Tymczasem minął rok i nic w tej materii się nie zmieniło. Ba, w następnym roku już jest planowany Super Finał. Tylko co w tym finale robią mecze o brązowy medal? Zawsze takie spotkania nazywało się „małym finale”, a tu proszę, unihokejowe władze uważają, że to jest Super Finał!. Ale nie w tym rzecz, do tego nie ma co się przyczepiać. Przyczepić się należy do tego, że zespoły rozgrywają mało spotkań w sezonie regularnym i do tego wisienka na torcie jest tylko jedna. Nie da się ukryć, że w Nowym Targu, gdzie unihokej cieszył się wielkim zainteresowaniem, od momentu powołania do życia Super Finału, zainteresowanie tym sportem zmalało. No, bo kto ostatnio widział swoje drużyny w walce o coś? Jedynie w meczach z rywalami, w których padają dwucyfrowe rezultaty. Brak więc emocji, Tej wisienki na torcie. Nie jej dano posmakować ani fanom Szarotki, ani Górali, ani też Podhala.
- Polski unihokej rozgrywa w sezonie bardzo mało spotkań, a tymczasem tylko jeden mecz decyduje o mistrzostwie. Nie za mało tych wisienek na torcie? Fajnie byłoby zobaczyć przynajmniej jeszcze jeden mecz finałowy, podelektować się najlepszymi zawodnikami i drużynami. To byłaby promocja. Na razie to o nich wiedzą tylko ci, co grają. Chyba nie o to chodzi. Nie mówiłoby się też o przypadku, łucie szczęścia, bo sukces trzeba byłoby powtórzyć. Przy systemie, w którym gramy 16 spotkań w sezonie, taki finał mija się z celem. Takie są jednak decyzje ludzi, którzy rządzą unihokejem w naszym kraju – grzmi Ryszard Kaczmarczyk.
Również aktualnym mistrzom Polski taki wariant gry nie odpowiada. – Formuła Super Finału dla kibiców na pewno jest atrakcyjna – mówi grający trener Górali, Piotr Kostela. - Emocji nigdy nie brakuje. Pokazały to trzy poprzednie edycje. Sporo się działo, a wynik końcowy ważył się do samego końca. Wygraliśmy w tym systemie dwa mistrzostwa kraju. Uważam jednak, że w polskiej lidze brakuje spotkań o stawkę. Za dużo kończy się rezultatami dwucyfrowymi, które z punktu widzenia szkoleniowego są szkodliwe. Na dodatek spotkań w lidze jest tylko 14 plus play off. Wydaje mi się, że drużyny o podobnym umiejętnościach powinny częściej ze sobą rywalizować. Wtedy można podnieść poziom, który niestety obniżył się patrząc po wynikach reprezentacji. Przykładem tego jest brak awansu do ostatnich mistrzostw świata, gdzie podczas kilkudniowego turnieju nie umieliśmy utrzymać równej, wysokiej dyspozycji. W poprzednich latach nie było problemów z awansem. Super Finał sprowadza się w krajach unihokejowo rozwiniętych, gdzie przed grą o złoto drużyny rozgrywają ponad 30 spotkań. My nie jesteśmy w stanie tak grać. Przykładem jak zrobić postęp powinni być dla nas Słowaccy, z którymi graliśmy jak równy z równym, a teraz nasi południowi sąsiedzi są w czołowej dziesiątce na świecie. Owszem są mniejszym krajem i łatwiej o podróże i częstsze granie, ale w play off rywalizuje się do trzech zwycięstw z finałem włącznie. Czołowe drużyny w tej fazie rozgrywają ponad dziesięć spotkań. Jeżeli osoby odpowiedzialne za regulamin, tak bardzo chcą promować unihokej poprzez Super Finał, to zawsze można ligę podzielić na grupę mocniejszą i słabszą po rundzie zasadniczej, a następnie rozegrać play off i jeden mecz o złoty medal. Wzrośnie nieznacznie liczba meczów. Pomysł do rozważenia, podobnie jak i play off do trzech zwycięstw.
- Jesteśmy lepszą drużyną, co udowodniliśmy w sezonie zasadniczym. Jest tylko jedno „ale”. Otóż z Trzebiatowem graliśmy dość dawno, w tym roku po raz pierwszy skrzyżujemy kije. To zasługa „cudownej” ligi. Drużyny mało ze sobą grają. Sporadycznie się gra i tak naprawdę nie wiadomo w jakiej formie znajdują się zespoły. W Super Finale jest tylko jeden mecz na udowodnienie swojej wyższość. To jak loteria, bo możesz mieć słabszy dzień i całoroczna praca idzie na marne. W takich meczach często emocje biorą górę, ciąży ogromna presja na zawodniczkach. Taka jest liga, taki play off i nie mamy na to wpływu. Wszystko kuleje i na razie nie zapowiada się, żeby było lepiej – mówił przed Super Finałem trener MMKS, Jacek Michalski.
- To miała być promocja unihokeja w mediach, ale na to trzeba mieć pieniądze. Nic z tego nie wyszło – zdradza prezes Szarotki, Witold Tomalak. – W lidze gramy bardzo mało meczów i to nie przekłada się na poziom polskiego męskiego unihokeja. To jest przede wszystkim odpychające dla młodzieży, która ma trenować tylko po to, by zagrać 3-4 mecze w sezonie. Dzięki połączeniu grup, młodzi mieli w tym roku szanse ogrywania się i do razu były tego efekty. Juniorzy w mistrzostwach świata zajęli wysokie szóste miejsce, utrzymali się w elicie. Tylko czy jest jakaś alternatywa na Super Finał skoro wszystkie kluby narzekają na brak kasy? Choć z drugiej strony jeśli ćwierćfinał i półfinał rozgrywa się do dwóch wygranych spotkań, to jedno czy dwa więcej w finale kasy nie uszczupli. Tym bardziej, iż pieniądze na Super Finał klub też musi wygospodarować.
Stefan Leśniowski
Skontaktuj się z nami
- +48 796 024 024
+48 18 52 11 355 - redakcja@podhale24.pl
- m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas