prawie wszystkie roboty kanalizacyjne w naszym mieście. Czyżby dlatego mogła betonami okupować piękne tereny spacerowe na brzegiem modrego Dunajca i juhasami z wypasem kulturowym owiec?????
Bolek09:13, 12 sierpnia 2010
Chowaniec a ty chyba jesteś też od Fryźlewicza. Chcesz się pozbyć Mareczka a usadowić na tronie króla z PPWSZ, który rzadziłby miastem identycznie jak sam MF. Chodorowicz na burmistrza się nie nadaje, pierwsze niech zajmie się bieżącymi sprawami uczelni i lepszym traktowaniem studentów.

Ps. wiecie, że w tym roku uczelnia nie wydawała dyplomów w języku obcym? Cóż to za uczelnia w krajach UE......
skotnicka09:11, 12 sierpnia 2010
a jak to jest z tym potokiem zabudovanym to najlepiej vie mikolajski bo sie tam chovol
radny08:47, 12 sierpnia 2010
W początkowym okresie istnienia PRL ustalanie wymiaru szarwarku należało do Gromadzkich Rad Narodowych. Przykładowo w jednej z gmin na tzw. ziemiach odzyskanych wymiar szarwarku był następujący: chłop małorolny - 6 dni rocznie, gospodarz mający powyżej 5 ha ziemi - 10 dni, a powyżej 10 ha - 15 dni. Samotna i niepracująca panna zobowiązana była do jednodniowego szarwarku.

Szarwark zniesiono w 1958 r. Przetrwała jednak do dziś jego namiastka w postaci obowiązku naprawy przez właścicieli gospodarstw rowów przechodzących przez pola.

Nazwa pochodzi od niemieckiego Scharwerk. Schar - gromada, zastęp, tłum, werk - czyn, dzieło.
.23:43, 11 sierpnia 2010
Ciągniki z przyczepami, które nie pojawiły sie dalej niż skrzyżowanie z grelem... a ulicę Św.Anny sprzatali strażacy, a nie zakłady należące do miasta... mało Pani wie... Pan inż Sięka niech podziękuje strażakom i poprosi ich komendanta o niekaranie za wykonywanie czynności nienależących do ich obowiązków (mam na myśli mycie ulicy). Pozdrowienia dla mieszkanki Św. Anny i jej idola LM :)
mieszkanka św. Anny22:39, 11 sierpnia 2010
do wlb. Nie wiem co kieruje tobą, że tak kłamliwie wypowiadasz się o organizacji sprzątania św, Anny, ale prawda jest zupełnie inna.

W niedzielę rozmawiałam z panem Mikołajskim postulując, żeby miasto wywiozło na swój koszt zalane rzeczy sprzed naszych posesji a już w poniedziałek od rana je wywożono dwoma ciągnikami z przyczepami. Dodatkowo postawiono później( ponieważ niektórzy ubezpieczeni mieszkańcy czekali na szcunek szkód ) na ul Skotnica i Klikuszówka kontenery do których mieszkańcy znosili różne zalane sprzęty, meble itp.. Byłam również na czwartkowym zebraniu w starostwie mieszkańców zalanych ulic z władzami miasta i powiatu. Było sporo pretensji o nieuregulowane potoki i niedrożną burzówkę, ale były również głosy podziękowań za szybką i sprawną akcję w oczyszczaniu zalanych ulic. Powołam się tu na wypowiedź naszego sąsiada pana inż. Józefa Sięki,który ładnie podziękował władzom miasta i pochwalił je za to, mówiąc, że " tak sprawnej akcji zarówno ratunkowej, jak i porządkowej należy pogratulować. Nie jest też on żadną rodziną z byłym przewodniczącym Rady, jakby ci to wpadło na myśl.
work19:12, 11 sierpnia 2010
Masz rację NSGR!
Kto zna takie określenie: szarwark?
A kiedyś w ramach szarwarku czyszczono przepusty, rowy odpływowe, studzienki, itd..
A dzisiaj nawet nie wiedzą co to słowo znaczy.
chowaniec19:07, 11 sierpnia 2010
A do wyborów samorządowych, juz blisko.
W rozmowach mieszkańców na ten temat, przewija się dylemat braku kandydata na burmistrza, osoby kreatywnej, na którą warto zagłosować. Ci, co nie chcą głosować na MF, mówią, że na wybory nie pójdą. Nie zdają sobie sprawy, że tym samym pozwalają na jego kolejną wygraną.
Narzekają ale czekają, aż pojawi się mu konkurent, z którym przegra. Urzędujący burmistrz ma w wyborach startową przewagę z racji pełnienia urzędu. Daje mu ona narzędzia i środki, jakich pretendentom brakuje. Przekonał się o tym, w ostatnich wyborach AR, a ujawnił je sondaż internatowy na P24. Kiedy zapytano internautów, na kogo będą głosować w wyborach burmistrza, to hakerowa ilość odpowiedzi, przekroczyła liczbą mieszkańców Nowego Targu, więc musiano z sondażu zrezygnować.
Ale pretendent, naprawdę może mieć na starcie istotną przewagę nad burmistrzem, jeżeli będzie miał osobowość.

Zamiast po kątach narzekać, trzeba znaleźć tę osobowość i przekonać ją do kandydowania. Kto ma to zrobić?
Obywatelski Komitet Wyborczy.
Musi się wpierw taki zawiązać i zwrócić do osobowości z propozycją kandydowania.
A mamy w Królewskim Mieście Nowym Targu taką osobowość.
Jest nią Jgo Magnificjencja Rektor PWSZ .
******13:19, 11 sierpnia 2010
Wola Nieba ! Z nią się zawsze zgadzać trzeba !
wlb10:10, 11 sierpnia 2010
Mieszkańcy NT!! pragnę Was poinformować jak zainteresowani sytuacją byli radni podczas popowodziowych poniedziałkowych oględzin jakie dokonywali za pomocą klimatyzowanego opla vivaro. Mianowicie z wielką niechęcią i odbyciem pańszczyzny zatrzymali się na jednej z ulic bo mieszkańcy już im odgrażali rękoma (tutaj podziękowania dla kierowcy słynnego samochodu, który cofnął i zatrzymał sie przy mieszkancach). Z lśniącego klimatyzowanego Vivaro wyszedł tylko MF i LM (niepasowało nie wyjść) a reszta radnych byla totalnie NIEzainteresowana o czym się mówi mimo iż zwrócono im uwagę. Zapewne zrzucą winę na NIEBO, bo było gorąco a samochód był klimatyzowany...
wlb10:00, 11 sierpnia 2010
Sami jesteśmy sobie winni. Tak samo MF powie o sobie po wyborach które przegra z kretesem. Mohery już nic nie pomogą. Mieszkańcy "dziękują " swojemu radnemu, przewodniczącemu rady miasta, LM za to że musielismy wywalić graty na srodek skrzyżowania zeby wkoncu kiwnal palcem. Jeden "MAŁY" kataklizm pokazał jak nieudolna władza jest w mieście Nowy Targ. Mamy nadzieje ze najbliższe wybory WAS rozliczą.
wlb09:56, 11 sierpnia 2010
jak nazwać można samowolą budowlaną mostek na ul św anny przy ulicy skotnica albo stację trafo wybudowaną na skotnicy zaraz nad potokiem. Ciekawe też ze samowolą budowlaną nazwano wylaną asfaltem, z kraweznikami ulice skotnice. Tylko nikompetentny urzednik moze rzucać takie słowa. W urzędzie są dokumenty na to przez kogo i w jaki sposob zasypano malutki "potoczek" na skotnicy. Trzeba tylko kompetentnej wladzy która potrafi się za to zabrać. Jak inteligentny, wyksztalłcony czlowiek moze zrzucać winę na ... NIEBO!??
koleś MF08:48, 11 sierpnia 2010
Wszystkim poszkodowanym szczerze współczuję. Po wtóre współczuję za głupotę w postaci wybierania takich ludzi jak MF . W tym miejscu jak mówi /jeszcze/ burmistrz MF jesteście wszyscy sami sobie winni. Nie zróbcie ponownego błędu , bo to byłaby głupota do sześcianu.!
Grelok23:54, 10 sierpnia 2010
Gadka szmatka, a potok przy ul. Starokrakowskiej też trzeba uregulować, wyciąć krzaki itp., bo na razie to meandruje po pobliskich polach.
nowotarżanka22:12, 10 sierpnia 2010
Do "WSIOWY" zawory zwrotne są zamontowane bo nie chce szamba w mieszkaniu ale przy takim naporze zawór zwrotny nic nie daje. Znasz temat ale nie do końca.
nsgr22:06, 10 sierpnia 2010
szedlem sobie ostatnio ulica pewna nowotarska i ogladalem butelki i kubeczki po jogurtach. a takze rozne woreczki i siateczki. i tak sobie pomyslalem, ze po jednym egzemplarzu z tych wszystkich syfikow wystarczy, zeby zatkac studzienke odplywowa na mojej ulicy. i jeszcze liscie, pety, puszki i butelki. i jakim cudem ma sie woda wydostac z chodnika czy ulicy? nie mowie o sw. anny itp, ale o innych ulicach. sami sobie robimy krzywde. to taki tyci tyci apelik do szanownych zasmiecaczy
klakier19:29, 10 sierpnia 2010
Nie potrzeba ulewy - wystarczy kilka godzin lekkich opadów deszczu na ulicach: Kokoszków, Lubertowicza, Gorczańska, Rekuckiego i okolicznych, co powoduje, że napływ wody burzowej do kanalizacji wywołuje tzw. cofkę, która wylewa się ze studzienek kanalizacyjnych wzdłuż ulic Kowaniec, Św. Anna, Oś Bednarskiego - Galicy, zalewając kilka razy do roku domy. Powodem tego jest: 1 - odprowadzenie z w/w ulic ( posesji) wody burzowej do kanalizacji. 2 - mała średnica kanalizacji ściekowej biegnącej pod korytem potoku Czarny Dunajec. Może odpowiednie służby miejskie - MZWiK podejmie się rozwiązania powyższego problemu. Podpowiadam, że Łódzki ZWiK wprowadził dodatkowe opłaty za przejęcie wody burzowej (opadowej) odprowadzanej do kanalizacji miejskiej w zależności od powierzchni dachu. Jak ludzi uderzyć po kieszeni, to szybko zlikwidują przyłącza burzowe podłączone do kanalizacji miejskiej. Pora rozwiązać ten problem
Wsiowy19:18, 10 sierpnia 2010
Postawa roszczeniowa-nam sie nalezy bo....Niby dlaczego za wasze błedy ma ktoś wam płacić.Pierwszy przykład trzeba było sobie założyć zawór zwrotny na rurze kanalizacyjnej i po sprawie.Wszędzie w cywilizowanym świecie tak się robi i jest to interes właściciela a nie władz.
nowotarżanka18:23, 10 sierpnia 2010
Nie tylko św.Anna i Grel kąpią się w fekaliach. Co z wyremontowaną ul. Kokoszków. Tu nie trzeba żadnej nawałnicy. Wystarczy większy deszcz, albo wiosenne roztopy a na dole ulicy tworzy się jedno wielkie jezioro. Szambo wdziera się do domów tak jakby było połączone z kanałem burzowym. Przed remontem drogi nigdy się to nie zdarzało więc to nie jest wina "NIEBA" .
A może by sprawdzić czy nie są podłączone do kanalizacji rynny?? Straż miejska mogłaby się przejść na spacer na Kokoszków. Nigdy też nie widziałam żeby były czyszczone kosze w studzienkach kanalizacyjnych. Sami mieszkańcy je opróżniają.
klik18:23, 10 sierpnia 2010
Jak mozna byc tak niepowaznym i stwierdzac ze kanalizacja deszczowa powinna przyjac taka ilosc wody? tu nie trzeba byc wybitnym znawca tematu zeby sie domyslic ze problemem jest zawezenie koryta potoku a niedrozne studzienki. Ludzie sa sami sobie winni pchaja sie tam gdzie przyroda zawsze miala pierszenstwo i teraz za to placa. Ci ktorych zalalo niech maja pretensje do tych ktozy zabrali naturze to co jej sie nalezy!
Dona18:21, 10 sierpnia 2010
Studzienki i zaślepianie odpływów, to już norma w Nowym Targu.
Nic na to nie poradzimy. Walka z władzami, to jedna wielka kpina. Każdy wie, że tu ręka, rękę myje.
?18:03, 10 sierpnia 2010
Jakby się burmistrz nie tłumaczył to on jest gospodarzem na terenie. Tym bardziej sprawa jest karygodna gdy stosuje szantaż wobec mieszkańców. On wie kto co ale wyciągnie karty na stół gdy ktoś mu zagrozi przykładowo pozwem. Skoro wiedział to czemu nie wykorzystał swoich służb urzędników itp aby samowolki zlikwidować. Kto ma do tego wszelkie instrumenty i możliwości aby przeciwdziałać bezprawiu? Po co te sztaby nierobów przy komputerach w magistracie?
historyk17:31, 10 sierpnia 2010
W zamierzchłych czasach dróg było niewiele, trudno było je budować a potem utrzymywać w odpowiednim stanie na terenach pokrytych dziewiczą puszczą. Więc nasi przodkowie do komunikacji i handlu wykorzystywali rzeki i strumienie. Między innymi z tego powodu w pobliżu rzek i strumieni budowano osady. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni towary spławiano wykorzystując łodzie.Handel odbywał się bezpośrednio na brzegu.W ówczesnych czasach większe osady i grody chętnie budowano w rozwidleniu rzek i strumieni. Tak jak np. Nowy Targ powstał pomiędzy Białym a Czarnym Dunajcem.
Teraz nasz Burmistrz popisuje się taką oto znajomością historii:
- Nasi przodkowie nie budowali się na terenach zalewowych i podmokłych. Teraz ludzie łamią podstawowe prawa natury.
Panie Burmistrzu gratuluję wiedzy. Nauczyciele są z pana dumni.
mania17:22, 10 sierpnia 2010
Mała Wenecja - piękna nazwa ;)
ciekawski17:20, 10 sierpnia 2010
"W latach 70. ktoś bez wyobraźni, kompetencji i kwalifikacji postanowił walczyć z naturą" Nazwiskami, konkretnie, przecież na pewno na to kwity są. Ktoś zrobił projekt , ktoś go zaakceptował i ktoś go wykonał. Kto to był ten super ktoś???
mieszkanka16:56, 10 sierpnia 2010
A co się dzieje na Klikuszówce? Ile śmieci ląduje w potoku? Każdy tylko płot na drodze by stawiał a i brzegi potoku cały czas usypują!!!! Wszystko po to żeby mieć plac większy! A tu co?? Potok ma coraz mniejsze koryto i gdzie ta woda ma się podziać? Ludzie! Opamiętajcie się - moim zdaniem Matka Natura dała ostrzeżenie! Przecież nie mamy średniowiecza!
*.*16:47, 10 sierpnia 2010
"– Co zawiodło? Niebo zawiodło – mówi burmistrz Nowego Targu Marek Fryźlewicz." i w tym momencie szlag trafił kilkaset głosów z ulicy Św. Anny :)))))
?????16:33, 10 sierpnia 2010
Dlaczego wydano pozwolenie na wybudowanie jakiejś szopy i wystawy nagrobków powyżej mostku za cmentarzem. Przecież to zlewnia potoku skotnica i kiedyś spłynie na na sw.Annę
?16:15, 10 sierpnia 2010
Jedno tutaj jest prawdą - natura zawsze upomni się o swoje... Teren zalewowy, osuwiskowy - kasa nie rozwiąże wszystkich problemów, przyroda nie wie, komu i ile się płaci za wydanie odpowiedniej decyzji...
poniżej cmentarza na Norwida, tam gdzie potok jest wepchnięty w rurę pod drogą, ktoś nasypuje i utwardza podłoże, tuz obok strumyczka... teraz widząc co strumyczek potrafi, chyba zrezygnuje z tego pomysłu...
dodaj komentarz

Komentarze są prywatnymi opiniami czytelników portalu. Podhale24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Podhale24.pl zastrzega sobie prawo do nie publikowania komentarzy, w szczególności zawierających wulgaryzmy, wzywających do zachowań niezgodnych z prawem, obrażających osoby publiczne i prywatne, obrażających inne narodowości, rasy, religie itd. Usuwane mogą być również komentarze nie dotyczące danego tematu, bezpośrednio atakujące interlokutorów, zawierające reklamy lub linki do innych stron www, zawierające dane osobowe, teleadresowe i adresy e-mail oraz zawierające uwagi skierowane do redakcji podhale24.pl (dziękujemy za Państwa opinie i uwagi, ale oczekujemy na nie pod adresem redakcja@podhale24.pl).

reklama
reklama
Pod naszym patronatem
Zobacz wersję mobilną podhale24.pl
Skontaktuj się z nami
Adres korespondencyjny Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Obserwuj nas